UCIECZKA OD WŁASNYCH PRAGNIEŃ.
Kilkadziesiąt minut później, Art Center.
Dylan musiał zapamiętać, że ostatni raz daje swojemu przyjacielowi wolną rękę w jakiekolwiek kwestii. Bo to, co ujrzał i usłyszał na korytarzu przed wejściem do gabinetu, przeszło ludzkie pojęcie. Na takie coś się nie pisał. Gdyby wiedział co takiego stało za porannym telefonem od przyjaciela, nie ruszyłby się z domu.
Z ciężkim westchnieniem i pulsującymi skroniami usiadł przy swoim biurku. Wyciągnął telefon i kliknął ikonkę wiadomości.
Dylan: I to jest ten twój świetny pomysł?
Dylan: Czyś ty do reszty postradał rozum?
Dylan: Jak to przedstawienie ma mi pomóc?
Anthony: Z A Z D R O Ś Ć
Anthony: Kojarzysz?
Dylan: Powinieneś się leczyć.
Anthony: Jeszcze mi podziękujesz ;)
Dylan: Ty mi też, jak w końcu pójdziesz do lekarza ;)
Dylan: Przydałaby ci się wizyta u wenerologa, mój drogi przyjacielu
♡♡♡
Ten dzień był dla Daphne wyjątkowo podły. Ogromny ból głowy, jaki dopadł ją po powrocie do mieszkania utrudniał normalne funkcjonowanie. Wory pod oczami przykryła kilkoma warstwami korektora, a później dużymi czarnymi okularami, w których pokonała całą drogę od miejsca, w którym zatrzymała się taksówka aż na najwyższe piętro biurowca.
Ostre światło w windzie nie pomagało jej w uśmierzeniu bólu, marzyła tylko o wypiciu w spokoju herbaty. Standardowo już od kilku dni miała jedną dla siebie, a drugą dla Dylana.
Naprawdę nie pamiętała za wiele z poprzedniej nocy. Właściwie miała jedynie niewielkie przebłyski z konfrontacji z Cooperem, później była jedynie czarna dziura. Wolała nie dowiedzieć się o sobie czegoś kompromitującego.
Gdy tylko metalowe drzwi rozstąpiły się na odpowiednim piętrze, zwątpiła w swój rozum. Trzy raz wracała spojrzeniem na panel z przyciskami, czy aby na pewno nie pomyliła pięter, albo i nawet wieżowców. Jednak napis Art Center i podświetlony guzik ostatniego piętra sprowadził ją na ziemie i dały jej do zrozumienia, że nie postradała zmysłów.
Poziom, który był jednym z najspokojniejszych w budynku, jak nie w mieście, teraz stał się istnym harmidrem. Głośne rozmowy rozrywały jej głowę, która pulsowała w okropnym i nieprzerwanym bólu. Opuściła windę i wyszła zza zakrętu, idąc w kierunku, z którego dobiegały odgłosy. Przystanęła w półkroku, a nawet cofnęła się od dwa, gdy spostrzegła kolejkę kobiet ciągnącą się przez kilka jardów prosto do drzwi jej gabinetu.
– Co jest grane? – mruknęła do siebie, ściągając z nosa okulary i zakładając je na czubek głowy. Starała się przypomnieć w swojej głowie obraz zapisanego kalendarza, gdzie mogła widnieć informacja o ewentualnym spotkaniu, które przez pulsujący ból mogło jej umknąć.
– Nie uwierzysz, jak ci powiem.
Amber wyrosła obok niej jak spod ziemi. Jej nagłe pojawienie się przestraszyło Daphne do takiego stopnia, że wzdrygnęła się w miejscu i o mało co nie wylała na siebie gorącego napoju.
– Co te modelki tutaj robią? Kto je tu przysłał? I czemu ja nie wiem, że miały do mnie przyjść? – Zaczęła rzucać pytaniami do swojej asystentki. – Od kiedy to my w ogóle zajmujemy się ich rekrutacją? To przecież zadanie agencji i klientów.
CZYTASZ
Art Of Love [18+]
Romance#1 Siostry Pearl W świecie, w którym miłość i sztuka nie mają jednoznacznej definicji. Daphne Pearl zdradzona przez narzeczonego popada w obłęd, a w jej głowie aż roi się od myśli. Bierze urlop od pracy w galerii sztuki, którą tak uwielbia i zaszyw...