Rozdział 8

753 41 7
                                    

PERŁA ZAMKNIĘTA W MUSZLI.

– I jak? Podobało ci się?

Daphne posłała siostrzenicy najszczerszy uśmiech, na jaki była w stanie się zdobyć, czochrając przy tym dziewczynkę po głowie.

Choć poprzedniego wieczoru o mało nie zeszła na zawał serca, nie mogła odwołać zaplanowanego popołudniowego wyjścia. Do wizyty w American Museum of Natural History mała Abigail odliczała już od kilku dni, w zasadzie mówiła o niej odkąd Daphne to zaproponowała.

– Bardzo! – pisnęła podekscytowana, podskakując w miejscu, po czym wtuliła się w nogę swojej cioci. – Dziękuję, że zabrałaś mnie tu z dziadkiem.

Daphne specjalnie wzięła wolne w pracy, mimo iż była to sobota, miała do zrobienia mnóstwo rzeczy. Ale nic nie było na tyle istotne, by odwieść ją od zobaczenia zaraźliwego uśmiechu na twarzy siostrzenicy i spędzenia z nią czasu.

– Dla ciebie wszystko, królewno.

Kucnęła przy dziewczynce, odgarniając jej z twarzy kilka roztrzepanych kosmyków włosów i zaczepnie trąciła palcem jej mały nosek, który zmarszczyła, śmiejąc się cichutko.

Abby była wierną kopią Corinne, gdy ta była w jej wieku. Te same rysy, radosny błysk w zielonych oczach, które były w stanie rozpromienić najbardziej pochmurny dzień. Podobnie jak uśmiechy, które gościły na ich twarzach niemal nieprzerwanie od bladego świtu po sam zmierzch. Nawet piegi zdawały się mieć w tych samym miejscach i w identycznych kształtach. Podobne do siebie kropla w kroplę.

Za sprawą przychodzącego powiadomienia, dłoń Daphne zanurkowała do kieszeni jeansów. Skrzywiła się nieco, odczytując wiadomość od Nicolasa, w której poprosił ją o pożyczenie auta następnego dnia. Nie zareagowała tak z powodu samej prośby, a z obawy czy przypadkiem jego samochód nie uległ zniszczeniu podczas ewentualnego wypadku.

Daphne od dziecka martwiła się o wszystkich nawet jeżeli nie miała ku temu powodów. Bała się, że wydarzy się im coś, co zabierze bliskich daleko od niej. Że któregoś z nich zabraknie. Że któregoś dnia zostanie całkiem sama.

Oby nic ci się nie stało, westchnęła głęboko.

– Muszę zadzwonić do wujka Nicolasa. – Spojrzała na dziewczynkę, prostując się na nogach.

– Coś nabroił?

– Mam nadzieję, że nie. – Puściła jej oczko. – Leć do dziadka, dobrze? – Wskazała małej kolejkę do szatni, w której stał mężczyzna.

Abby ochoczo potaknęła głową i wraz ze swoim pluszowym słoniem pod pachą, z którym nigdy się nie rozstawała, pobiegła do Philipa. Gdy tylko upewniła się, że siostrzenica bez problemu trafiła, zadzwoniła, do przyjaciela. Już miała na języku odpowiednią wiązankę, jaką na niego wyleje gdy dowie się, że obraz urojonego wypadku, jaki powstał jej w głowie, był rzeczywistością.

Ale nic z tego nie wyszło, tak jakby Graham przewidział jej reakcję i nie odebrał. Najpierw pierwszego połączenia, a potem kolejnych dwóch.

Fuknęła poirytowana i coraz bardziej zdenerwowana.

Nicolas: Wszystko jest ze mną w porządku, nie musisz się martwić ;)

Odetchnęła z ulgą, dostrzegając odpowiedź.

Nicolas: Jestem u mechanika i dlatego nie odebrałem

Miała już stukać w klawiaturę, pytając o najbardziej frustrującą ją rzecz, gdy pojawiła się kolejna wiadomość.

Art Of Love [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz