Zadzwoniłam do Neymara.
- No co jest? - spytał.
- Kiedy będziesz? - zapytałam.
- Nie będzie mnie dziś na noc - rzekł, a w tle słyszałam cichy śmiech jakiejś dziewczyny.
- Gdzie jesteś? - spytałam.
- Oh Emi u znajomych, potem mam spotkanie w klubie - powiedział, ale czułam że kłamie.
- Okej, Tiana dziś będzie nocowała u nas - rzekłam.
- Oki bawcie się dobrze, buziak - odpowiedział i rozłączył się.
- Anthony? - spytała, a mnie aż serce zakuło.
Przypomniało mi się, że przecież była na moim ślubie.
- Nie, wiesz to długa historia - powiedziałam.
- Opowiedz mi proszę, chce się oderwać myślami - poprosiła.
- Anthony jest we więzieniu - powiedziałam z dziwną satysfakcją.
- W co go wrobili, to dobry chłop był - rzekła.
- Zabił mi dziecko, moją Lilusie - rzekłam, a na samo imię pękło mi serce, a oczy napełniły się łzami.
- Miałaś dziecko? - spytała.
- Tak, chciałam ci powiedzieć, ale uciekłaś - rzekłam.
- Wybacz - dodałam, czując, że mówię z wyrzutem, choć nie znałam sytuacji.
- Obiecuję, że kiedyś ci wszystko wyjaśnię, nie jestem gotowa - powiedziała Tiana.
- Okej, rozumiem cię - zapewniłam.
- Czyli nie poznam siostrzenicy? - spytała.
- Niestety - rzekłam i posmutniałam.
Bolał mnie jej brak. Inaczej sobie wyobrażałam życie z nią.
- To jeśli to nie był Anthony, to z kim tu mieszkasz? - spytała.
Zamarłam, ale odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Z Neymarem...
