- Co ty gadasz? - rzekł zaskoczony.
- Neymar był naprawdę - powiedziałam siadając na łóżku.
- No tak, czekaj powinienem mieć wasze foty na konwersacji z Tiana - powiedział szukając w telefonie.
Patrząc widziałam dużo zdjęć moich i Tiany.
- Dużo tu mnie - powiedziałam.
- O tak, o niczym tyle nie gadała co o tobie, byłaś dla niej wszystkim - powiedział.
Myślałam, że zapadnę się. Tak bardzo bym chciała by była przy mnie. By mnie wkurzała znowu, śmiała się, smuciła ze mną, wspierała, po prostu była,
- O mam - rzekł pokazując mi zdjęcie.
Byłam na nim, ja wtulająca się w Neymara. Łzy napłynęły mi do oczu.
- Możesz mi to wysłać? - spytałam.
- Jasne - powiedział.
Już wtedy wiedziałam co muszę robić. Zawsze chowałam głowę i myślałam, że jakoś się uda. Stwierdziłam, że muszę walczyć o prawdę, lub chociaż o wyjaśnienia. Po pracy poszłam na stadion, wiedziałam, że mają tam treningi.
- Hej hej, co ty robisz? - spytał pewien mężczyzna.
- Chcę rozmawiać z Neymarem - rzekłam.
- Boże nie bądź naiwna, macie mecze od podziwiania go, nie treningi jego - powiedział.
Neymar mnie zauważył, a ja go. Minął mnie wzrokiem. Wdarłam się na trybuny i podbiegłam do chłopaka.
- Musimy pogadać - rzekłam i pociągnęłam na bok.
- Czemu poszedłeś, nie dałeś znaku życia, czemu nie mam twojego numeru? - powiedziałam.
- Em... - rzekł i spojrzał za mnie.
Był tam ten facet, jak domyśliłam się to trener.
- My się znamy? - rzekł.
- Neymar kurde, nie wkręcaj mi - rzekłam, pokazując mi zdjęcie.
Widziałam tą iskrę w oczach, ten kącik ust, który poszedł do góry.
- Co ty robisz dziewczyno? - krzyknął trener przybiegając.
Pokazałam mu zdjęcie i zanim zdążyłam coś powiedzieć to mi przerwał.
- Taki fotomontaż wciskaj sobie koleżankom - powiedział.
- To nie prawdziwe zdjęcie i no, idź już lepiej - powiedział Neymar spuszczając wzrok.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam jak wryta. Jeśli tego nie chce on, ja nie zmuszę go. Jeśli tak to kończy okej.
- Żegnaj Ney - powiedziałam i odeszłam.
Nie było to łatwe. Potrzebowałam nowego startu.
