Wydawało się, że dla niego ten rok będzie pełen mandatów i karnych punktów. Ale los ewidentnie chciał tego od niego i dopominał się o swoje raz za razem. Choć wcześniej nie wierzył w karmę, tak zaczął myśleć, czy nie musiał zrewidować swoich poglądów. I niestety musiał to zrobić w bardzo brutalny sposób.
Bo kiedy tylko dostał telefon ze szpitala, nie czekał ani chwili, tylko wypadł z mieszkania jak szalony. Oczywiście posłuchał się lekarza, który wykonał do niego telefon, pakując swojego męża kilka najpotrzebniejszych rzeczy. W końcu ten miał spędzić w szpitalu kilka dni na obserwacji, co zupełnie wytrąciło Tomlinsona z jakiejkolwiek równowagi, jaką przez ostatnie kilkanaście dni udało mu się odzyskać.
Kompletnie zignorował również owijanie kurczaka w szynkę parmeńską i obrane ziemniaki, które leżały w wodzie, aby nie stały się czarne, tylko wyłączył wszystko na kuchence, łapiąc za kluczyki. Miał wrażenie, jakby nie miał ani chwili do stracenia, jeśli chodziło o cokolwiek związanego z Harrym. Ale jak mógłby postąpić inaczej. Osoba, która była jego jedyną kotwicą w tym świecie właśnie cierpiała, a on wiedział, że nawet nie mógł odebrać jej tego bólu.
Nie sądził, że kiedyś dojechał w jakieś miejsce szybciej, choć już ostatnio pobił swój rekord, kiedy zaatakowano Stylesa w ich mieszkaniu. Wtedy równie szybko wybiegł z kancelarii, opuszczając jedno ze spotkań, które musiał później nadrobić i przepraszać za nagłe wyjście. Ale nauczył się, że musiał przestawić swoje priorytety, co zresztą zrobił. I chociaż wcale nie miało wyjść mu to na dobre, to czuł, że ma to gdzieś.
Był zdenerwowany i niespokojny. Zignorował nawet to, że miał na sobie dresowe spodnie i za dużą bluzę. I rzadko wychodził tak z domu. Jedynie w weekendy, kiedy Harry wyrzucał go rano do sklepu, kiedy on sprzątał w mieszkaniu albo gdy byli gdzieś sami na urlopie i nie musiał przejmować się tym, jak wygląda.
Teraz jednak to wszystko nie miało znaczenia. Musiał bowiem wiedzieć, co działo się z jego mężem.
Zaparkował pod budynkiem szpitala, zabierając ze sobą rzeczy swoje i te przygotowane dla Harry'ego, po czym wyszedł z pojazdu. Czuł, jak bardzo chciał zapalić, ale musiał się powstrzymać, bo już wypalił dwa podczas jazdy. Obiecał sobie, że w końcu skończy ze swoim nałogiem, ale to nie szło mu jakoś najlepiej, tym bardziej, że co chwila był wystawiony na taki stres.
Wpadł do środka i wypytał o dokładne piętro w recepcji, a kobieta na szczęście szybko mu je podała tuż po tym, kiedy dowiedziała się, że Louis był mężem Harry'ego. Musiał dowiedzieć się, co działo się z jego ukochanym, choćby miał pozwać cały szpital, aby tylko dostać jakiekolwiek informacje.
Szybko trafił na lekarza, który prowadził jego męża. Mężczyzna zaprowadził go do Sali, gdzie leżał brunet i powiedział, że chociaż stan jest stabilny, to zostawią go na obserwację, a później zaleca jak najdłuższy odpoczynek w domu. Louis obiecał, że oczywiście wszystkim się zajmie, kiedy tylko ten opuści szpital.
Na całe szczęście jednak Styles był tylko nieco mocniej poturbowany jak na to, jakiemu wypadkowi uległ. Co prawda miał złamaną lewą rękę, wstrząśnienie mózgu i paskudną ranę na głowie od uderzenia o beton, ale Louis cieszył się — choć może było to za duże słowo, kiedy tylko mógł ledwie odetchnąć z ulgą – że jego mąż po leczeniu i odpowiednich zabiegach w końcu dojdzie do siebie. Na szczęście mógł zostać przy Harrym chociaż na trochę, ponieważ godziny odwiedzin się nie skończyły. Mógł siedzieć na okropnym i cholernie niewygodnym krzesełku, ale przynajmniej był blisko.
Ciągnął się za włosy. Wiedział, że to wszystko miało miejsce przez tą cholerną rozprawę. Nigdy wcześniej żaden z nich nie doświadczył gróźb czy zagrożenia życia. A teraz wszystko wydawało się zwalić na nich, jakby cały świat odwrócił się przeciwko nim.
CZYTASZ
✓ | Taste of Evil
FanficŻyciowa mądrość mówi, aby nie pracować w tym samym miejscu. I chyba było w tym coś prawdziwego, ponieważ Louis i Harry zajmowali się prawiem, lecz na sali sądowej mogli co najwyżej stanąć po dwóch przeciwnych stronach. Ten pierwszy nazywany był adw...