12

271 18 0
                                    

Te kilka dni wolnego przyprawiało go o niezdrowe nerwy. Jasne, nie powinno być to niczym dziwnym, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia. Ale pewnie doszedłby już do siebie, gdyby niemal nie niezdrowe zainteresowanie jego osobą.

W jego pracy bowiem już chyba wszyscy wiedzieli, że w jego mieszkaniu doszło do włamania, chociaż on wolał, aby ten fakt pozostał jak najdłużej tajemnicą. Oczywiście jednak trzymanie języka za zębami nie było czymś, czym większość ludzi mogła się poszczycić. Dlatego teraz był największym biedakiem ich departamentu i wyglądało tak, jakby większość tylko czekała, aż przyjdzie właśnie do nich i się wygada.

Ale on nie miał takiego zamiaru.

Niby wiedział, że sprawa, nad którą właśnie pracował, była znana i głośna, więc spodziewał się może ataków albo pogróżek. Jednak nie tego, że ktoś włamie się do jego własnego domu, tym bardziej, że nie widział w tym celu. Nie miał tam żadnych dowodów, a zdjęcia od świadków, trzymał na służbowym tablecie, który mimo wszystko miał przy sobie i nie zostawiał go, kiedy wychodził do pracy.

Jedyne, co przychodziło mu do głowy to to, że ewidentnie komuś przeszkadzał w tym wszystkim. Pewnie grzebał za głęboko, ale i tak wydawało mu się to być bez sensu.

Przez to wszystko Liam wpatrywał się w niego z dziwnym wyrzutem, jakby winił sprawę nad którą tak uparcie od tygodni badali. Zaprosił go nawet do siebie na kolację, ale Harry odmówił. Nie chciał znosić przez cały wieczór współczującego wzroku i niewypowiedzianych, ciekawskich pytań.

Styles za to chciał krzyczeć, aby w końcu dali mu spokój. Już i tak miał wystarczająco nerwów.

Louis w tym czasie, choć okazał się być całkiem niezłym wsparciem, to również wydawało się, jakby coś w nim siedziało. Chociaż obiecał Harry'emu, że go nie zostawi, to wcale tych słów nie dotrzymał. Kiedy po pierwszej nocy brunet się obudził na chwilę, mężczyzna spał obok niego, trzymając mocno w ramionach. Wtedy uwierzył, że może jeszcze będzie coś z nimi. Że naprawdę uda im się zażegnać ten kryzys, do którego rozwiązywania tak źle wcześniej podeszli.

Ale za to, kiedy podczas drugiej, już oficjalnej pobudki, Harry chciał czuć ten sam mocny uścisk, to niestety mocno się zawiódł. Był sam, a miejsce obok niego choć wskazywało, że ewidentnie nie był tej nocy sam, było zimne, jakby Louis opuścił go nieco więcej niż tylko chwilę temu.

Bite dwie godziny czekał, aż ten wróci. Louis wydawał mu się być dziwnie zdenerwowany, ale nie powiedział ani słowa. I chociaż mężczyzna mówił, że był na zakupach – na co wskazywały również torby z jedzeniem – to coś Stylesowi śmierdziało w tym wszystkim. Nie wiedział czy już był paranoikiem, czy jego instynkt jednak go nie zawodził. Było tak wiele pytań, za to tak mało odpowiedzi, co powodowało, że to wszystko nie pozwoliło mu się do końca zrelaksować.

A przecież było już tak dobrze.

Na szczęście jednak przez te kilka dni wolnego, które sobie wziął, jego mieszkanie zostało przywrócone do względnego ładu. Niestety mimo to musiał pożegnać się ze swoimi ukochanymi roślinkami, a również i z kilkoma książkami. Najbardziej było mu szkoda winylowych płyt, ponieważ niektóre leżały na podłodze rozdeptane, co ukuło go dosyć mocno w serce.

Zbierał je przecież od czasów swojej młodości i specjalnie dorabiał sobie, aby móc powiększać swoją kolekcję. Louis ułożył wtedy dłoń na jego ramieniu, lekko je ściskając i mówiąc, że na pewno uda mu się to wszystko odbudować. Harry doskonale o tym wiedział, ale bolały go wspomnienia, które miał z płytami, które musiał wyrzucić.

Obiecał sobie, że po tym wszystkim zmieni pracę, może w końcu przyjmie posadę na uniwersytecie, przekazując dalej swoją wiedzą i nadrobi swoją teraz nieco uszczuploną kolekcję.

✓ |  Taste of EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz