Oczami Natsu:
- Przyszedł... - spojrzałem na Bill'a wchodzącego do sali. Zacisnąłem dolną wargę i próbowałem się uspokoić.
Wczoraj nie poszło mi za dobrze przy rozmowie z Lucy i dlatego cieszę się, że ma się komu wyżalić, gdy Hinata w tym momencie nie może, ale czemu to musi być chłopak?! No sorry, ale ja nie wierzę w przyjaźń damsko-męską! Ten palant zdecydowanie leci na Lucy! Nie całowali się jeszcze, co nie?! Nie, to niemożliwe! Ale co jeśli on ją do tego zmusił? A jeśli posunęli się dalej?! Nie, nie, nie!
- Panie Natsu? - jedna ze stażystek zbliżyła się do mnie. - Wszystko w porządku? Wygląda pan jakoś dziwnie... - już nie mówiąc o tym, że złamałem długopis i stukam jedną jego połówką o stół.
- A-A tak! - uśmiechnąłem się lekko i zaprzestałem swojej poprzedniej czynności. - W porządku! - kiwnąłem głową i ruszyłem w stronę stoik z piciem.
Spokojnie... Lucy jest tylko miła dla tego debila, a on wmawia sobie, ze to coś więcej... A jeśli to jednak jest coś więcej?!
- Aw! - krzyknąłem, rozlewając gorącą herbatę na swoją rękę. - Kuuur! - lepiej przestanę już o tym myśleć.
- Siemka wszystkim! - Lucy weszła do środka i pierwsze co poszła do Bill'a. Kurdę muszę z nią pogadać o wczorajszym!
Wziąłem jeszcze jeden kubek herbaty i ruszyłem w jej stronę. Podryw na picie? Jak głęboko musiałem upaść...
- Cześć, Lucy! - podszedłem do nich. - Hej Bill! - chciałem brzmieć miło, gdy go pozdrawiam, ale coś mi się nie udało. Jaka szkoda...
- J-Ja! Ktoś mnie woła! - uciekła, nie patrząc nawet w moją stronę. Serio?!?! Jest aż tak źle?!
- Cześć Natsu... - słychać było, że mój widok nie poprawił mu humoru. - Słyszałem, że twoje nowe hobby to, doprowadzanie dziewczyn do płaczu. - zagryzł zęby i wymusił uśmiech.
- To chyba źle usłyszałeś - jak mi ten koleś działa na nerwy! - Ale co się tym tak przejmujesz? Przecież to dobra okazja dla ciebie by zagrać księcia na białym koniu, który wysłucha wszystkich trok ładnych kobiet.
- Szkoda tylko, że ja nie gram - zbliżyliśmy się do siebie, patrząc w oczy. Teraz tylko, kto kogo pierwszy zabije?
- Bill! Dragon! - Lucy podbiegła do nas ze złością. - Sorry, że wam przeszkadzam, ale reżyser was woła! - mam dziwne uczucie, że jej złowrogi wzrok był skierowany wyłącznie do mnie. Spojrzę na to z dobrej strony. Przynajmniej cała jej uwaga spadła na mnie, a nie na tego cymbała.
- Już idziemy - znów ten jego wzrok. Z wielką chęcią go odwzajemnię! - To chyba koniec naszej małej pogawędki Natsu. - ahh ten fałszywy uśmiech, którego żaden z nas nie mógł powstrzymać.
Po tej jakże udanej rozmowie musiałem zagrać z nim parę scen. Dziś moje uczucia miały nade mną przewagę, ale na scenie się nie dałem. Zagrałem to... Jakoś i cieszyłem się tylko, że nie muszę oglądać już jego krzywej mordy. Apropo krzywej mordy to, co wy, dziewczyny w nim takiego widzicie? Ma muskuły jak każdy inny, włosy czarne wyglądające jak za twardniała psia kupa. Głos do dupy mimo iż, jest piosenkarzem, a oczy czarne jak smoła. Gówno, a nie facet, ale jakoś ma tyle wielbicielek co ja. Te moje fanki to on może se wziąć, ale niech odda mi Lucy i zapanuje spokój.
Zauważyłem, że Lucy już wychodzi, a że tego gówna nie było w pobliżu, skorzystałem z okazji. Poczekałem aż wyjdzie z sali i za nią pobiegłem.
- Lucy! - czy mi się wydaje czy ona przyspieszyła? - Lucy, zaczekaj! - złapałem ją za dłonie i odwróciłem w moją stronę. Nawet na mnie nie spojrzała.
- Wybacz, Dragon, ale spieszę się na spotkanie z Hinatą - nie mogłem jej puścić.
- Jeśli chodzi o wczoraj - coraz bardziej zaczęła się szarpać. - Przepraszam! - nie ruszyła się.
- Czemu przepraszasz? - w jej oczach widziałem gniew. - Przecież mi pomogłeś, więc dlaczego przepraszasz?!
- Przez ostatni czas... Nie, przez ostatni rok zaniedbywałem twoje uczucia. Myślałem tylko o tym jak zapomnieć o Mirze, ale mi się nie udało. - znów chciała się wyrwać. - Zawsze będę o niej pamiętał, ale! Ona nigdy nie zajmie twojego miejsca w moim sercu! W stosunku do niej jest to niemiłe! To wręcz okropne, ale... Ja kocham ciebie najbardziej na świecie.
- Przestań!
- Kocham cię bardziej niż kogokolwiek innego!
- Przestań!
- Chcę znów z tobą być!
- Przestań pieprzyć! Co ty sobie wyobrażasz?! Czy tak łatwo zmienić twoje uczucia?! Kochałeś ją, a teraz już nie?!
- Jest dla mnie ważną osobą i zawsze ją pozostanie, ale to bez ciebie nie mogę żyć. Czuję się samotny i nie mam chęci do życia, gdy ciebie nie ma u mojego boku! Kocham tylko ciebie, ale dlaczego nie chcesz tego zrozumieć? - mówiąc to, znałem odpowiedz. Za to, że mnie teraz odrzuca, nie winie jej. To wszystko moja wina. Przez ten rok powiedziałem jej tyle okropnych rzeczy.
- I to ja jestem samolubna?! To ja jestem okropna?! Czy ty wiesz co przed chwilą powiedziałeś?! Mówisz, że... - zaczęła ciężko oddychać. Jej głos był ochrypły i tak znów doprowadziłem ją do płaczu. - Jeszcze rok temu powiedziałeś mi, że kochasz ją bardziej ode mnie, a teraz to się zmieniło?! Przez rok czasu?! Ja nadal nie mogę o tobie zapomnieć, myślę o tobie co noc i to mnie wykańcza, ale nie mogę zmienić moich uczuć względem ciebie! Teraz... Teraz, gdy mówisz mi, że mnie kochasz powinnam być szczęśliwa, ale nie jestem! Jestem smutna, a wręcz wściekła! Nie wiem czemu moment, na który czekałam tak długo... Ja czekałam nawet po tym co mi powiedziałeś na początku roku szkolnego, w święta, sylwestra i walentynki. Czekałam tak długo, a teraz same słowa "Kocham Cię" to dla mnie za mało. Jestem chciwa i chcę więcej! Chcę byś mi to udowodnił! Chcę... Chcę byś cierpiał tyle co ja!
- Lucy...
- Hahaha - zaśmiała się, wycierając łzy. - Sorry, ale jednak to ja jestem tą najbardziej okropną. No wyobraź sobie! Chcę by osoba, którą kocham cierpiała! Chcę by poznała tego bólu, głodu, poniżenia co ja. Chcę by poczuła się odrzucona i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Chcę żeby po tym jak się namęczyła tyle co ja, znów stanęła przede mną i powiedziała, że mnie kocha. Głupia jestem, co nie?! - wyrwała się. - Zamiast przyjąć cię z otwartymi ramionami, odrzucam cię.
Nie zatrzymywałem jej, gdy odchodziła. Stałem tam po prostu jak kołek i przypominałem sobie, ile razy mówiłem jej sto razy gorsze rzeczy.
- Teraz wkracza książę na białym koniu! - Bill przeszedł koło mnie obojętnie i zatrzymał się jakieś dwa metry dalej. - Przywaliłbym ci teraz...
- Na to zasłużyłem - zasłużyłem na coś gorszego.
- Nie mogę zliczyć ile razy przez ciebie płakała, ale obiecuję, że to już będzie koniec. Masz się do niej nie zbliżać.
- A jeśli cię nie posłucham? - pokażę jej, że ją kocham. Przeproszę ją ja wszystko i znów będziemy razem nawet, jeśli miałbym oddać za nią życie!
- Myślisz, że takie gówno jak ty, ma u niej jakieś szanse? Dam ci radę. Nie krzywdź ani nie doprowadzaj kobiety do płaczu. Jeśli nie będziesz się tego trzymał to pojawi się jakiś inny koleś, który będzie ją traktował lepiej od ciebie i twa ukochana cię opuści. Ale to już chyba za późno na taką radę dla ciebie.
- No nie wiem czy za późno. Czemu mi to mówisz skoro jesteśmy rywalami?
- Rywalami? Proszę cię! Do tego musielibyśmy być sobie równi. A obecnie... raczej nie masz ze mną szans, prawda? - uśmiechnął się i poszedł dalej.
Nic nie mogłem na to odpowiedzieć. Taka była prawda, ale zamierzałem ją zmienić!
Jestem żałosny, a skoro to wiem to, nie musicie tego pisać. Jestem dupkiem, gównem i jak tylko chcecie możecie mnie nazwać, ale przysięgam, że jeśli chodzi o Lucy to, się nigdy nie poddam! Zmienię się! Nie będę już tym idiotą, który patrzy tylko na swoje uczucia!
CZYTASZ
Love isn't simple
FanficNaruHina to dzieło Kishimoto-sensei ;3 NaLu to dzieło Mashimy-sensei ;3