- Czy...? - Tak!

1.1K 57 9
                                    


Oczami Naruto:

Okej. Spokojnie. Bez paniki. To nie może być takie trudne. Dam radę. Dam radę. Dam... Ciała! Nie ma szans, by mi się udało! Na samą myśl o tym nogi mi się uginają! Pewnie coś zepsuję, Hinata mnie znienawidzi, wybierze Sebastiana i nigdy więcej jej już nie zobaczę.

Chyba się zabiję.

Ja: To już dziś! Trochę się stresuje, ale będzie dobrze, co nie? Najgorsze co może się wydarzyć to to, że wybierze Sebastiana i z nim ucieknie... Może powinienem go zrzucić tak na wszelki wypadek z urwiska?

Natsu: Spokojnie ;) Planowałeś to już tak długo, że wszystko pójdzie po twojej myśli, ale tak na wszelki wypadek zamknij go w jakimś schowku na miotły XD. Powodzenia!

W schowku na miotły... W którym zamiast mioteł jest bardzo agresywny niedźwiedź? To może wypalić!

- Naruto? - Usłyszałem najcudowniejszy głos na świecie i odwróciłem się z uśmiechem, który zaraz zgasł. - Pan Sebastian chce nas zabrać na przejażdżkę jachtem. - Uśmiechnęła się przesłodko. A Sebastian dalej wyglądał jak debil. Palant. Niech ginie.

- Dzisiaj? - O nie! Dzisiaj musimy pozostać na wyspie. Tylko tutaj jest restauracja, która zgodziła się przygotować takie przedstawienie na zaręczyny! - Może pojedziemy jutro? - Uśmiechnąłem się delikatnie.

- Wybacz, Naruto, ale tylko dzisiaj może zobaczyć przepływające stado wielorybów - wtrącił się Sebastian. Stał za Hinatą, więc ta nie widziała jego szyderczego uśmiechu. - Hinata bardzo chciała je zobaczyć. Oczywiście, jeśli nie masz czasu to SAMI możemy popłynąć - dodał, a ja czułem jak pulsuje mi żyłka.

- Naruto, jeśli nie masz dzisiaj ochoty, to możemy porobić coś innego - powiedziała moja zmartwiona dziewczyna. Ahhh wygląda jak anioł. Taki totalnie słodki aniołek. Nie ma szans bym zostawił ją samą z Sebastianem!

- Nie! Jedziemy! - Rzuciłem mu wyzwanie swoim wzrokiem, a ten się tylko uśmiechnął.

Jacht był naprawdę wielki i będąc tylko we trójkę na nim, czułem się trochę dziwnie. Gdyby byłem tu sam z Hinatą to  byłby raj. Oddałem się swoim marzeniom, kiedy nagle zaczepiła mnie Hinata. Miała na sobie cudne, białe bikini i lekko pomarańczową bluzę. Gdybym puścił ją samą z Sebastianem, nie można, by powiedzieć co ten drań, by zrobił. Ja się ledwo powstrzymuję, więc co dopiero on!

- Wyglądasz... - Moja czerwona twarz mówiła sama za siebie.

Wsiedliśmy na jacht i odpłynęliśmy. Sebastian prowadził, więc mogliśmy przez chwilę pobyć sami. Jest! Na wszelki wypadek wziąłem ze sobą pierścionek zaręczynowy, ale mam nadzieję, że wrócimy przed czasem i nie będę musiał go wyciągać w tak mało czarujący sposób. W restauracji przygotowałem orkiestrę, kwiaty, wspaniałe jedzenie, film z naszymi wspólnymi momentami, tancerzy, rzeźby lodowe i słonia, który umie chodzić na dwóch nogach. Nie wiem czemu go zamówiłem, ale fajnie to będzie brzmieć, gdy będziemy opowiadać naszym wnuką, że na zaręczynach mieliśmy słonia, który chodził na dwóch nogach. Będą czuć zazdrość, ale też dumę, że mają takiego pomysłowego dziadka. Specjalnie dla Hinaty zamówiłem u jednej z najlepszych projektantek suknię, a dla siebie garnitur.

Hinata podziwiała widoki i cieszyła się słońcem, a ja tym, ze ona się cieszy. Podszedłem do niej i objąłem ją w pasie, kładąc swoją głowę na jej ramionach. Staliśmy tak przez moment, dopóki nie zacząłem jej całować po szyi. Odwróciła się, a następnie spojrzała głęboko w oczy.  Powoli się do niej zbliżałem, a ona do mnie, gdy nagle usłyszeliśmy jakieś niepokojące chlapnięcie w wodzie. Patrzymy, a to... Sebastian -.-

Love isn't simpleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz