AMY.
Po spotkaniu z bliźniaczkami nie byłam do końca pewna, co dalej mam zrobić. Sytuacja była na tyle do dupy, że była tylko jedna opcja, wymiana. Ashton miał coś, co należało zdecydowanie do Michaela, ale w zamian chciał coś, czego nie mógł już mieć. Tym czymś byłam ja... Za każdym razem, gdy pomyślałam o tym, że mam być przedmiotem użytym na wymianę, chciało mi się rzygać, a żółć podchodziła mi do gardła, mimo wszystko za wszelką cenę postanowiłam odzyskać jego własność.
Nie było skomplikowanego planu, nie było narwanych działań. Wiedziałam, co muszę zrobić, wiedziałam też, że wiąże się to z moim zniknięciem na jakiś czas, co mogło spowodować zamieszanie, ale nie bałam się. Po raz pierwszy od kilku lat nie bałam się.
Nie bałam się Ashtona.
Po raz pierwszy nie miał nic, co mogłoby mnie zniszczyć.
Ostatnie tygodnie w ryzach, były najlepszym czasem, jaki spędziłam od odejścia Asha. Bliźniaczki obiecały, że nie powiedzą nikomu. Pozycja Penny była w tej sprawie oczywista...
Cieszyła się, że zniknę.
Podejście Fallon było zadziwiające i nieco zbiło mnie z tropu, bo mimo widocznej od zawsze niechęci do mnie, powiedziała, że nie dopuści do tego, abym zniknęła na amen i znajdzie jakieś wyjście.
Nie znajdzie. Nie ma wyjścia, a klamka zapadła.
Jak i ja, tak i Penny wiedziałyśmy, że najlepszą rzeczą, jaką Ashton potrafił robić, było znikanie, tak samo, jak zacieranie śladów. Fallon jednak nie podzielała naszego zdania, nie chciałam jej wyprowadzać z błędu. Nie chciałam ich angażować, bo to była moja wojna. I, mimo że byłam na straconej pozycji, nie chciałam, żeby brały w tym udział właśnie one.
Penny nosiła pod sercem jego dziecko. Zawsze, gdy nad tym myślałam, to miałam ochotę wypluć wątrobę.
Daj spokój Amy! Tak nie wolno. Skarciłam samą siebie w myślach.
Fallon była jedną z najbliższych mu osób, które były przy nim zawsze, więc nie mogłam ryzykować, że coś jej się stanie. Musiała przy nim być i go wspierać, gdy ja go zawiodę.
Moja relacja z Michaelem była dosyć dziwna, bo zawsze odpychało nas, w nas to samo co nas przyciągało. Co prawda ostatnie tygodnie były tak idealne, że aż niemożliwe, a jednak.
Ale czy to znaczyło, że on cię naprawdę lubił?
Odgoniłam szybko te durną myśl.
Tak czy siak, nie miałam pojęcia czy moje zniknięcie jakkolwiek się na nim odbije, ale chciałam, aby miał kogoś, kto go wesprze. I tą osobą była cholerna rudowłosa Fallon Shelby. Wyjaśniłam dziewczyną, co mają zrobić, a następnie się rozeszłyśmy. Głównie dlatego, że nie mogłam patrzeć na Penny i jej powoli widoczny brzuszek, dlatego skłamałam, że mam spotkanie.
Żałosna, nawet nie umiesz dobrze kłamać.
Po tym, jak dziewczyny opuściły nasz mieszkanie, ruszyłam do swojej sypialni. Spakowałam rzeczy w torbę sportową, ubrałam wygodny dres i czerwoną bluzę Storma, którą wciąż miałam u siebie. Byłam gotowa do wyjścia, ale musiałam jeszcze odhaczyć kilka miejsc. Pospiesznie ruszyłam z torbą na ramieniu do auta. Po wyjściu na zewnątrz kątem oka dostrzegłam dwie znajome mi sylwetki. To był Matt i Mike.
Szłam do auta, udając, że wcale ich nie zauważyłam i liczyłam na to samo. Niestety nadaremno.
— Dokąd tak kopytkujesz piękna gazelo? — krzyknął Matt, kierując się w moją stronę.
CZYTASZ
Race with the Devil. #1
Lãng mạn'~Każda chwila mogła być czymś pięknym, gdybyśmy się postarali. I staraliśmy się, ale to i tak było za mało.~ "Jaką cenę jesteśmy w stanie zapłacić, za wolność osób, na których nam zależy? Jak wiele jesteśmy w stanie wytrwać, aby nie stracić w tym w...