Wakacje właśnie powoli się kończą a ja jednen z ostatnich dni w Hiszpanii zamierzam spędzić na oglądaniu jak moja 11 chłopaków z drużyny biega za piłką, nie chodzi o to że tego nie lubię bo wręcz uwielbiam ale wiele czasu w tym miejscu spędziłam na oglądaniu tego typu widowiskach ale no cóż w końcu to el classico którego określenie mówi samo za siebie.
Wstałam dzisiaj o 12 i ubrałam się w zwykłe czarne kolarki i luźna koszulkę a włosy spięłam w kucyk. Po zjedzonym śniadaniu nie miałam żadnego zajęcia więc stwierdziłam że już niedługo wracam dopakuję walizkę bo podczas mojego ponownego pobytu w Barcelonie niektóre ubrania znajdowały się po różnych miejscach w całym pokoju. Kiedy je zebrałam i ułożyłam w kostkę chwyciłam za walizkę i powoli zaczęłam je pakować, w tedy drzwi pokoju chłopaka posiadającego swój pokój na przeciwko mojego się otworzyły. Gavi zatrzymał się w przejściu i spojrzał na mnie i to co robię. Posłałam mu obojętne spojrzenie a ten uchylił usta jak by chciał coś powiedzieć ale nie wypowiedział żadnego słowa. Chyba wszystko zrozumiał. Kiedy już odszedł do mojej głowy wróciła myśl o propozycji taty, ale czy ja chcę tu zamieszkać po tym wszystkim? Szybko wyrzuciłam ją z głowy i dokończyłam wykonywana czynność. Strasznie dziwnie było mi z tym że już w tak krótkim czasie opuszczę to miejsce, kocham ten urok Barcelony ale są też powody dla których chce stąd uciec.
Między mną a gavim nic nie uległo zmianie, nadal nie chciałam z nim rozmawiać a on w końcu przestał próbować. Jego słowa które powiedział w klubie nie polepszyły tego co jest czy było między nami. A to że wracam do Włoch może kazać się dla nas obojga najlepszą opcją.
Dzisiaj nie miałam żadnego konkretnego zajęcia więc kiedy Pedro zmęczył się wysłuchiwaniem mojego narzekania na nudę stwierdził że możemy się przejść a potem skoczyć do mojej ulubionej kawiarni w centrum miasta.
Wyszłam z domu a promienie słońca dały znać o panującej temperaturze, wyszłam z terenu zamieszkiwanej posiadłości i ruszyłam w stronę parku gdzie miał czekać Gonzalez. Po drodze zauważyłam jak co chwilę jacyś ludzie patrzeli czy wskazywali na mnie palcem, czułam się straszne obgadywana, Nico chyba nie miał racji wcale nie zapominają tak szybko. W końcu zauważyłam siedzącego na ławce w cieniu przyjaciela, podeszłam do niego szybkim krokiem i przytuliłam go na powitanie.
- widziałeś tych ludzi, czemu tak się gapią.- powiedziałam zażenowana zachowaniem ciekawskich twarzy.
- wiesz jeden z piłkarzy grających dla dumy Katalonii podkreślając jeden z ulubionych znalazł sobie drugą połówkę.- Pedri wzruszył ramionami ja przewróciłam oczami.
- ale to nie prawda, przecież o tym wiesz.
- ja wiem ale oni nie.
Wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy dróżką przed siebie, na mojej twarzy zawodniał uśmiech przez co Pedri spojrzał na mnie jak na jakąś pomyloną.
- nie wiedziałem że aż tak lubisz spacery.- zaśmiał się
- nie o to chodzi, jeszcze miesiąc temu kiedy przechadzałam się tędy z twoją byłą Torre wylał moją kawę i tak rozpoczęła się nasza znajomość.
- tylko on ma takie umiejętności.- ponownie zaśmiał się gonzalez.- zadecydowała już czy zostajesz na stałe?- wtrącił po chwili lekko poważniejąc.
- właśnie spakowałam walizkę.
- Clara nie mogę uwierzyć że już cię nie będzie, jesteś pewna że nie zostaniesz.
- mam swoje życie we Włoszech, ciężko było by mi je zostawić.
- tutaj też je masz, chcesz zostawić najlepszych przyjaciół?
CZYTASZ
Me Gustas Tu|•Pablo Gavira•|
Teen Fiction"-pamiętasz jak się założyliśmy, miałem ci powiedzieć czego sobie życzę. Przyszedł czas to uregulować, a mianowicie chce żebyś miała na meczu koszulkę z jego nazwiskiem.- powiedział z szerokim uśmiechem a ja miałam ochotę wrócić pieszo do Hiszpanii...