ROZDZIAŁ 18. Nie jestem ani głupia, ani naiwna.

291 41 64
                                    

POLECAM SOBIE ZAPUŚCIĆ MUZYKĘ, PO WALCE, OGARNIECIE NA PEWNO. :D
MIŁEGO CZYTANIA ❤
Nie zapomnijcie zostawić po sobie śladu.


----------------

AMY.

Dochodziła godzina osiemnasta, a ja nie wymyśliłam nic w sprawie Devila. Cały czas zaprzątał mi głowę Michael i doszłam do wniosku, że kobieta albo kocha, albo nienawidzi. Nie ma nic trzeciego. Zraniona albo wybaczy, albo się zemści. Byłam zraniona, zagubiona i samotna. Mimo iż myślałam, że podatność na zranienia, minęła po tym, co spotkało mnie z Ashtonem. Storm zburzył, część moich murów obronnych. Nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, że od dawna już wiedziałam, w co wszyscy gramy.

Z jednym miał rację, nie wszyscy byli ze mną do końca szczerzy. On sam też zataił przede mną jedną, kluczową informacje. Dostałam sms od Abby, co było dosyć dziwne, bo nie gadałyśmy od jakiegoś tygodnia. W treści napisała, żebym jak najszybciej przyjechała do Bloodynight. Niestety jej komórka była poza zasięgiem, więc nie mogłam się do niej dodzwonić. Nie chciałam tam jechać, ale mogło się coś stać. Na sztywnych nogach ruszyłam spokojnie do samochodu. Po półtorej godziny byłam na miejscu, telefon Abby nadal był wyłączony.

Weszłam do środka od razu kierując się na zaplecze. Przechodząc przez ten zapyziały korytarz w podziemiach przeszły mnie ciarki i dostałam gęsiej skórki. Ludzie krzyczeli i złorzeczyli zza ostatnich metalowych drzwi do sali głównej. Nigdzie nie widziałam przyjaciółki, ani nikogo ze znajomych. W tej dziurze nie było zasięgu, więc nie miałam jak się z nimi skontaktować. Przez nieuwagę wpadłam na jakiegoś gościa i upadłam tyłek.

Na bank będzie z tego siniak.

— Wszystko w porządku? — zapytał chłopak, wyciągając dłoń w moim kierunku.

Skinęłam głową i spojrzałam na niego, stroboskopowe światła zaczęły migotać, więc nie mogłam przyjrzeć się jego twarzy dokładniej.

— Mam na imię Zack. — Uśmiechnął się delikatnie, gdy pomógł mi już stanąć na nogi. — Musisz bardziej uważać, mogłaś zrobić sobie krzywdę. Na pewno nic ci nie jest? — dopytywał.

— Jest dobrze, trochę boli mnie tyłek, ale przeżyje. — Zaśmiałam się cicho, jednak bardziej z powodu niezręczności, niż rozbawienia.

Spuściłam głowę, gotowa, by odejść, ale wtedy ktoś zastąpił mi drogę.

— Co ty tutaj robisz? Matt mówił, że cię dziś nie będzie.

Od razu rozpoznałam ten głos, gardziłam nim. Kiedy odchyliłam głowę i napotkałam czarne oczy Michaela, mruknęłam cicho z niezadowoleniem.

— Nie twój zasrany interes, a teraz mnie kurwa prze przepuść! — warknęłam, próbując wyglądać na niewzruszoną, mimo, że moje serce biło, jak szalone.

Niestety czułam się tak zawsze, gdy był blisko. Moje ciało reagowało, wbrew mnie na jego dotyk. Uniósł kącik ust i przysunął bliżej mnie. Teraz stał tak blisko, że się stykaliśmy. Nie znosiłam tego, że gdy ten dupek był obok, traciłam nad sobą kontrolę. Nie wiedziałam, co w nim takiego było, ale działał mi na nerwy i przychodziło mu to z łatwością.

Byłam gotowa drzeć z nim koty, a jednocześnie miałam ochotę go przytulić i pocałować. To było strasznie frustrujące i mąciło mi w głowie. Uniosłam ręce, żeby go odepchnąć, ale chwycił mnie za przedramię i obrócił mną. Stałam teraz tyłem do niego, a on otoczył mnie ramionami i przyciskał się do moich pleców.

Nawet nie wiem, jak to się stało.

— Puszczaj mnie kurwa! — krzyknęłam.

Niestety nikt nie był chętny, żeby mi jakoś pomóc.

Race with the Devil. #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz