《4》

334 35 26
                                    

Przeszłam przez białe drzwi klubu, spoglądając na parking i poszukując białe bmw. No właśnie, nie mam auta i w tym problem. Oparłam się o tylnie drzwi Ferrari, czekając na jego właściciela. Pomyślałam nad słowami Lukasa, wnioskując, że ma rację. On od początku wiedział jaki mam charakter i co się wiąże z tym, jak się ze mną zaprzyjaźni. Czasami przyznaje, że jestem hipokrytką, ale tylko w połowie. Nie uważam się za lepszą od innych, ani mądrzejszą. Nie widzę, niektórych błędów jakie popełniam, ale od tego mam przyjaciół, sprowadzających mnie na ziemię. Z zamyślenie, ocknął mnie głos auta obok mnie. Spojrzałam na odjeżdżającego fiata, uświadamiając sobie, że Lukas przywalił dość mocno Black'owi w nos. Przewróciłam oczy i wsunęłam swój telefon do tylnej kieszeni spodni. Poprosiłam panią, aby mi otworzyła, ponieważ „zapomniałam" zabrać okularów. Z lekkim zniesmaczeniem, otworzyła mi drzwi i biegiem weszłam po schodach. Rozglądnęłam się po szatni, lecz nigdzie go nie znalazłam. Dopiero po kilku minutach, usłyszałam za szarymi drzwi syknięcie z bólu. Zapukałam i pociągnęła za srebrną klamkę. Ujrzałam stojącego nad umywalką czarnookiego, a wokół niego zakrwawione chusteczki.

-Usiądź na podłodze i daj mi te chusteczki - powiedziałam, zamykając drzwi i podchodząc do chłopaka.

Posłusznie zrobił jak mu kazałam. Chwyciłam czyste chusteczki, namaczając je zimną wodą i przykucając obok Black'a. Przyłożyłam do jego nosa prowizoryczny okład, na co lekko syknął i poprawił swoją bluzkę. Po kilku minutach ciszy między nami, na chusteczkach nie było już śladu krwi.

-Powiesz mi o co poszło między wami? - zapytałam, spoglądając na jego kości policzkowe i przykładając biały plaster do jego nosa.

-O nic. Po prostu za sobą nie przepadamy, a wy to coś poważnego? - zapytał, wstając z kafelek podłogi i podchodząc do lustra.

-To był mój przyjaciel, a nie chłopak, jeśli o to pytasz - odpowiedziałam, sprzątając zużyte chusteczki i wyrzucając je do kosza.

-Z tego co widzę, nie za kolorowo jest między wami, jeśli na początku przytula swoją przyjaciółkę, a potem wytyka jej błędy - powiedział, wychodząc z pomieszczenia i zostawiając mnie ze swoimi myślami.

Skąd on wiedział, że się z nim widziałam. Przecież on był w tym czasie w sali, przygotowując się na sparing. Czy on mnie podsłuchiwał lub obserwował? Nie to niemożliwe. Przecież to Black. Ignorujący i nie obchodzący się czyimś życie człowiekiem. Kurwa, przecież on mi zaraz odjedzie jak dalej będę tak rozmyślać. W szybkim tempie, zeszłam na parking, rozglądając się za czarnym ferrari. Dalej stało w tym samym miejscu co przed chwilą, gdy od niego odeszłam. Nie powiem, polubiłam to auto. Ma bardzo ładny zapach, gdy się do niego wchodzi. Podbiegłam do auta, spoglądając na kierowcę, gdzie czekał na mnie już ciemnooki. Przewróciłam oczami, gdy zobaczyłam znowu jego ślipia wlepione w ekran najnowszego samsunga. Otworzyłam tylne drzwi, przesuwając treningową torbę na drugą połowę auta i wsiadłam, zamykając za sobą czarne drzwi. Zaśmiał się pod nosem i odłożył przedmiot na siedzenie pasażera. Odpalił samochód, wyjeżdżając z tego cholernego parkingu. Włączył radio, uderzając swoimi długimi palcami w rytmie piosenki o skórzaną kierownice.

-Gdzie cię odwieść? - zapytał, bacznie patrzeć na jezdnie i spoglądając na przednie lusterko.

-Zawieź mnie pod dom Rose. Przypominam ci, że to ty miałeś się jej tłumaczyć, dlaczego podjechałeś, akurat pod szkołę, kiedy była ze mną - powiedziałam, krzyżując ramiona, sygnalizując mu, że byłam na niego wkurzona.

Po kilku minutach samochód zatrzymał się pod małym, ale przytulnym domkiem. Od razu zrobiło mi się ciepło na sercu, bo uwielbiam to miejsce. Ten spokój jaki tam panuje oraz pięknie ozdobione drzewa. Muszę przyznać, że tata Rose ma ogromny talent do roślin. Ja nie potrafię nawet kaktusa uhodować, bo po kilku dniach już umiera. Jedynie mój brat ma dryk do roślin, bo niektóre stoją już kilka miesięcy i się bardzo dobrze trzymają.

Ukazane Oblicze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz