19

43 4 17
                                    

Kenma
Zgasiłem niedopałek, który wyrzuciłem do kosza na śmieci obok biurka. Napisałem jeszcze Kuroo, że drzwi są otwarte i ma iść prosto do mojego pokoju, dzisiaj mu wszystko powiem...

- Kenma? - Kuroo zapukał do drzwi od mojego pokoju, nawet nie usłyszałem jak wszedł do mieszkania.

- Otwarte - Odpowiedziałem i usiadłem na łóżku, Kuroo wszedł do pokoju i usiadł obok mnie.

- Co się dzieje? - Przytulił mnie, a ja się w niego wtuliłem.

- Pamiętasz o czym nie chciałem mówić? I miałem powiedzieć jak będę gotowy? - Zapytałem.

- A jesteś gotowy? - Spojrzałem na niego i kiwnąłem głową na "tak"

- No więc... Kiedy się poznaliśmy spędzaliśmy razem dużo czasu, ale nigdy nie byliśmy u mnie w domu tylko u ciebie, a to dlatego że... - Zaciąłem się na chwilę, nie wiedziałem jak mu to powiedzieć. - Dlatego, że mój ojciec jest hazardzistą, nie chciałem byś się tym przejmował dlatego zawsze mówiłem, że rodzice nie lubią jak mamy gości. Ojciec traktował mnie jak powietrze, jednak czasami było inaczej, przy kłótniach z mamą musiał dodać swoje trzy grosze mówiąc o mnie. Gdy zrobiłem coś co mu się nie podobało obrywała moja mama, ale gdy jej nie było to bił mnie. Dlatego jak byłem u ciebie miałem tego siniaka na brzuchu, ojciec często mnie bił kiedy nie było mamy. Sam widziałeś jak uderzył mnie kiedy do mnie przyszedłeś. Mama zarabiała pieniądze byśmy mieli co jeść oraz byśmy mieli na rachunki, jednak ojciec zabrał jej zarobione pieniądze. Poszedłem z mamą do klubu, w którym często gra na automatach chociaż nie raz grał w pokera czy inne gry. Wygrał wtedy jakieś nie duże pieniądze, dlatego mu je zabrałem byśmy mieli z czego żyć, mama zapłaciła rachunki bo tylko na tyle starczyło. Postanowiłem jej pomóc i też w końcu odejść od ojca, dlatego podjąłem się pracy w kawiarni by zarobić pieniądze, które przeznaczę na jakieś małe mieszkanie dla mnie i mamy oraz będę dokładał się do rachunków. Jednak obóz trochę pogorszył sytuację, gdy wróciłem okazało się że mama nie żyje... Ojciec zabrał mi wszystkie pieniądze, które przed nim ukrywałem. Powiedział też, że ja mam przejąć rolę mamy w tym domu, czyli gotuje, sprzątam i inne. Tylko ja nawet nie mam pieniędzy na jedzenie i rachunki, nie mam z czego żyć... Odcięli nam teraz prąd i wodę... Zaraz nas wyrzucą z tego domu. Kuroo ja już tak dłużej nie mogę, nie chciałem się narzucać i zawracać ci głowy moimi problemami, ale ja naprawdę potrzebuje pomocy... - Chyba w połowie całej historii się popłakałem, a Kuroo głaskał mnie oo włosach by mnie uspokoić.

- Hej... Po pierwsze, nie narzucasz się i nie zawracasz mi tym głowy. Po drugie, u mnie masz pełne wsparcie i postaram się pomóc byś mógł żyć bez tego chuja. Po trzecie, nie musisz się martwić, że cię wyrzucą bo pogadam z mamą i będziesz mógł zostać u mnie - Przeniósł mnie za swoje kolana, w sensie podniósł mnie i posadził na swoich kolanach, znowu się do niego przytuliłem. Nie chce go stracić, chce być przy nim cały czas...

- Dziękuję, że przy mnie jesteś... - Nie chce być już z tym wszystkim sam.
Mam wsparcie u chłopaków, ale większe mam u Kuroo, przyjaciele a chłopak to dwie inne relacje, Kuroo będzie się starał bym był bezpieczny, z chłopakami wspieramy się słowami i gestami. Kuroo wesprze mnie inaczej, przy nim zawsze jest inaczej... Lepiej.

- Już dobrze - Pocałował mnie w czoło - A teraz sobie odpocznij. Porozmawiam z mamą o wszystkim, okej?

- Zostań póki nie zasnę... - Zacisnąłem dłonie na jego koszulce.

- Jasne... - Pogłaskał mnie po włosach i cmoknął w czoło. Wstałem z jego kolan i położyłem się na łóżku, a Kuroo obok mnie. Przytuliłem się do jego klatki piersiowej zasypiajac.

Kuroo
Położyłem się z Kenmą na łóżku, poczekam jak zaśnie i zadzwonię do mamy. Naprawdę nie mogę uwierzyć w jakim piekle on żyje. Nie dość że został zgwałcony, co gorsza niepokoi mnie to, że szybko o tym zapomniał i żyje gdyby nigdy nic się nie stało. Ma też ojca hazardzistę, spotkała go śmierć matki, nie ma jedzenia i pieniędzy. Jeszcze cierpiał przeze mnie na tym cholernym obozie, wyrył sobie żyletką moje imię i nazwisko, pewnie płakał codziennie przez to że go ignorowałem... Sięgnął nawet po alkohol i narkotyki, nie mówiąc już o papierosach. On potrzebuje teraz wsparcia, mojego wsparcia.
Zauważyłem że już zasnął, wstałem więc ostrożnie i udałem się do łazienki by go przypadkiem nie obudzić, wyjąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem do mamy.

- Hej mamo - Zacząłem.

- Kuroo? Właśnie miałam dzwonić. Gdzie ty jesteś? Jutro masz szkołę.

- Raczej jutro nie pójdę.

- Synku, frekwencja jest ważna... - Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale jej przerwałem.

- Tak, ale jest teraz coś ważniejszego. Kenma potrzebuje mojej pomocy, słuchaj... - Opowiedziałem jej to co Kenma mi. Gdy skończyłem usłyszałem jak szlochała, cóż... Zawsze była coś wrażliwa.

- Matko... Wiedziałam że Liz nie żyje w końcu znam ją od dawna, ale nigdy nie mówiła o sytuacji w domu...
Kenma cierpiał na tym jako dziecko najbardziej, teraz może być gorzej. Synku jak się już obudzi to niech przyjdzie do nas, zostanie tutaj. Sprawę z Mateo zgłosi się na policję - Oznajmiła. Rozłączyłem się i schowałem telefon z powrotem do kieszeni. Miała rację, pani Elizabeth nigdy nie mówiła o swoim mężu i sytuacji w domu. (Mama mówiła na nią "Liz" bo było krócej) Pan Mateo też nie wydawał się zły gdy go widziałem, co prawda bardzo rzadko, ale czasami odbierał Kenme ze szkoły i nie było widać, że coś jest nie tak. Jednak Kenma musiał tyle wycierpieć...

(Autorka: perspektywa Bokuto ma miejsce tego samego dnia, ale o godzinie czternastej. Z perspektywy Kuroo i Kenmy była jakaś siedemnasta /osiemnasta)

Bokuto
Szykowałem się właśnie na spotkanie z Akaashim, mogę nazwać to randką? Chyba nie bardzo, w końcu nie jesteśmy razem...

- Zrób coś z tym gniazdem na głowie, chcesz mu zaimponować to się odpierdol i zrób dobre wrażenie - Spojrzałem na telefon, rozmawiałem na kamerce z Hinatą bo pomaga mi z ubraniem się na spotkanie. Jest z nim jeszcze Tsukki bo wyszli razem się spotkać, z tego co wiem do Kageyama ma spotkanie z kimś tam z rodziny.

- Chwila, daj mi dobrać spodnie - Powiedziałem.

- w garnitur wejdź i będzie pięknie - Skomentował Tsukishima.

- Tak, na spotkanie do parku garnitur, puknij się w łeb - Odpowiedział mu Hinata.

- Te będą git? - Zapytałem pokazując czarne spodnie, mam jeszcze białą koszulkę z napisem jakiegoś zespołu.

- Pytasz dzika czy sra w lesie, chłopie ty w szafie masz pełno czarnych spodni i pytasz sie czy będą pasować do białej koszulki z czarnym napisem?

- Stresuje sie! Mam mu w końcu powiedzieć co czuje!

- Ciszej debilu, tak w ogóle to gdzie Akaashi? - Odezwał sie Tsukki.

- U Harukiego, chyba też pomaga mu sie ogarnąć - Odpowiedziałem.

- "Harukiego"?  Kto to? - Zapytał Hinata.

- Nasz libero, ma numer 11.

- Aaa to ten, dobra już wiem.

- Okej, Bokuto układaj te włosy i ubieraj spodnie, weź te twoje perfumy co miałeś na obozie bo ładnie pachną - Powiedział Tsukishima i się rozłączył, dobra zrobię jak mówi. Oby Ahaashi też czuł to co ja...

Let Me Drown "Loving You Is A Losing Game" |Kuroken|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz