Obudziłam się w domu Neymara. Tym razem był obok. Nie jak w moim śnie heh... Niezupełnie obok. Robił coś w kuchni, a ja spojrzałam na telefon, który aż piszczał od nadmiaru powiadomień z Instagrama. Weszłam w aplikację i to co zobaczyłam przerosło moje myśli. 60 tysięcy nowych obserwacji!
- Co do... - nie dokończyłam widząc powiadomienie Neymar Jr. oznaczył cię w relacji.
Kliknęłam powiadomienie. Było to zdjęcie mnie śpiącej na chłopaku z dopiskiem "Happy Birthday my little girl". Chciałam spojrzeć na chłopaka, ale nie było go.
- Najlepszego - szepnął mi do ucha, pojawiając się znikąd.
- Cholera! - krzyknęłam wystraszona.
- Pamiętałeś? - spytałam lekko wzruszona.
- Oczywiście - rzekł podając mi tort i wyjął telefon.
- A teraz ładnie myślimy nad życzeniem i zdmuchujemy świeczki - powiedział, a ja usłyszałam dźwięk rozpoczęcia nagrywania.
- Ney nie - powiedziałam, a ten zgromił mnie wzrokiem.
Przewróciłam oczami i zdmuchnęłam.
- Tylko nie mów życzenia, bo się nie spełni - powiedział z uśmiechem.
Uśmiechnęłam się również na widok szczęśliwego Neya. Jest jedyną osobą, która jest w stanie wywołać u mnie uśmiech od śmierci Lily. Życzyłam sobie właśnie tego, żeby nic złego już mnie nie spotkało i, żeby Lilusi było dobrze tam gdzie jest. Ney przyniósł kopertę.
- Co to? - spytałam, gdy podał mi ją.
- Otwórz - rzekł wpatrując się na moją reakcję.
Oczy mi zabłysły, gdy zobaczyłam dwa bilety na Bali.
- No chyba śnisz - powiedziałam, wiedząc ile do pieniędzy.
- Jestem piłkarzem jakbyś zapomniała - rzekł.
Serio zapomniałam. Wydaje się taki normalny.
- Dziękuje - powiedziałam i przytuliłam chłopaka.
Poczułam dziwne uczucie, które było bardzo przyjemne. Poczułam się jakby ktoś zabrał moje wszystkie zmartwienia i wziął je daleko ode mnie. Poczułam się bezpieczna od wszystkich złych rzeczy, które tu - w jego objęciach - nie mogły mnie złapać. Chyba zaczynam coś czuć...