Rozdział 8.

357 23 5
                                    

Lila

Razem z Davidem siedzieliśmy na kanapie, oglądając film i pijąc tanie wino, które kupiliśmy w drodzę do mieszkania Davida.

Leżałam a jego objęciach, w dłoni trzymając lampke wina.

Od jakiegoś czasu, zaczęła zastanawiać mnie jedna rzecz.
Kiedy David ma urodziny?

- David - powiedziałam, aby zwrócić na siebie uwagę chłopaka. Od razu na mnie spojrzał machcając głową na znak, abym mówiła dalej - kiedy masz urodziny?

- dwudziestego siudmego czerwca.

- Czyli już jest po.. - mruknęłam, bardziej mówiąc to do siebie niż do niego. Mimo wszystko, odpowiedźał.

- Tak, już jest po.

- Jak spędzałeś urodziny? - chłopak przełknął ślinę, po czym powiedział.

- Tak, jak zwykle.

- Tak, jak zwykle.. Czyli jak? - dopytywałam dalej, patrząc w jego niebieskie teńczówki. Cisza, nie chciał mówić?

- Sam.

- Sam..? A co z Reazifym? - jak to sam - nie spędzałeś z nim, albo z rodzicami?

Chłopak przyglądał mi się uważnie, myśląc nad odpowiedzią.

- Moi rodzicę nie żyją - przęłkną ślinę - a Reazify'ego nie było w kraju.

Wstałam do pozycji siedzącej, wyswobądzając się z objęć Davida. Odwróciłam się w jego stronę, patrzył na mnie zdezorientowany.

Rzuciłam się na chłopaka, wtulając się w jego twardy tors. Jego oddech był nierównomierny.

- Lila.. Co ty robisz? - zapytał, ale mimo wszystko, również mnie objął, wtulając się we mnie.

- Wytwarzam endorfinę i sprawiam, że ty również ją wytwarzasz - uśmiechnęłam się. Usłyszałam niemrawy śmiech chłopaka.

- Jak się czujesz?

- Okej, a ty?

- Dobrze - przerwałam - jeszcze raz chciałam Ci podziękować za zaproszenie na.. Randke? Sama nie wiem jak to nazwać.

- Nazwijmy to randką, albo.. Spotkaniem mającym na celu rozwięcie znajomści, inicjowane z zamiarem umocnienia relacji - parsknęłam. Mina mi po chwili zżedła.

- David?

- Tak, Lilo?

- Może to głupie pytanie, ale kim my dla siebie jesteśmy? Na jakim etapie relacji jesteśmy? - David, zmarszczył brwi. Po co ja to mówiłam, niestety nie mogę się już wycofać.

- Może jesteśmy.. przyjaciółmi? - zaproponował.

- Przyjaciółmi. Dalszymi, ale przyjaciółmi - przytaknęłam.

Nadeszła cisza. Prawie taka jak w restauracji, lecz ta.. Miała w sobi coś magicznego. Coś naszego. Byliśmy sami, wśród swoich własnych słów, czynów i emocji. Po środku byliśmy my. Nikt inny, tylko ja i David. Mój przyjaciel..

Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji. #1 Summer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz