20

50 4 38
                                    

Bokuto
Jestem już gotowy, umówiłem się z Akaashim przed naszym akademikiem. Będziemy szli do parku i jak się zgodzi to zabiorę go nawet na lody czy do kawiarni, chociaż może najpierw powiem co czuje? Chyba nie warto walić tak prosto z mostu, prawda? Tylko wtedy jak ja mam mu to powiedzieć?

- Ziemia do Bokuto - Spojrzałem szybko w kierunku głosu, to Akaashi machał mi ręką przed oczami, kiedy on tu przyszedł?

- Ah tak! Przepraszam, zamyśliłem się - Podrapałem się nerwowo po karku uśmiechając się lekko.

- Jest okej, idziemy? - Zapytał, kiwnąłem głową na "tak" i ruszyliśmy w stronę parku, spacerowaliśmy tak jakiś czas, nie wiem jak zacząć ten temat...

- Chciałeś mi coś powiedzieć, więc co to takiego? - Jednak Akaashi zaczął, dobra... Teraz albo nigdy.

- Keiji... To jest dość trudny temat jak dla mnie, ale nie wytrzymam już i muszę ci o tym powiedzieć - Rzadko kiedy mówię do niego po imieniu, dlatego nie dziwie sie dlaczego chłopak jest zdziwiony.

- Więc... O co chodzi? - Zatrzymaliśmy się przy małym oczku wodnym. Wziąłem głęboki wdech, a potem wydech.

- Keiji... Lubię cię, ale nie jak przyjaciela... Znamy się już kupę czasu, chciałbym by między nami było coś więcej niż tylko przyjaźń. Nie jestem dobry w takich wyznaniach, ale naprawdę chce być blisko ciebie, gdy ciebie nie ma czuje taką pustkę, brak mi wtedy twojej bliskości. Kiedy jesteśmy razem i spędzamy wspólnie czas, kocham jak się wtedy uśmiechasz, kocham twój uśmiech, poczucie humoru, kocham to jak się o wszystkich troszczysz... Akaashi mogę ci to teraz powiedzieć... Kocham cię - Spojrzałem na młodszego, stał dość zdziwiony i chyba nie wiedział co powiedzieć...

- Ja... Bokuto... - Akaashi nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.

- Dam ci czas! Spokojnie... Ja wiem, że to tak nagle i w ogóle... - Akaashi mi przerwał.

- Jest dobrze, wiesz... Ja też cię lubię w ten sposób... - Zobaczyłem jak się zarumienił.

- Na... Naprawdę? - Akaashi złapał mnie za rękę.

- Nie, na niby - Zaśmiał się, ja zaraz po nim.

- To... Chcesz ze mną chodzić? - Zapytałem dość nie pewnie, no co? Stresuje sie!

- Tak - Odpowiedział i się do mnie przytulił, odwzajemniłem gest. Teraz jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Wreszcie mam kogoś kogo mogę darzyć większym uczuciem.

Kenma
Obudziłem się i rozejrzałem po pokoju, nigdzie nie było Kuroo, czy to mi się wszystko przyśniło? Mam nadzieję, że nie. Wstałem z łóżka i ubrałem mundurek, w końcu muszę iść do szkoły, zszedłem na dół i ubrałem buty, biorąc plecak wyszedłem z domu.

- Hej, Kenma! - Usłyszałem krzyk Leva gdy wszedłem do sali, usiadłem na swoim miejscu obok Kuroo za ławką Leva.

- Cześć Lev, hej Kuroo- Przywitałem się i wyjąłem książki z plecaka.

- Słyszeliście, że dzisiaj dojdzie do nas nowy uczeń? Będzie chodzić do trzeciej klasy, ale będzie nowym uczniem tej szkoły - Powiedział Lev.

- Może dojdzie do nas do klubu siatkarskiego - Odezwał się Kuroo.

- Może - Odpowiedziałem i skupiłem się na lekcji, która się przed chwilą zaczęła. Na przerwie udałem się do łazienki załatwić swoje potrzeby, gdy myłem dłonie przy umywalce usłyszałem jak ktoś mnie woła.

- Cześć Kenma - Czułem jak ta osoba stoi dosłownie za mną, spojrzałem w lustro i zastygłem, nie mogłem w to uwierzyć...

- Co ty tu... - Nie mogłem też nic więcej powiedzieć.

- Nie słyszałeś o nowym uczniu?

- Słyszałem... Ale ty? Co ty ode mnie chcesz... - Naprawdę, nie mógł być to ktoś inny? Dlaczego on?!

- Jak to czego? To chyba oczywiste - Chłopak złapał mnie w talii. Nie mogłem się nawet ruszyć, jakbym stracił czucie w całym ciele. Jednak czułem, że mogę się odezwać.

- Suguru... - Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale przerwały mi usta chłopaka. Błagam ja nie chce! Nie chce znowu tego przechodzić!

- Kenma! - Usłyszałem nagle swoje imię, nagle odzyskałem władze nad ciałem. Kopnęłam chłopaka by się ode mnie odsunął i wybiegłem z łazienki, wybiegłem na korytarz, biegłem ile miałem siły w nogach. Nagle wszystko zniknęło, a ja spadłem na sam dół jakieś wielkiej czarnej dziury...

***

- Kenma! - Otworzyłem szeroko oczy, łapałem głębokie wdechy i wydechy. Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem Kuroo, to był sen? Czy to co jest terwz to sen...?

- Kuroo... - Powiedziałem cicho.

- Hej... - Przytulił mnie do siebie - To był tylko sen, nic ci się nie dzieje - Zapewnił mnie.

- To był jakiś koszmar... - Naprawdę nie chce myśleć o tym co by się stało gdybym się nie obudził.

- Co ci się śniło? Strasznie się wierciłeś...

- No... Obudziłem się i udałem się do szkoły, potem na lekcji Lev powiedział coś o nowym uczniu w naszej szkole. Na przerwie poszedłem do łazienki i jak myłem ręce to podszedł do mnie ten nowy uczeń, którym był... Suguru.
Kuroo on znowu chciał mnie... - Nie mogłem dokończyć, nie przejdzie mi to przez gardło.

- Kenma to był sen, nic ci nie grozi... - Głaskał mnie po włosach, uspokoiło mnie to trochę.

- Ale on mieszka w Tokio! Możemy mieć z nim mecz treningowy! Ja nie dam rady...! - Może po tym... Wszystkim co mi zrobił szybko się pozbierałem, ale to nie znaczy, że się go nie boję! Wiem komu mogę ufać, a komu nie.

- Spokojnie, nawet jak będziemy mieli z nimi mecz to cię nie dotknie, wszędzie ktoś będzie. To byłby tylko mecz i po nim od razu wróciliby do siebie.

- Nie zostawiaj mnie wtedy...

- Nie zostawię, chodź spakujemy cię i pójdziemy do mnie. Moja mama już wszystko wie i powiedziała, że sprawę twojego ojca się zgłosi na policję.

- Wszystko tylko żeby się go pozbyć... - Odpowiedziałem i wstałem, podszedłem do szafy i wyjąłem dwie walizki, jedną większą, drugą mniejszą - Możesz spakować mi nintendo i resztę rzeczy do tej mniejszej walizki? Ja spakuje ubrania.

- Jasne - Kuroo zabrał mniejszą walizkę i pakował wszystkie inne zbędne rzeczy, ja pakowałem ubrania.

- Papierosy też? - Zapytał.

- Tak, Liquid'y też - Słyszałem jak Kuroo wzdycha, ale spakował te papierosy.
Zamknąłem walizkę i do jego podszedłem.

- Dzięki... - Przytuliłem się do niego.

- Chce byś był bezpieczny - Chłopak też mnie przytulił.

- Chodźmy, muszę się rozpakować, a mam jeszcze jutro pracę. Mam nadzieję, że Evie mi wybaczy dzień wolny i Akaashi też.

- Evie?

- Moja szefowa, bardziej jest zastępcą głównego szefa. Wiecznie go nie ma, ale ważne, że nam płaci - Kuroo tylko przytaknął i zamknął walizkę. Pomógł mi to wszystko znieść na dół, ubraliśmy buty i wyszliśmy z domu.

◦•●◉✿ ✿◉●•◦

Przepraszam że rozdział jest taki krótki, ale mam brak weny, chociaż dałam tutaj to co chciałam i wyszło nawet git. Zalecam zapamiętać sen Kenmy (nie bijcie) i ogólnie to myślę że 30 rozdział będzie ostatnim, a następną książką będzie haikyuu w świecie sword art online, będzie się to opierać tylko na 1 sezonie sao i jak książka się przyjmie to może napisze na podstawie 2 sezonu, ale jeszcze się okaże. Tak czy siak, dziękuję za przeczytanie rozdziału i do zobaczenia ^^

Let Me Drown "Loving You Is A Losing Game" |Kuroken|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz