Oczami Lucy
W końcu sobota! Ten tydzień strasznie się dłużył, ale w końcu sobota! A to oznacza randkę z Natsu! To będzie już nasza druga randka i musi się zdecydowanie lepiej zakończyć niż ta pierwsza. Tym razem dam z siebie jeszcze więcej. Jest 12, a umówiłam się z nimi na około 20. Szykuję się od czterech godzin, a wyglądam jakbym jeszcze nic nie zrobiła. Dzwoniłam do Hinaty i u niej sytuacja wygląda tak samo. Szczerze powiedziawszy to, bardziej stresuję się randką Hinaty niż moją. Jeśli nic nie zrobi to będzie koniec. Ja mam jeszcze jakąś szansę, ale ona... To wygląda mi jak jakiś film romantyczny, gdzie główni bohaterowie się lubią, ale źle się rozumieli i teraz przeżywają kryzys miłosny. Brakuje jeszcze wielkiej kłótni i pocałunku w deszczu. Ostatnio, czyli cały czas myślałam o mojej poprzedniej randce z Natsu i doszłam do wniosku, że może on też mnie tak trochę lubi. Nie jest typem człowieka, który pocałowałby dziewczynę bo chwila była odpowiednia, a to musi znaczyć, że trochę mu się podobam. Trzymajcie kciuki by to nie były tylko moje urojenia.
Pod dom podjechało wielkie, czarne auto. Wysiadł z niego Natsu, który był ubrany w normalne jeansy i bluzkę. Yhhh jestem zła! Miał być strój japoński i specjalnie by się dopasować ubrałam razem z Hinatą yukatę... I tak wyglądał zarąbiście.- Coś nie tak? - zapytał patrząc się na mnie pytająco z uśmiechem na twarzy. W samochodzie siedziała już Hinata.
- Nie. Wszystko ok - powiedziałam próbując nie obczajać tego jak super wygląda. Wsiadłam do auto i pojechaliśmy na festiwal. Dość szybko znaleźliśmy parking i zaczęliśmy zwiedzać. Wszędzie świeciły się lampiony, drzew kwitnącej wiśni było pełno, a ludzie wyglądali przezabawnie w tych strojach i maskach. Większość facetów ubrała stroje japońskie dzięki czemu choć trochę mogłam nacieszyć oczy. Niech pomyślę Sougo, pan Gin, pan Hijikata, Kida, Luffy, Yato, Ayato... Boże dziękuję ci, że pozwoliłeś mi się urodzić w tak wspaniałym świecie.
- Ej czy to nie pan Sebastian? - zawołałam ciągnąc Hinata w jego stronę. Naruto jeszcze nie było przez co się dziewczyna zamartwi na śmierć, a rozmowa z panem Sebastianem ją rozluźni. - O Hinata, Lucy! Pięknie wyglądacie - powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. Moje serce zaczęło bić strasznie szybko i te Hinaty też. No dawajcie! Pan Sebastian, chodzący ideał, najseksowniejszy, najmilszy, najbardziej fantastyczny i najzabawniejszy facet na świecie powiedział, że pięknie wyglądamy. Zrobiłam się cała czerwona, nawet jeśli nie chciałam. Wolałam usłyszeć to od Natsu, ale nie narzekam, że pochwalił mnie akurat pan Sebastian.
- D-Dziękuję - odpowiedziałyśmy, całe zarumienione. - A...
- Dziewczyny! - krzyknął Natsu, łapiąc nas za ręce. - Naruto powiedział byśmy czekali na niego pod dużym drzewem. Musimy się pospieszyć! Do zobaczenia, panie Sebastianie! - Pociągnął nas za sobą i po drodze omijał każdych kolesi, z którymi mogliśmy mieć jakiś wspólny temat, a było ich wielu, więc się trochę napracował.
Oczami Hinaty:
I zjawił się! Naruto! Wyglądał bosko mimo tego, że tak samo jak Natsu ubrał się normalnie. Czarne spodnie, szara bluzka. Mimo wszystkiego i tak zrobił, że podskoczyło mi serce. Byłam zdenerwowane, ale to bardziej dlatego, że wiedziałam, że to dzisiaj muszę mu wyznać swoje uczucia. Może mnie odrzuci, ale przynajmniej będzie wiedział co czuję.
- Spóźniłeś się! - zawołała Lucy. - Wiesz ilu chłopaków podrywało Hinate? Bałam się, że zaraz się o nią pobiją, albo mi ją ukradną sprzed nosa!
Boże co ona gada?! Spojrzałam przerażona na Naruto, który patrzył się ze złością na Lucy, a ona na niego. Natsu wziął ją za rękę i powiedział:
- To my już sobie pójdziemy. Miłej zabawy! - zniknęli.
- Ehh. T-To co powiedziała Lucy... - złapał mnie za rękę, aż podskoczyłam. - C-Co?!
Szepnął mi do ucha uwodzicielskim i pewnym siebie głosem:
- Przypilnuję by nikt cię nie ukradł.
CZYTASZ
Love isn't simple
FanfictionNaruHina to dzieło Kishimoto-sensei ;3 NaLu to dzieło Mashimy-sensei ;3