Rozdział 7

683 45 3
                                    

KOCHANKOWIE.

Choć Daphne wróciła do domu już kilka godzin temu, to nie potrafiła znaleźć sobie w nim miejsca. Chodziła od pokoju do pokoju, zastanawiając się w międzyczasie czy dobrze zrobiła, wypierając się wszystkiego i omijając prawdę szeroki łukiem. Idąc ścieżką tak krętą, jak najtrudniejszy do przejścia labirynt.

Ani zimny prysznic, ani długa gorąca kąpiel nie była w stanie zebrać jej myśli do kupy. Były w zbyt wielkiej rozsypce by się to udało. Została więc jej tylko jedna opcja – nie myśleć o Dylanie Collinsie ani sekundy dłużej. Nie istniało na tym świecie nic co tak skutecznie odciągnęłoby ją od zmartwień jak długi spacer z aparatem. Szczególnie przez sam środek zatłoczonego Manhattanu.

Nowy Jork tętnił życiem niezależnie od pory roku, dnia czy też nocy. Na ulicach aż roiło się od mieszkańców między, którymi przeplatali się przyjezdni i turyści. Głośny gwar rozmów w połączeniu z klaksonami stojących w korku zniecierpliwionych kierowców było kwintesencją tego miasta. Żółte taksówki zalały Times Square, które jak co dzień lśniła milionami kolorowych świateł. Plac tysiąca bilbordów przyciągał mnóstwo ludzi każdego roku. Tego nie było inaczej.

Daphne przechadzała się spokojnie między ludźmi, a w dłoni trzymała zaciśnięty kurczowo aparat, będąc przygotowaną na ten jeden moment. Ten szczególny i ulotny. Ograniczona ilość klatek na filmie, nie pozwalała jej na nieskończoną ilość dubli. Zdjęcia analogiem traktowała wyjątkowo. Nie był on narzędziem jej pracy, a wehikułem czasu pozwalającym na zatrzymanie rzeczywistości na ułamek sekundy. Uwieczniała niepowtarzalne momenty, niewyreżyserowane i szczere. Każde naciśnięcie spustu migawki było przemyślane, choć przychodziło wyjątkowo spontanicznie. Niektóre przy procesie wywoływania okazywały się być nieudane. Zamazane lub zasłonięte przez kogoś ktoś akurat wszedł w kadr, zakrywając jego sporą część.

Przy aparacie cyfrowym od razu te błędy i mankamenty mogłyby zostać wyłapane, a ujęcia powtórzone. Ale czy byłoby to samo? Czy towarzyszyły temu te same emocje? Czy byłaby ta ekscytacja? Nie, bo wszystko byłoby jak podane na tacy, na podglądzie.

Daphne uwielbiała, gdy przy wywoływaniu widziała, jak jej zdjęcie powoli pojawia się na papierze i jest...idealne. Takie jak chciała, żeby wyszło. Zachwycała się, gdy widziała na nich emocje ludzi, jak aura otoczenia perfekcyjnie współgrała.

Z ostatnią pozostawioną na filmie klatką dotarła do serca Central Parku.

Styczniowy wiatr delikatnie szczypał ją w twarz, gdy wpatrywała się w taflę Jacqueline Kennedy Onassis Reservoir. Ciemność wody zdawała się być dziurą bez dna. Czarną dziurą i cokolwiek by do niej włożyła, to zniknęłoby na zawsze. Może właśnie tam Daphne chciała zostawić wszystkie swoje myśli, które jej przeszkadzały.

Śnieg tego ranka całkowicie stopniał, więc stała w mroku pośród drzew, która oświetlana była jedynie lampami, a umiejscowione zostały przy drodze oraz światłem miasta po prawej i lewej stronie zbiornika. Choć to wciąż był Nowy Jork, to wokół niej nie było żadnej żywej duszy. Niecodzienne i magiczne, a jednocześnie niepokojące, do tego stopnia, że na ciele kobiety pojawiła się gęsia skórka. Niepokój wzmagała jedna z lamp, która nagle zaczęła mrugać. Zdecydowanie nadszedł moment, aby ją wymienić. Ale absolutnie nie była to odpowiednia pora, aby Daphne była w tamtym miejscu sama. Zdążyła właśnie pojąć, że samotny spacer w kompletnej ciemności parku może jednak nie był najlepszym pomysłem na spędzenie czasu.

Nagle usłyszała kroki. Ktoś pewnie stawiał stopy na nieco kamienistej dróżce. Pearl od razu odwróciła głowę, w kierunku, z którego dochodziły odgłosy. Dostrzegła postawną sylwetkę, która powoli się od niej oddalała. Mężczyzna w ciemnym płaszczu musiał stać blisko niej, a przez chwilowy trans, w jaki wpadła, nawet nie odczuła jego obecności. Odchodził ścieżką oświetloną migającą lampą, jego rozpięty płaszcz kołysał się pod wpływem ruchów oraz niewielkiego wiatru. Nic poza tym nie zdołała dostrzec.

Art Of Love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz