Oczami Lucy:
Nie pamiętam co się stało, po tym jak Natsu przyniósł mnie do hotelu. Pamiętam jednak naszą rozmowę i to co powiedziała mi Lisa...
Otworzyłam delikatnie oczy i pierwsze co ujrzałam to białe ściany, okno i śpiącego Natsu, trzymającego mnie za rękę. Mam nadzieję, że nie spał tu tak całą noc bo się przeziębi...
- Lucy? - spytał, ocierając jeszcze zamknięte oczy.
- Taa - nie mogłam wykrztusić z siebie niczego.
- Lucy! - złapał mnie jeszcze mocniej za rękę i uśmiechnął się ciepło. Miał wory pod oczami, więc pewnie usnął dopiero niedawno ze zmęczenia. - Zawołam Hinatę!
Nim zdążyłam coś powiedzieć, wybiegł i wrócił z Hinatą i Naruto.
- Lucy! - Hinata rzuciła mi się na szyję i mocno się do mnie przytuliła. - Boli cię coś?! Masz jakieś zwidy lub źle mnie słyszysz?! - pytała, patrząc się na mnie z wielkim zmartwieniem. Poczułam się wtedy głupio. Pobiegłam za Lisą, nic jej nie mówiąc i jeszcze sprawiłam nie tylko jej, ale i reszcie tyle zmartwień...
- Wszystko ok - uśmiechnęłam się.
- Na pewno? - też miała wory pod oczami. - Pani doktor powiedziała, że może cię boleć jeszcze głowa, ale nic ci nie jest?! Naprawdę wszystko w porządku?!
- T-Tak! - popatrzyłam się na Naruto, który patrzył z wielkim zmartwieniem na Hinatę i ogromną ulgą na mnie. - A pan Gin...
- Ktoś mnie wołał?! - do pokoju wparował pan Gin z panią Tsukuyo. Wyglądali jakby mieli mnie zaraz zabić. - Przepraszam was, ale chcielibyśmy porozmawiać z Lucy na osobno. - Hinata niechętnie puściła moją rękę i wyszła z innymi z pokoju.
- To jak to w końcu było? - spytała pani Tsukuyo. - Czy wersja Natsu jest prawdziwa?
- Znaczy nie wiem co wam powiedział... - wiedziałam to bardzo dobrze. Razem z nim ustaliliśmy co powiemy. Oczywiście to ja nalegałam i zabroniłam mu cokolwiek wspomnieć o Lisie. - Chciałam się przejść, ale się zgubiłam i trafiłam do lasu. Wiedziałam, że obok jest świątynia i zamierzałam do niej pójść, ale było ciemno i wtedy to już kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić. Szłam dalej i potknęłam się, a później znalazł mnie Natsu... I to wszystko co pamiętam.
- A co z tym? - pan Gin wyciągnął moje wyniki badań. - Jak ten środek dostał się do twojego organizmu? - udawał spokojnego i jak zawsze zabawnego, ale wtedy był poważny i bardzo zły czego nie potrafił ukryć.
- To... - nie myślałam, że tak szybko dostaną te wyniki! Ile ja spałam?! - To... - moje ręce zaczęły się część na myśl o Lisie. - To...
- Znamy prawdę - spojrzałam na nich przerażona. - Zmieniłaś lekarza, prawda? Natsu nam powiedział, że ten przepisał ci nowe leki... Horokselina i 2D+, tak? - pan Gin się wkurzył. - Idiota nie powiedział ci kiedy masz je zażywać i takie są tego konsekwencje! - jest nauczycielem od biologii i zna się lepiej od nie jednego lekarza. - Daj mi do niego numer i ja se z nim pogadam! Za takie coś...
- Ale on mi powiedział, kiedy mam je zażywać tylko, że go nie posłuchałam! - pan Gin zrobił kwaśną minę.
- Na pewno?! - spytał, a ja kiwnęłam głową. - To my już wychodzimy. Zawołać innych? - mówił to z miną ''jeszcze później pogadamy, teraz odpoczywaj''.
- Nie. Muszę jeszcze trochę odpocząć.
