CZYSTO HIPOTETYCZNIE.
Daphne zmarszczyła nos, gdy tylko przekroczyła próg kawiarni na Madison Ave.
Choć lokal pozostawał schludny i przyjemnie urządzony, zapach kawy przyprawiał ją o mdłości i cholernie podły nastrój.
Woń palonych ziaren nie przynosiła niczego dobrego i już nie jeden raz się o tym dobitnie przekonała.
Nie zdążyła jednak w pełni rozejrzeć się po pomieszczeniu, gdy z jednego ze stolików usłyszała wołanie, a zaraz potem czyjaś ręka uniosła się ku górze. Odwróciła głowę, dostrzegając mężczyznę, który zmusił ją do pojawienia się w tym siedlisku jej koszmarów. Bo połączenie kawy i Patricka Allena nie nie mogła nazwać inaczej niż swoją zmorą.
Biorąc ostatni głęboki wdech, ściągnęła łopatki i ruszyła w kierunku uśmiechniętego od ucha do ucha dziennikarza.
– Daphne, jak miło, że znalazłaś dla mnie czas. – Wstał i wyciągnął w jej kierunku rękę, jednak ona zignorowała to i po prostu usiadła naprzeciwko.
– Pomińmy uprzejmości. – Wzdrygnęła się, gdy kelnerka przechodziła obok z dwiema filiżankami. – W jakim celu się spotykamy? – Wróciła do spojrzeniem do Patricka, którego twarz wciąż zdobił cwany uśmieszek.
– Wciąż w tym samym. – Daphne wywróciła oczami i już miała podnosić się z miejsca i wyjść, by nie tłumaczyć dziennikarzowi po raz setny, że nic od niej nie wyciągnie, ale w ostatniej chwili złapał ją za nadgarstek. – Mam coś. – Jej ciekawska natura wygrała ze zdrowym rozsądkiem, ale i jak się później okazała, jednocześnie ratując ją od nieprzyjemności.
Wyrwała z jego uścisku rękę i wbiła plecy w oparcie krzesła, wyczekując kolejnych ruchów.
– Dzień dobry. – Nagle przy ich stoliku pojawiła się kelnerka. – Co państwu podać?
– Poproszę americano. – Zerknął na młodą dziewczynę i poczęstował ją swoim popisowym uśmiechem, ale ona zdawała się nic sobie z tego nie robić i ze skinieniem głową zapisała wybór mężczyzny w notatniku.
– A dla pani?
– Podziękuję, zaraz wychodzę. – Posłała jej przyjazny uśmiech, nie chcąc by bogu ducha winna kelnerka oberwała rykoszetem za jej podły nastrój. Całą swoją niechęć chciała wylać na Patricku.
Dziewczyna skinęła głową i odeszła w stronę lady.
– Wiesz gdzie się znajdujemy, Daphne? – Tym pytaniem nieco wybił ją z tropu. – Na Madison Ave. Brzmi jakoś znajomo, prawda? Madison. Madison Scott na przykład.
Daphne zacisnęła instynktownie dłonie w pięści, gdy zrozumiała, do czego zmierzał. W oczach Allena rozbłysł triumf kiedy tylko to dostrzegł. Bez słowa sięgnął po kopertę leżącą na stoliku i podał ją kobiecie. Niepewnie ją odebrała i otworzyła o mało nie nie krzycząc gdy wyciągnęła fotografie przedstawiające pannę Scott pod osłoną nocy wykonującą graffiti na jednym z murów.
W pierwszej chwili poczuła ogromny zawód, jakby została po raz kolejny zdradzona. Serce zakuło ją w piersi na fakt tego, że ktoś znów ją wykorzystał.
Mad przysięgała, że tego nie zrobiła...
Drżącymi dłońmi przeglądała kolejne fotografie zrobione pod innymi kątami, ktoś ewidentnie się przygotował i długo obserwował Madison, bo sfotografował niemal cały proces jej rysunku.
Następne zdjęcia ukazywały dziewczynę w towarzystwie Daphne, gdy obie opuszczały komisariat kilka dni temu.
– Jak myślisz, co powie policja, gdy zobaczy te zdjęcia? – Wciąż przyglądała się wydrukom między palcami.
CZYTASZ
Art Of Love [18+]
Romance#1 Siostry Pearl W świecie, w którym miłość i sztuka nie mają jednoznacznej definicji. Daphne Pearl zdradzona przez narzeczonego popada w obłęd, a w jej głowie aż roi się od myśli. Bierze urlop od pracy w galerii sztuki, którą tak uwielbia i zaszyw...