ROZDZIAŁ 3. Czarno zakapturzona postać.

494 54 28
                                    

AMY.

Po dotarciu na miejsce znaleźliśmy miejsce parkingowe i udaliśmy się prosto na promenadę. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, uważnie przyjrzałam się chłopakowi, miał na sobie bojówki koloru musztardowego, białą koszulkę i czarną bluzę z suwakiem. Był naprawdę przystojny. Opowiedział mi o tym, jak uczył się w internacie i że przyjechał na tydzień odpocząć od rodziców. Nawet przyjemnie się z nim gawędziło.

Weszliśmy do pobliskiej lodziarni po lody. Wybrałam miętowe z kawałkami czekolady, moje ulubione, a on znienawidzone przeze mnie truskawkowe, fuj... Jak ja kurwa nienawidziłam tego smaku, ale przecież nikt nie jest idealny, prawda? Miło się z nim rozmawiało, więc to był już jakiś plus. Skierowaliśmy się na molo. Usiedliśmy z nogami zwisającymi z pomostu, widok był naprawdę piękny. Zachodzące słońce, czuć było morską bryzę, uwielbiałam zapach morza. Byłoby romantycznie jak w filmie, gdyby nie jeden dość istotny fakt.

Po prawej stronie na plaży ujrzałam znajomą mi osobę w towarzystwie jakiejś platynowej blondynki. Gdy nasze oczy się spotkały, nijaki Storm ruszył w naszą stronę zostawiając swoją towarzyszkę.

Boże czego on znowu chce?

Nawet z daleka było widać, jak wszystkie mięśnie jego ciała spinają się i zaciska mocno szczękę. Miałam nadzieję, że to tylko wytwór mojej wyobraźni, a ten dupek wcale nie idzie do nas.

— Zjeżdżaj stąd! — warknął do mojego towarzysza, na co uniosłam jedną brew.

A jednak modły poszły w pizdu, a ja zawsze miałam niewyparzoną gębę, więc Boziuchno dopomóż.

— Kim ty kurwa jesteś, żeby mówić mu co ma robić?! — zapytałam zdenerwowana.

Chłopak wzruszył tylko ramionami i uniósł diabelsko kącik ust. Ku mojemu zaskoczeniu Nick podniósł się i stanął z nim, twarzą w twarz. Już myślałam, że się po szarpią, więc też wstałam. Storm coś do niego powiedział, ale tak, żeby tylko oni dwaj słyszeli. Nick odwrócił się w moją stronę i rzucił mi jedynie przepraszające spojrzenie. I uciekł... Tak, po prostu spierdolił, zostawiając mnie samą z tym psychopatą.

Co za pizda...

Odwróciłam się do chłopaka, który stał i śmiał się z całej sytuacji.

— Z czego się cieszysz debilu?! Jaki ty masz kurwa problem?! — wydarłam się, a on jak gdyby nigdy nic z kamiennym wyrazem na twarzy, odwrócił się do mnie plecami i odszedł z powrotem na plażę.

Co to, to kurwa nie.

Złapałam go za rękę, aby go zatrzymać, na mój gest chłopak się spiął i wyrwał rękę. Zatoczyłam się do tyłu i z impetem wpadłam do wody. Gdy uderzyłam w tafle wody, było dosłownie jak w moim śnie, zaczęłam się rzucać, brakowało mi tlenu, nagle złapał mnie paraliż i atak paniki, bo tak się to chyba nazywa. Później była już tylko ciemność...

Poczułam elektryzujące ciepło na nadgarstku i pisk w uszach. Usłyszałam nawoływanie mojego nazwiska i powoli rozchyliłam powieki. Nie byłam już w wodzie, ale byłam cała przemoczona i było mi strasznie zimno, więc to nie był sen. Gdy obraz mi się rozjaśnił ujrzałam nad sobą twarz Storma, też był przemoczony i patrzył na mnie gniewnie. Aż się wzdrygnęłam.

— Następnym razem jak chcesz sobie popływać idiotko, to upewnij się, że umiesz. Przez ciebie jestem cały mokry! — warknął, na co od razu przypomniało mi się wszystko.

Wstałam i zaczęłam, mocno gestykulować rękami. Pewnie wyglądałam śmiesznie, jak zmokła kura po wypadku, ale nie wkurwia się laski, którą się chwilę wcześniej prawie utopiło. Trzeba mieć jakieś zasady.

Race with the Devil. #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz