Rozdział 29

733 33 2
                                    

GDZIEŚ MIĘDZY PRAWDĄ A ALKOHOLEM.

Tego samego wieczoru.

– Ja nie wiem, czy to dobry pomysł. Kto chodzi do klubów w niedziele?

Samochód Nicolasa zatrzymał się pod lokalem, który zdarzało im się od czasu do czasu odwiedzać.

Budynek z czerwonej cegły, nad którego wejściem świecił się ogromny LED z napisem Prison, bo właśnie taką nazwę nosił owy klub. Kolejka do wejścia ciągnęła się niemal w nieskończoność, ale tylko nielicznym udaje się do niego dostać.

Daphne w dalszym ciągu nie wiedziała jakim cudem Nicolasowi udało się ją wyciągnąć z domu po kilkunastu minutach ciągłego płaczu, i to w niedzielny wieczór. Może dlatego, że nie pytał jej o zdanie, po prostu oznajmił, że miała pół godziny na ogarnięcie się, ubranie najlepszej sukienki i wychodzili. Gdyby nie jego stanowczy ton pewnie leżałaby właśnie w swoim łóżku.

Chociaż może właśnie tego potrzebowała? Zapić swoje smutki alkoholem i zapomnieć na chwilę o powodzie całego lamentu i najprzystojniejszym obiekcie swoich myśli. Bo jego miało tam nie być.

– Jak widzisz, paru chętnych jest. – Kiwnął głową w kierunku tłumu. – A poza nimi to ja, ty, Anthony, Mel, Cori i... – Ugryzł się w język o sekundę za późno. Daphne od razu skupiła na blondynie całą swoją uwagę, którą do tej pory poświęciła na patrzeniu przez szybę samochodu. Z uniesionymi wysoko brwiami wyczekiwała jego następnych słów.

– I... Abby! – Imię córki Corinne było pierwszym, jakie przyszło mu do głowy.

– Abby? – Zmarszczyła czoło, poprawiając się na fotelu i wymierzając w przyjaciela ostrzejsze spojrzenie. – Czterolatka? Do klubu? Czy ty siebie słyszysz?

– Fakt, nie przemyślałem tego – bąknął. Podrapał się nerwowo po karku, szukając w głowie innego, bardziej sensownego wytłumaczenia. – Ale wyluzuj – napomknął, gdy uznał, że już takowe znalazł. – Będziemy tylko my – zapewnił. – Dylan w ostatniej chwili odwołał.

Albo raczej potwierdził swoje przybycie, pomyślał.

– Naprawdę. Po prostu się zagalopowałem. Nie będzie go.

– Nicolas – zaczęła spokojnie, ale jednocześnie jej głos brzmiał stanowczo. – Jeżeli kręcisz to... – wymierzyła w jego stronę palec, grożąc mu nim.

Parsknął na ten widok.

– Kręcę to się jedynie koło twojej młodszej siostry, Daphne – rzucił, chwytając za klamkę i wychodząc z samochodu.

Kobieta, zaciskając usta w wąską linie, przyglądała się blondynowi, który okrążył pojazd i otworzył jej drzwi.

Wahała się, czy mu uwierzyć. Bo nie miała powodu, żeby tego nie robić, a on nie miał powodu, aby jej okłamywać.

Prawda?

Mimo wszystko nie drążyła tematu, zostawiając tę kwestię bez komentarza, bo argument z Melody był dla niej nie do podważenia. Nicolas Graham miał ogromną słabość do każdej z sióstr Pearl, ale to ta najmłodsza działała na niego inaczej. I zdecydowanie nie myślał o niej jak o przyjaciółce.

Minęli długą kolejkę, nasłuchując się od paru osób, by ci się w nią nie wpychali. Zatrzymali się przy ochroniarzu, któremu młody Graham posłał szeroki uśmiech, a zaraz po podaniu bramkarzowi ręki. Mężczyzna odgrodził dla pary przejście, by wpuścić ich do środka. W pierwszej kolejności skręcili do szatni, gdzie Nicolas oddał swoją kurtkę, a Daphne skórzany płaszcz.

Art Of Love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz