AMY.
Gdy udało mi się wyswobodzić z uścisku chłopaka, tak aby go nie obudzić, nakryłam go kocem i udałam się z Mattem do jednego z pokoi gościnnych. Nie chciałam zadawać pytań w salonie, ale musiałam poznać odpowiedzi. Czułam dziwny niepokój, który nie chciał mnie opuścić. Nie mogłam sobie wyobrazić, co mogło tak bardzo złamać tego chłopaka i doprowadzić do łez, które nie miały końca.
— O co chodzi Matt? Co się stało?
Chłopak patrzył na mnie, jakby szukał odpowiednich słów.
— Zadzwoniła do mnie Fallon... — westchnął, jego oczy się zaszkliły. — Poleciała do Hiszpanii odebrać, babcię Michael'a i siostrę. Miała je tu przywieźć. Mike został prawnym opiekunem małej Em, miała z nim zamieszkać. Urządził jej tutaj jeden z pokoi, babcia miała zostać z nimi na tydzień i wrócić do siebie.
— Ale? — zapytałam, dalej nie rozumiejąc.
— Gdy dojechała tam w nocy, nie zdążyła wejść do środka. Dom wybuchł na jej oczach. — Głos mu się załamał. — Obie spłonęły żywcem Amy. Były jego jedyną rodziną. Miał kurwa tylko je na całym jebanym świecie.
Jak tylko te słowa opuściły jego usta, przyłożyłam dłonie do swoich ust. Moje serce na moment zamarło, a usta otworzyły się mimowolnie. Gardło ścisnęło mi się boleśnie, a żadne słowo nie potrafiło wydobyć się ze mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo teraz już rozumiałam.
Stracił dwie bliskie mu osoby. Nigdy w życiu nie przeżyłam takiego czegoś, ale wiedziałam jak czułam się, gdy o mało brakowało, bym straciła Lee.
Spłonęły żywcem, boże kochany.
Musiałam usiąść, bo zrobiło mi się słabo. Nagle moją skórę pokrył zimny pot.
— Ile lat miała jego siostra? — zapytałam, ze ściśniętym gardłem.
— Nie długo miała skończyć czternaście lat — odpowiedział.
Boże to było jeszcze dziecko...
— Jaka była przyczyna wybuchu? — zapytałam.
— Nie wiemy Amy, Fall tam została i ma nas informować na bieżąco. To znaczy mnie, nie chcemy pogarszać stanu Michaela, nie jest z nim najlepiej... Tym bardziej, że poinformowała mnie zbyt późno o wszystkim. Najpierw zadzwoniła do niego, dopiero nie dawno sam się dowiedziałem, gdy przestał od niej odbierać, więc odrazu przybiegłem tutaj. Baliśmy się, że coś sobie zrobi. Dlatego na razie masz chatę dla siebie, muszę z nim zostać, przynajmniej na jakiś czas...
— Ale ja się donikąd nie wybieram Matt, też zamierzam tu zostać. — Weszłam mu od razu w słowo.
Nie zamierzałam iść sobie teraz do domu. Nie byłam pewna czy Michael będzie zadowolony z mojej obecności w swoim domu, ale jedno było pewne, zamierzałam tu być, przy nim... dla niego. Matt widząc moją determinację na buzi, zrezygnował z dyskusji. Przeszliśmy z powrotem do salonu. Ja udałam się od razu do aneksu, żeby przejrzeć zawartość lodówki. Zamierzałam ugotować jakąś zupę, ale nie było tu nic z czego można by ją było zrobić. Zapisałam listę zakupów i wysłałam Matta do sklepu, a sama usiadłam obok Michaela.
Gdy spał wyglądał tak niewinnie. Dotknęłam delikatnie dłonią jego policzek i musnęłam ustami czoło. To było silniejsze ode mnie. Po chwili namysłu, stwierdziłam, że to co robiłam było trochę nie na miejscu, więc odsunęłam się i chciałam podnieść, ale coś mnie zatrzymało. Ręka Storma trzymała mój nadgarstek, gdy zerknęłam na jego twarz, dostrzegłam, że mi sie przyglądał.
Miał spuchnięte i czerwone od płaczu oczy.
— Co tutaj robisz White? — zapytał z lekką chrypką, marszcząc brwi.
CZYTASZ
Race with the Devil. #1
Romance'~Każda chwila mogła być czymś pięknym, gdybyśmy się postarali. I staraliśmy się, ale to i tak było za mało.~ "Jaką cenę jesteśmy w stanie zapłacić, za wolność osób, na których nam zależy? Jak wiele jesteśmy w stanie wytrwać, aby nie stracić w tym w...