Wyszli z pokoju, a ja znów zakryłam twarz kołdrą. To prawda, że niewłaściwe dawki tych leków mogą wytworzyć taki środek... Nie pomyślałam o tym! Dzięki Bogu Natsu wszystko przemyślał, ale...
Parę godzin wcześniej
- Czemu tu przyszłaś?! - krzyczał Natsu, patrząc się na mnie z przerażeniem. Za każdym razem, gdy spoglądał na moje rany, wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać. - Japonia może jest bezpiecznym krajem, ale nie o tej godzinie i na pewno nie dla dziewczyny!
- Natsu, ja... - wpatrywałam się w ziemię i ciągle miałam w głowie to co powiedziała mi Lisa.
- Wiesz jak się martwiłem?! - spojrzałam na niego zdziwiona. - Znaczy... Nie tylko ja, ale też Hinata!
- Przepraszam... Ale ja... - znów poczułam to dziwne kłucie w gardle. Złapałam się za nie i trzymałam tak mocno jak potrafiłam.
- Lucy! - Natsu położył mnie na ziemię w pozycji, w której mogłam lepiej oddychać. - Nic już nie mów, okej?! - jego ręce się trzęsły i wyglądał na bardziej przerażonego ode mnie.
- Natsu... Ja wiem o...
- Proszę! Nie mów nic! To sprawia ci ból, prawda? - położył swoją rękę na moim czole. - Masz niską gorączkę. Zaraz zabiorę cię do lekarza więc...
- Mira... - zatrzymał oddech. - Miała na imię Mira, prawda?
- O czym ty? - był zdezorientowany i już nie patrzył na mnie tylko rozglądał się dookoła. - Nie wiem o czym mówisz...
- Lisa powiedziała mi, że nie rozpoznałeś jej bo wtedy miała inny kolor włosów, oczu (teraz nosi soczewki) i jej wcześniejszy wygląd w ogóle nie przypomina jej ter... - znów zaczęłam kaszleć.
- Przestań! - dotknął mojej zakrwawionej ręki. Zrobił okropny wyraz twarzy. Myślę, że krew przypomniała mu o Mirze... - Musimy cie stąd zabrać! - rozerwał swój rękaw i opatrzył moją ranę. - Teraz możemy iść!
- Ej, Natsu! - krzyknęłam, gdy ten mnie podnosił. - Co ty...
- Jesteś ranna, więc mogłabyś się tym choć trochę przejąć?! - był wkurzony i to na maksa. - Zostałaś tu zbawiona przez Lisę, zrobiła ci tyle okropnych rzeczy, a ty płakałaś tylko parę minut, po czym zmieniasz temat?! Myślałem, że umrę, gdy cię zobaczyłem! Całe twoje ciało, ubrania były poharatane, a twój wyraz twarzy... Wyglądałaś! - rozejrzał się nerwowo dookoła. - Nawet nie potrafię go opisać! Więc czemu... Czemu się teraz do mnie uśmiechasz?!
- Natsu... - mój uśmiech był delikatny, ciepły i przeznaczony tylko dla niego. - Mogę się uśmiechać bo jestem teraz z tobą. - przyłożyłam rękę do jego klatki piersiowej w miejscu, w którym znajduje się serce. - Twoje serce bije tak szybko dla mnie, prawda? Pokazuje jak bardzo się o mnie martwiłeś.
- Tylko to? - był wkurzony. Nie rozumiał, że przy nim, nawet po tym co usłyszałam jest jedyne miejsce, do którego chcę wracać i gdzie czuję się bezpiecznie. Uśmiechnęłam się tylko i przytuliłam do niego.
Kiedy Natsu wydostał mnie z tej dziury, wziął mnie znów na barana i skierował się w stronę hotelu.
- Kiedy... -zaczął. - Kiedy będę gotów, opowiem ci o Mirze.
- Dobrze - odpowiedziałam, zasypiając.
CZYTASZ
Love isn't simple
FanfictionNaruHina to dzieło Kishimoto-sensei ;3 NaLu to dzieło Mashimy-sensei ;3