AMY.
Patrzyłam na moją rodzinę i przyjaciół, wszyscy byli ubrani na czarno. Bił od nich głęboki smutek. Łzy na twarzach rodziców, wprawiły mnie w osłupienie. Rozejrzałam się dookoła, byliśmy na miejscowym cmentarzu. Byli tu wszyscy moi znajomi ze szkoły i spoza. Nie rozumiałam o co chodziło. Chciałam się ruszyć, ale nie mogłam. Z tak daleka nie mogła dostrzec, do kogo należy tabliczka nagrobkowa. Nie miałam pojęcia kto umarł i na czyim pogrzebie stoimy. Czułam się zagubiona, chciałam się odezwać, krzyknąć, ale nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Gula w gardle, blokowała moje struny głosowe.
Na niebie zebrały się ciemne chmury, nagły błysk sprawił, że mogłam ruszyć ku dołowi. Ksiądz mówił w niezrozumiałym dla mnie języku. Może to był francuski albo włoski? Na pewno nie hiszpański, bo ten znałam bardzo dobrze. Nie byłam pewna. Teraz wiedziałam, że jest tu cała moja rodzina, nawet ta dalsza. Zerknęłam w dół, żeby dowiedzieć się kim był zmarły. Zaparło mi dech, gdy okazało się, że w głębinie leży czarna trumna, a na jej dnie ja.
Obudził mnie dźwięk pukania w szybę. Mrugam kilkakrotnie, żeby rozgonić rozmazany obraz. Drżącymi dłońmi przetarłam twarz, byłam w aucie i musiałam tu zasnąć. Rozległo się kolejne pukanie, od którego się wzdrygnęłam. Myślałam, że zaraz pęknie mi głowa, w ustach miałam taką saharę, że jeszcze chwila i bym umarła. Odwróciłam głowę, w stronę, z której dochodziło pukanie.
Przez szybę ujrzałam Michaela. Zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko. Otworzyłam drzwi i wysiadłam na zewnątrz, pogoda była piękna, żadnego zachmurzenia. W aucie śmierdziało, jak w gorzelni, świeże powietrze uderzyło we mnie, zaciągnęłam się pięknym zapachem lasu.
— Fuj, śmierdzi od ciebie, jak od zdechłego szopa. A wyglądasz okropnie, jak jakaś... miotła — zaśmiał się pod nosem dupek.
Boże miałam taką ochotę mu przyłożyć. Spojrzałam na niego, w porównaniu do mnie wyglądał, jak zawsze idealnie. Ubrany w czarną koszulkę z białym napisem "missing fragment", czarne spodnie i tego samego koloru buty. Obeszłam go i sięgnęłam do bagażnika po butelkę wody, aby ugasić pragnienie. Dopiero po wypiciu byłam w stanie odezwać się chodź słowem.
— Ciebie też miło widzieć. Czego chcesz? — warknęłam, ale głowa tak mnie bolała, że musiałam zamknąć oczy.
— Po pierwsze to jest już prawie szesnasta, a po drugie wszyscy szukają cię od samego rana. Nie wróciłaś na noc, więc wszyscy się martwią. Napisałem im już, że cię znalazłem — burknął, otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.
— Komitet powitalny już w drodze czy czekają w domu? — mruknęłam, zażenowana całą tą sytuacją, po prostu wyprowadzało mnie to z równowagi.
— Niestety świat nie kręci się wokół ciebie. Twój brat nic nie wie, a Shein prawie padł ze stresu. Zastanawiasz się czasem nad sobą? — warknął ostro, na jego słowa z przejęcia poczułam ukłucie w klatce piersiowej.
Niby miał rację, bo co ja sobie myślałam. Gdy wrócił mi do głowy obraz z zakrętu, który wczoraj, a raczej dzisiaj pokonałam zrobiło mi się nie dobrze. Od razu podbiegłam do tyłu auta.
— O kurwa — jęknęłam pod nosem, widząc tylny zderzak.
Boże dopomóż.
— Co ty zrobiłaś?! — huknął na mnie, po zobaczeniu samochodu.
— Gówno cię to obchodzi! Przestań się kurwa na mnie wydzierać i tu pastwić! — wydarłam się na niego, ile można?
— Pastwić? Pierdol się! Jeżdżę za tobą od rana, bo księżniczce się zachciało znikać. Zajebałaś foszka, lepiej ci już? Lepiej ci kurwa?!
![](https://img.wattpad.com/cover/334678461-288-k890658.jpg)
CZYTASZ
Race with the Devil. #1
Romance'~Każda chwila mogła być czymś pięknym, gdybyśmy się postarali. I staraliśmy się, ale to i tak było za mało.~ "Jaką cenę jesteśmy w stanie zapłacić, za wolność osób, na których nam zależy? Jak wiele jesteśmy w stanie wytrwać, aby nie stracić w tym w...