Naszedł dzień meczu dzisiaj gra Barcelona, jeśli uda się wygrać wylatujemy z Hiszpanii. Za dwie godziny wszyscy mają się stawić na camp nou więc Pedri przyszedł jeszcze przed meczem posiedzieć ze mną, poprostu musiał zdradzić mi swoje plany na dzisiejszą gre.
- wszystko świetnie, byle byście wygrali.- rzekalam i upiłam łyka kakao
- tak jest szefowo.- rzucił patrząc na mnie po czym zaczęliśmy się śmiać
-widzialas dzisiaj się z gavim?
- nie, a czemu miała bym się z nim widzieć
- tak pytam, chyba troszkę się stresuje ale nie mów że ci powiedziałem
- oczywiście
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę o meczu aż Pedri wpadł na pomysł
- Claro, jeśli na rozgrzewce za pierwszą próbą strzelę okienko to zrobisz to co sobie zażyczę.- podał mi dłoń ja chwilę się zastanawiałam i po przeanalizowaniu tego jak małe są na to szanse uścisnęłam dłoń godząc się.
Pedri pojechał na stadion a ja jeszcze przeszłam się do sklepu by zakupić wodę ponieważ nie chce zabierać tej dla zawodników. Następnie wsiadłam w taksówkę i pojechałam w kierunku boiska. Przy wejściu czekał mój tata więc nie było problemu aby dostać się na wymarzone miejsce znajdujące się tak blisko rozgrywki. Byłam bardzo podekscytowana i nie mogłam wysiedzieć na miejscu. Za chwilę ma zacząć się gra ale Pedri jeszcze mnie zawołał na murawę
- co? Raczej nie mogę teraz tu być
- no przecież się założyliśmy
- no to szybko, przecież i tak ci się nie ud.. napewno trenowałeś to wcześniej nie możliwe!
- no to po meczu ci powiem co takiego sobie życzę.- wyszczerzyl się i podbiegł do reszty drużyny.
Mecz się rozpoczął, narazie graliśmy na połowie przeciwnika więc bardzo dobrze oczywiście w pewnych momentach miałam ochotę sama tam wbiec i zamienić dobra sytuacja w bramkę, naprawdę podziwem trenerów którzy są tak cierpliwi. Gavi co chwilę leżał na ziemi co mnie śmieszyło ale do czasu.
- coś jest nie tak, ansu zmienisz go.
- co się stało? Zapytałam zaskoczona
- Gavi nie wstaje
Wtedy zaczęłam się trochę martwić chciałam już do niego podbiec ale ansu mnie złapał
-nie możesz tam iść, musiała byś być pomocą ratownicza
Spojrzałam na ławkę rezerwowych, sięgnęłam po kurtkę która była taka jak te ratowników założyłam ja na siebie i wbiegłam na boisku. Po chwili kucnelam przy leżącym chłopaku.
- wszystko okej?
- Clara ale co ty robisz.- zapytał poszkodowany chłopak z zakwaszona miną
- przyszłam sprawdzić co z tobą
Razem z innym ratownikiem wzięliśmy Gavire pod pachę i zeszliśmy z boiska, chłopak usiadł na ławce a na boisku pojawił się ansu.
- wiesz że nie możesz tak robić?- zapytał brunet i spojrzał na mnie krzywo
-jestem córka trenera, mogę dużo, a tak właśnie co ci się stało
-kostka mnie boli strasznie
Mecz zakończył się wygraną Barcy 3:1 dzięki Pedro, Lewandowskiemu i ansu. Byłam strasznie dumna z chłopaków, stwierdziliśmy że trzeba świętować wygraną więc chcieliśmy pojechać do jakiegoś baru ale ze względu na Gavire który udaje niepełnosprawnego wszyscy przyjadą do domu trenera zaś sam trener pojechał na jakieś zebranie i wróci dopiero na następny dzień po południu więc wszystko jest idealnie złożone.
CZYTASZ
Me Gustas Tu|•Pablo Gavira•|
Dla nastolatków"-pamiętasz jak się założyliśmy, miałem ci powiedzieć czego sobie życzę. Przyszedł czas to uregulować, a mianowicie chce żebyś miała na meczu koszulkę z jego nazwiskiem.- powiedział z szerokim uśmiechem a ja miałam ochotę wrócić pieszo do Hiszpanii...