AMY.
Po wyjściu z mieszkania na schody pożarowe przysiadłam na schodkach i rozkoszowałam się chwilą triumfu oraz papierosem, którego brakowało mi od dawna. Michael nazwał mnie swoją dziewczyną, moje serce za każdym razem biło mocniej, jak tylko o tym pomyślałam. Powiedział to z taką łatwością, jakby to była prawda. Czy teraz byłam jego dziewczyną?
Ciepło w mojej klatce piersiowej rozpowszechniało się mimowolnie, a na twarzy pokazywał się uśmiech, bo zaczynałam wierzyć w to, że damy rade, że możemy być szczęśliwi razem. Może czas iść na żywioł i przestać rozmyślać nad jutrem, żyć tu i teraz. We wszystkich bajkach z księżniczkami, miłość zawsze wygrywała z wszelkim złem.
Szkoda, że w prawdziwym życiu to tak nie działa.
Kiedy mój rozum mówił, żebym zeszła na ziemię i przestała się łudzić, bo przecież ten chłopak będzie miał dziecko z inną kobietą, a ja bezwzględnie rozbije tę rodzinę, moje serce krzyczało, walcz! Co zrobić, jak postąpić? Wakacje powoli dobiegały końca, a ja nie wiedziałam, jaką decyzję podjąć.
Nie chciałam być egoistką w oczach tego biednego dzieciątka, bo kiedyś mogło zapytać mamusi, dlaczego tatuś z nimi nie mieszka, a ona co by powiedziała? Że ta głupia krowa Amy, ukradła mu tatusia?
Nie na pewno by tak nie powiedziała.
Chociaż to Penny, po niej można się było wszystkiego spodziewać...
— Nad czym tak dumasz? — zapytał Michael, wyrywając mnie z transu.
— Nad wszystkim.
— Co to znaczy? Co znowu twój podstępny umysł rozkminia?
— Wszystko, nie wiem już sama. Mam mętlik w głowie, moje życie to pasmo nieszczęść, a gdy jesteś obok, nie mogę już w ogóle nad niczym myśleć — odpowiedziałam, a chłopak usiadł obok.
— Dlaczego?
— Przestań zadawać te wszystkie pytania. Dlaczego nazwałeś mnie swoją dziewczyną? — zapytałam i uniosłam na niego wzrok.
— Bo nią jesteś. Jesteś moja, a ja jestem twój — odpowiedział z pełną powagą, patrząc na mnie jak na ósmy cud świata.
Nie jesteś cudem, egoistko.
Otrząsnęłam się, gdy dostrzegłam, że nie miał założonych soczewek. Uwielbiałam jego oczy. Ich naturalny kolor był wyjątkowy, tak samo, jak on. Granatowa tęczówkach z czarnymi plamkami i czarna, ze złotymi. Tliły się w nich iskierki, czekające na znak, by zapłonąć.
— Nie zapytałeś mnie nawet czy chciałabym nią być, a taka jest kolej rzeczy wiesz? Pytasz dziewczyny czy chce z tobą być, a ona odpowiada. To nie średniowiecze Mike — powiedziałam, udając niewzruszoną, ale w środku, aż mnie trzęsło.
— Dobrze, w takim razie... Amy Lily White, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
Nadzieja w jego bystrych oczach napawała mnie radością, a zarazem łamała serce. To wszystko było tak piękne, że aż niemożliwe. Przy nim czułam się tak, jak przy moich chłopcach. Czułam się, jak w domu, bo tak jakby i on był moim domem.
Ale zaraz, zaraz...
— Skąd znasz moje drugie imię? — Przymrużyłam podejrzliwie oczy.
— Serio? Zapytałem cię, czy zostaniesz moją dziewczyną, a ty pytasz, skąd znam twoje drugie imię? — zaśmiał się i pokręcił głową. — Gdy leżałaś w szpitalu, odwiedzałem cię — dodał niepewnie, zerkając na mnie.
CZYTASZ
Race with the Devil. #1
Romansa'~Każda chwila mogła być czymś pięknym, gdybyśmy się postarali. I staraliśmy się, ale to i tak było za mało.~ "Jaką cenę jesteśmy w stanie zapłacić, za wolność osób, na których nam zależy? Jak wiele jesteśmy w stanie wytrwać, aby nie stracić w tym w...