8

454 18 7
                                    

Siedziałyśmy przy obiedzie i opowiadałam mamie, co się stało w ciągu ostatnich dwóch tygodni.

- Kochanie, może rzeczywiście to był sen? - spytała.

- Nie mam na to innych świadków niż Tiana, która nie żyje - powiedziałam.

- Obserwował mnie na instagramie, miałam jego numer, nagle nic nie ma - dodałam zdając sobie sprawę, że to naprawdę był sen.

- Za to bardzo dobry sen? - spytała mama na co się zaśmiałam.

- Pobędę u ciebie trochę co? - spytała, a ja wiedziałam, że będzie długo, bo zawsze tak jest.

I faktycznie minęły 3 miesiące, a ona dalej tu była. Nie, żeby mi to nie pasowało, obiadki ciepłe, domowe zamiast UberEats, czystość, możliwość z kimś pogadania. Była tu nadal, ale w między czasie wracała do domu, do siostry i jej męża. Co u mnie się zmieniło? Wyprawiłam pogrzeb Tiany. Została otruta przez jednego z tych świrów z Tindera. Wiedziałam, że to kiedyś się na niej odegra. Dość negatywów, ukończyłam studia, przestałam chodzić na mecze, adoptowałam pieska. Ma na imię Ozie jest rasy Golden Retriever. Dostałam pracę jako pielęgniarka na oddziale kardiologii. Żyje dobrym życiem. Mam paru nowych znajomych z pracy, Maddie, Charlie, Nick, Tara. Wszyscy są mega życzliwi. Szkoda, że przygoda z Neymarem była tylko pięknym, ale nieprawdziwym przeżyciem-snem. Moje życie układało się powoli na nowo. Bez stresów, zakręceń i chaosu. Do czasu...

It was always about youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz