《31》

122 6 2
                                    

Przez moje powieki odbijały się rażące kolory. Sereny, które słyszałam jakbym była od nich kilometr dalej oraz ludzie. Słyszałam głosy, ale nie rozumiałam ani jednego słowa, które mówili nad moim uchem. Powoli otworzyłam swoje powieki, widząc białe światło, które pochodziło z białej latarki. Po chwili zobaczyłam ratownika, który cały czas do mnie mówił.

-Słyszy mnie pani? - pytał, odzyskując jakąkolwiek świadomość.

-Tak, teraz już tak - odparłam, całkowicie nie orientując się, gdzie jestem.

Próbowałam się podnieść, ale czułam opór starszego mężczyzny, który przytrzymał moje ciało.

-Nie wstawaj. Miałaś duże szczęście, że ten wariat nie wjechał w ciebie - powiedział mężczyzna, biorąc moje obie ręce w swoje.

-Ściśnij je z całej mocy - odparł i wykonując jego polecenia.

-Wygląda na to, że wszystko w porządku. Powinnaś zgłosić się na prześwietlenie, które powie ci, dlaczego straciłam świadomość - stwiedził, pakując czerwoną torbę z lekami.

-Dziękuję Panu - odparłam po chwili, widząc jak zamyka tyle drzwi karetki.

-Niech pani zadzwoni po kogoś. Najlepiej żebyś odpoczęła i zgłosiła się do szpitala - powiedział, ostatni raz patrząc w moją stronę i wsiadając do karetki, która odjechała.

Rozejrzałam się dookoła, widząc pojazd policyjny oraz jego właścicieli. Powoli wstałam z chodnika i przez kilka chwil widząc mroczki przed oczami. Po chwili obraz powrócił do normy, podchodząc do umundurowanego mężczyzny i próbując zlokalizować mój samochód.

-Proszę pana, a gdzie jest moje auto? - spytałam, nie mogąc nigdzie go znaleźć.

-Myśleliśmy, że pani pojedzie do szpitala, dlatego wezwaliśmy lawetę. Pojazd powinien być już pod pani domem - odpowiedział, wpisując coś w swoim notatniku i podając do mojej dłoni kluczyki.

-Poproszę dowód osobisty - odparł, przewracając kartkę na drugą stronę i wyciągając długopis.

Podałam odpowiednie dane oraz odpowiedziałam na pytania mundurowego. Dzięki temu dowiedziałam się, że idealnie przed moją maską samochodu jechał rozpędzony kierowca. Świadkowie tego zdarzenia wezwały służby, a kierowca odjechał z piskiem opon. Prawdopodobnie, gdyby nie straciłam świadomość i instynktownie nie zahamowałam, to mógłabym powąchać kwiatki od spodu. Czułam, jak moje bicie serca ani razu nie zwolniło tempa. Po chwili usłyszałam dźwięk swojego telefonu, próbując go wyciągnąć, ale przerwał mi w tym policjant.

-Ostatnie pytanie i będzie mogła pani odebrać - powiedział, odkładając swój długopis i próbując sobie przypomnieć pytanie.

-Czy zaszła pani komuś za skórę ostatnimi czasy? Jest to dość ważne dla śledztwa, gdyż to jest bardzo prawdopodobne. Musimy wiedzieć, czy odrzucić... - spytał, ale od razu odpowiedziałam mu.

-Nie, nikt nie powinien się na mnie mścić panie władzo - odparłam, po chwili się z nim żegnając i odblokowując swój telefon.

Od razu ujrzałam kilka powiadomień, które pochodziły od Black'a. Wybrałam odpowiedni numer i słysząc od razu jego głos.

-Victoria, dlaczego nie odpowiadałaś. Jeśli specjalnie, to naprawdę... - mówił, ale od razu mu przerwałam.

-Ktoś chyba próbował mnie zabić... - powiedziałam, czując potwornie ciężkie serce.

Dopiero teraz mój umysł przyjął te informacje do mózgu. Ktoś chciał się mnie pozbyć, zlikwidować. Chciał mojej śmierci. Przecież, to było tak bardzo nierealne.

Ukazane Oblicze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz