13

220 17 0
                                    

Był gotowy na konfrontację. Czuł, jak na jego rękach pojawiają się niewidzialne bokserskie rękawice, a on już staje na ringu. Chciał dowiedzieć się prawdy. Co Tomlinsona tak naprawdę mogło łączyć z Martinami... Wiedział, że Louis wie więcej niż na to by wyglądało. Mógł położyć na szali nawet swój odbudowujący się związek. Jednak to miało być tego warte.

Chociaż tak naprawdę cały czas miał wrażenie, że kiedy dojdzie już do samej konfrontacji, to właśnie on będzie stroną, która stchórzy. Ponieważ bał się tego wszystkiego, co mogło wyjść na światło dzienne. Jeśli usłyszałby słowa, które potwierdzałyby teorię Liama... Kompletnie nie miał pojęcia, jakby wtedy zareagował.

Co do samego śledztwa, te miało zostać zakończone. Minął miesiąc bez nowych dowodów, a przesłuchani świadkowie mieli pojawić się dopiero ponownie na spotkaniu z sędzią podczas procesu. Prokuratora miała oskarżyć Amandę Martin, która jako jedyna z całej grupy osób będącej na przyjęciu miała zarówno i motyw, jak i czas, który zgadzał się ze zniknięciem również i Brandona, który pojawił się idealnie na kilka minut przed północą, aby odebrać pieniądze z baru za swój dzień pracy. Był to ledwie dwusekundowy urywek, ale był to dowód na to, że były to ostatnie minuty życia chłopaka.

Wiedział, że to zatrzymanie przyniesie bardzo duży rozgłos, ale była główną podejrzaną, co do której brakowało jedynie narzędzia zbrodni i świadka albo je słów, które miałyby potwierdzić wersję wydarzeń.

Ale to wszystko miało zadziać się dopiero w poniedziałek. Harry oczywiście denerwował się przez to wszystko i nawet lekko się to na nim odbijało. Wiedział, że chociaż o tym nie rozmawiali, to te zatrzymanie będzie od tego momentu mocno rzutowało na jego relację z szatynem. Ale taka była ich praca i cena, którą musieli za to ponieść.

Na razie Harry nadal mieszkał — a może raczej pomieszkiwał — u Tomlinsona. Ich relacja zdawała się cały czas dryfować w jednym miejscu, ale nie wydawało się, żeby im to przeszkadzało. Obaj mieli sporo pracy, więc nie widywali się aż tak często, ale przynajmniej na nowo uczyli się spędzać choć trochę czasu w sowim towarzystwie.

Został u niego, ponieważ nie czuł się na tyle silny, aby móc stawiać czoła samotnym nocom w tak naprawę prawie pustym mieszkaniu. Nawet kiedy byli tam porządkować, głupie myśli o tym, że to wszystko się powtórzy nie potrafiły go opuścić. I jakoś tak wyszło, że nadal siedział na głowie Louisa, ale teraz aż tak mocno mu to nie przeszkadzało, ponieważ dało mu to świetną okazję, aby zrealizować swój plan.

Miał bowiem zamiar przegrzebać jego mieszkanie, ale musiał czekać na odpowiedni moment. Nie mógł przecież od tak chodzić po pokojach i szukać nie wiadomo czego. Przecież nie bez powodu tyle rzeczy nadal było w pudłach. Nikt nie wmówi mu, że przez te tygodnie, ba, miesiące, od ich oficjalnego rozstania, ten nie wyciągał wszystkiego z myślą o swojej przyszłej przeprowadzce.

No może trochę miałoby to sens, skoro Louis chciał zakończyć ostatnią sprawę w Londynie i wyjechać, nie oglądając się za siebie. Przecież sam proponował mu Paryż, gdzie mogliby chodzić na nocne spacery, odnawiając swoją miłość.

A on jednak postanowił to wszystko zweryfikować. Chodziło to za nim niemal od miesiąca i nie opuszczało ani na chwilę.

Oczywiście to wcale nie było takie łatwe, ponieważ Louis często wychodził razem z nim i wracał o podobnej porze, a Harry'emu wydawało się, że nawet i nieco wcześniej. Nie mówił jednak nic na ten temat, wymyślając cały czas coś na poczekaniu. Dobry tydzień zajęło mu znalezienie odpowiedniej daty, no i bał się, że może Tomlinson również był tak samo paranoiczny jak on i miał w domu kamery. Na szczęście pewnej soboty, Harry powiedział mu, że posprząta, aby chociaż tak odwdzięczyć się za pomoc, którą jego mąż mu okazał.

✓ |  Taste of EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz