Kochałem ją

855 82 7
                                    

Oczami Natsu:

- Wiesz Lucy... Wydaje mi się, że powinienem był wtedy zginąć. - zakryłem jedną dłonią swoją twarz. - Nie... Ja wtedy chciałem zginąć.

- N-Natsu...

- Ha? - co ja powiedziałem?! - Sorry, Lucy! Zapomnij, że coś mówiłem! - czemu jej to powiedziałem?! - Ja już lepiej pójdę...

- Natsu! - złapała mnie za rękę. - Co miałeś na myśli? Wtedy... Chciałeś zginąć? - w jej oczach pojawiły się łzy.

- To nie tak! Ja... - nie wiedziałem co powiedzieć. - Ja... - nie miałem zamiaru opowiedzieć jej tej części! - Ja... - jest pijana, ale tego nie zapomni.

- Natsu... Czy ty... Kochałeś Mirę? - zamilkłem. O czym ona gada? Że niby kochałem Mirę? Że niby...

- Ja... O czym ty gadasz?! Jak mógłbym ją pokochać?! - wyrwałem się Lucy. - Była jakaś dziwna! Cały czas uśmiechnięta, nie ważne co bym jej nie powiedział! Śmiała się za głośno i jadła za dużo! Często spotykała mnie z innymi dziewczynami, ale to jej nie przeszkadzało! Była... - słowa, które chciałem wypowiedzieć sprawiały, że czułem się jak ostatni drań. - Była tylko moją zabawką. Tak, była kolejną lalunią, której uczuciami się bawiłem.

- Kłamiesz... - Lucy wyskoczyła z łóżka i złapała mnie za bluzkę. - Kłamiesz! - zaczęła mnie szarpać, a ja ją odepchnąłem. - Kła...

- Też chciałbym kłamać! Chciałbym coś do niej czuć, ale nie czuję! Wiesz jakie to jest uczucie, gdy zabija się osobę, do której zwracano się jak do śmiecia?! Wiesz co czuję, gdy widzę dziewczynę choć trochę podobną do niej?! Wiesz jakim jestem cholernym draniem?!

- Ja...

- Nic nie wiesz! - usiadłem na podłodze i wpatrywałem się w przestrzeń. - Spotykałem się z nią przez połowę wakacji. Cały czas się nią bawiłem i miałem gdzieś czy coś jej się stanie, ale... Ona i tak zawsze mi wybaczała. Kiedy pierwszy raz zobaczyła mnie z inną, udawała, że mnie nie zna przy tej dziewczynie. Kiedy spytałem jej się jak może być tak głupia odpowiedziała "Nie jestem głupia tylko cierpliwa". Lałem z tego z kumplami cały dzień! A kiedy zaczepiałem przy niej inne dziewczyny ona, pomagała mi wybrać te najładniejsze. Z nią było coś nie tak, ale wtedy... Byłem zły, że nie jest zazdrosna. Że pozwala mi patrzeć na inne... Spotkała się nawet z moimi kumplami by wypytać ich co lubię jeść i potem zrobiła dla mnie kolację, na którą nie poszedłem! Następnego dnia poszedłem do jej domu i zjadłem wszystko. Niektóre rzeczy były już do wyrzucenia, ale i tak je zjadłem! Kiedy zobaczyłem, że się śmieje z tego powodu, przestałem się do niej odzywać, ale kolejny jej uśmiech załatwił sprawę.

Opowiadając o tym Lucy, czułem się jak ostatnie gówno, którym jestem! Nie kochałem Miry tylko, się nią bawiłem i to całkiem dobrze. Dwa lata temu byłem zwykłym bachorem, który lubił patrzeć jak dziewczyny płaczą, ale nie znosiłem, gdy ona to robiła. Lubiłem się z nimi zabawiać, ale jej nawet nie tknąłem... Raz ją pocałowałem. Mogłem uderzyć kobietę i spoglądać obojętnie na jej krzywdę, ale kiedy jej coś się stało to, byłem w stanie pobić się z każdym.

- W dzień jej śmierci spotkałem się z nią. Jak zwykle przywitała mnie uśmiechem, a ja go tym razem odwzajemniłem. Nie wiem czemu, ale jakoś tak wyszło. Poszliśmy do kina i restauracji... Ona nie jadła tak dużo, miała różne humorki, a ja nie byłem tak chamski tak zawsze. Nie flirtowałem z kelnerką, ani nie szukałem jakiś fajnych dziewczyn. Cały czas patrzyłem się na nią i kiedy odwracała wzrok, robiłem wszystko by znów go na mnie zwróciła. Po tym jak zjedliśmy, poszliśmy się przespacerować po mieście. Miała wtedy na sobie białą sukienkę i słomiany kapelusz ze wstążką. Kiedy zapytała mnie czy to randka, odpowiedziałem, że nie ,dodając do tego parę słów. Tym razem nie śmiała się jak zawsze tylko, zrobiła się smutna. Widząc to kupiłem jej loda truskawkowego i znów była szczęśliwa. Głupia, prawda? Sam lód wystarczył by ją uszczęśliwić. Po chwili znów mnie o coś zapytała. Po tym dostałem szału, chociaż zazwyczaj bym zignorował te pytanie. "Kochasz mnie?" spytała. Po tych słowach nie mogłem przestać. Mówiłem, mówiłem i mimo iż nie chciałem wypowiadać tych słów one leciały z moich ust. Kiedy wypowiedziałem ostatnie słowo, spojrzałem na nią. Płakała. To był pierwszy raz, gdy widziałem, żeby płakała. Znienawidziłem wtedy siebie i pomyślałem, że tacy mężczyźni jak ja powinni po prostu zginąć! Chciałem do niej podejść, ale moja ciało się nie ruszyło. Staliśmy tak przez chwilę po czym ruszyłem w kierunku pasów. Nie mogłem wtedy na nią spojrzeć. Coś mi na to nie pozwalało. Kiedy przechodziliśmy przez pasy powiedziała "Lisy miała rację, ale nie potrafię przestać cię kochać!''. Wtedy to sobie uświadomiłem... - jak ja mogłem o tym zapomnieć?! Zapomnieć o tym, że - Kochałem ją. Chciałem jej powiedzieć, że ją kocham, ale nie zdążyłem. Umarła i to przeze mnie. Zabiłem ją! Zabiłem kobietę, którą kochałem!

- Natsu! - Lucy przytuliła się do mnie. - Proszę, nie mów nic więcej! To nie ty ją zabiłeś! Rozumiesz?! - spojrzała mi prosto w oczy z ciepłym uśmiechem na twarzy. - To nic złego jeśli będziesz teraz płakał. Kochałeś ją i chciałeś się zmienić... Zmieniłeś się już wtedy, ale ten wypadek nie pozwolił ci tego udowodnić! Nie jesteś żadnym draniem! Jesteś Natsu! Znam cię bardzo dobrze i wiem, że osoba, która to robiła nie była tobą!

- Lucy... - położyłem głowę na jej ramieniu. - Na jej pogrzebie... Nawet na niego nie poszedłem. W ten dzień upiłem się i dopiero jak wszyscy odjechali poszedłem na jej grób. Zadawałem jej przeróżne pytania, ale na żadne nie dostałem odpowiedzi... Nawet na to czy mnie nienawidzi. Myślę, że odpowiedz brzmiałaby "tak", ale nadal się łudzę, że zaprzeczyłaby z uśmiechem na twarzy.

Love isn't simpleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz