AMY.
Po moim łóżku walał się ten dupek, a za drzwiami stał ojciec. Sytuacja była na tyle do dupy, że nie wiedziałam co zrobić. Już miałam przed oczami szlaban do końca życia, a o pogadance to już nawet nie chciałam nic myśleć.
Co zrobić? Lee, on by wiedział.
— Pod łóżko! — syknęłam szeptem, wskazując spanikowana ręką na przestrzeń pod nim.
Dupek pokręcił przecząco głową i przymrużył oczy.
— Czemu zamknęłaś drzwi? — zapytał rodziciel, zza nich.
— Bo jestem nago i idę się kąpać?
Brzmiało bardziej jak pytanie, niż odpowiedź.
— Okej, a z kim prowadzisz te dyskusje? — dopytywał, w myślach już widziałam jego z kwaszoną minę.
— Z Abby przez telefon? — odparłam niepewnie.
Od razu uderzyłam ręką w czoło, bo był ze mnie słaby kłamczuch..
— Skoro tak twierdzisz... A, i powiedz koledze, że mamy drzwi, nie musi wchodzić do ciebie oknem i mam nadzieje, że zaraz wychodzi, bo jest już późno.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, usłyszałam kroki za drzwiami w stronę schodów, co oznaczało, że sobie poszedł.
Wow. Zaniemówiłam.
Gdyby to była mama, to chyba wjechałaby z drzwiami i wyrzuciła go przez okno, a mnie razem z nim. Dupek dalej w najlepsze leżał na moim łóżku i trząsł się od śmiechu.
— Coś taka blada? — powiedział przez śmiech.
— Zamknij się, kurwa, naprawdę się zamknij i najlepiej już sobie stąd idź! — fuknęłam na niego.
— Po co ta uszczypliwość z twojej strony White? — odparł dalej się śmiejąc.
Czułam, że jeszcze chwila i sama go wyrzucę przez okno, bo mój poziom gniewu był już taki wysoki. Wzięłam głęboki oddech i policzyłam w myślach do dziesięciu, gasząc w sobie chęć mordu.
— Po co tu w ogóle przylazłeś? — zapytałam po raz kolejny, wrogie nastawienie z mojej strony nie przychodziło.
Wstał z łóżka i podszedł do mnie, stając ze mną twarzą w twarz. Zapach jego perfum i papierosów, dotarł do moich nozdrzy i był tak cholernie znajomy i przyjemny. Ułożył jedną rękę na moim barku, a drugą na plecach przyciągając do siebie. Był blisko, zdecydowanie za blisko.
Ręką, która jeszcze przed momentem leżała na moim bark, zaczął sunąć w stronę szyi. Moje serce zaczęło galopować szybko, zdecydowanie zbyt szybko. Po plecach przeszedł mnie przyjemny dreszczyk.
Zamknęłam oczy, lekko rozchylając usta. Jego wargi z moimi dzieliły zaledwie milimetry. Delikatnie masował mój kark. Całe napięcie z mojego ciała uszło gdzieś bokiem, jakby nigdy go tam nie było. Nie chciałam go tu, a zarazem chciałam, aby jego usta zderzyły się z moimi i to było tak cholernie frustrujące, że miałam ochotę wyrwać sobie włosy i strzelić liścia.
— Czego ty ode mnie chcesz White? — wymruczał miękkim tonem.
Nie wiele myśląc, złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku, przygryzając jego wargę. Chłopak zaśmiał się i odsunął, kręcąc głową.
— Widzisz White, mogę być podły, mogę cię zmieszać z błotem, a ostatecznie i tak rzucasz się na mnie. Jestem dupkiem, ale dasz mi się pocałować i dotykać, bo i tak mnie chcesz — rzucił aroganckim tonem.
CZYTASZ
Race with the Devil. #1
Romance'~Każda chwila mogła być czymś pięknym, gdybyśmy się postarali. I staraliśmy się, ale to i tak było za mało.~ "Jaką cenę jesteśmy w stanie zapłacić, za wolność osób, na których nam zależy? Jak wiele jesteśmy w stanie wytrwać, aby nie stracić w tym w...
