Pieniądze

83 11 11
                                    

Kenma
Kolejnego dnia wstałem gdzieś tak o dziesiątej, ubrałem się i zszedłem na dół do kuchni, oczywiście nic nie było, jak mamy jakieś jedzenie to starcza na jeden dzień. Z mamą chcemy oszczędzać, ale oczywiście jak ojciec wróci musi wszystko zjeść sam, mniejsza. Mama zostawiała kolejną karteczkę, że poszła do pracy. Właśnie. Jak jesteśmy już przy pracy, ta miła ekspedientka znalazła dla mnie miejsce jako kelner, mam chodzić z zamówieniami i dać je do odpowiedniego stolika, muszę też dać im swój plan lekcji by uzgodnili mi dni i godziny pracy. Jutro już rozpoczęcie roku, więc wtedy dostanę plan lekcji. Więc może pójdę do Kuroo? Mamy nie ma i taty też, więc mogę wyjść bez żadnego krzyku, tak więc poszedłem do przed pokoju i ubrałem buty, zabrałem ze sobą worko-plecak w którym miałem wodę, klucze i ładowarkę, wyszedłem z domu zakluczając drzwi. Gdy już byłem na miejscu zapukałem do drzwi.

– Kenma? — Spytał gdy otworzył drzwi.

– Hej. Wybacz, że cię nie uprzedziłem, ale masz ochotę gdzieś wyjść?

– Jasne, daj chwile buty ubiorę. — Uśmiechnął się i zaczął je ubierać.

– Jak robiłeś coś ważnego to nie musisz iść, naprawdę.

– I tak się nudziłem, chodź do galerii, kupie sobie nowe nakolanniki. — Wyszedł i zamknął za sobą drzwi, wcześniej krzycząc do mamy, że wychodzi. Poszliśmy w stronę galerii gdzie weszliśmy do sklepu sportowego. Kuroo poszedł na inny dział gdzie wybierał sobie nakolanniki, a ja przeglądałem magazyny sportowe. Co prawda żadnego nie kupię, ale chociaż mogę je przejrzeć.

– Co tam przeglądasz? — Zapytał gdy do mnie podszedł.

– Magazyny. — Wzruszyłem ramionami i odłożyłem jeden na miejsce.

– Kupujesz jakiś? — "Jakbym mógł to chętnie" — Powiedziałem do siebie w myślach.

– Nie mam przy sobie pieniędzy, zapomniałem. — Uśmiechnąłem się lekko.

– Hmm... Rozumiem, to chodźmy do kasy.

– Idź do sam, spotkamy się przy wyjściu, idę do łazienki. — Powiedziałem i dałem mu swój worek by schował sobie tam nakolanniki bo oczywiście nic nie wziął by je schować. Udałem się do publicznej toalety, przemyłem twarz zimną wodą.

– "Dlaczego ja nie mogę żyć normalnie? dlaczego muszę żyć z takim pojebanym ojcem? ciekawe co zrobi jak odetną nam wodę i prąd. znajdzie kochankę i się do niej przeprowadzi, a mnie i mamę zostawi samych. nie zdziwiłbym się. Co prawda moja mama mimo wszystko dalej go kocha, nie wiem jak można darzyć uczuciem takiego człowieka, on dla mnie jest nikim, nienawidzę go. nigdy nie będzie dla mnie ojcem". — Mówiłem sam to siebie w myślach patrząc w lustro przed sobą. W końcu jednak wyszedłem z łazienki i wróciłem do Kuroo.

– Co tak długo? — Zapytał gdy wróciłem, chyba serio za długo gadałem sam ze sobą w tej łazience.

– Kolejka. — Skłamałem. Chłopak tylko przytaknął. Zabrałem swój worek, założyłem go na plecy i ruszyliśmy do jego domu bo nic innego nie potrzebował.

– Zostajesz? — Zapytał gdy przechodził przez furtkę do swojego domu.

– Nie, wrócę już do domu.

– No chodź, możesz mi po wystawiać jeśli chcesz. — Westchnąłem i się zgodziłem by już nie musiał mnie prosić. Zostanę godzinkę i wrócę. Nie będę mu zajmował tyle czasu. Poszliśmy do jego pokoju, usiadłem na krześle przy biurku, a Kuroo na łóżku.

Let Me Drown "Loving You Is A Losing Game" |Kuroken|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz