Rozdział 20.

227 8 2
                                    

Lila

— Pamiętasz jak się wkurzyłeś, gdy wylałam na ciebie wtedy w parku sok? Wystarczająco się pokazałaś — zmieniłam głos, udając Davida w tamtej chwili.

— Oczywiście, że pamiętam. Jakbym mógł zapomnieć o mojej bluzię oblanej sokiem, a potem jeszcze musiałem siedzieć w niej jakąś godzine, nawet dłużej, bo przyśniło Ci się że chcesz mi pomóc, a że ja nie chciałem się zgodzić, to mnie zaszantażowałaś — parsknęłam.

— Trzeba było się od razu zgodzić — zmarszczyłam brwi, w zastanowieniu — tak się zastanawiam, czy pomogłam Ci? Tak, chociaż troszeczkę.

— Bardzo mi pomogłaś, Lila. Jak się czujesz? — David, od kąd dowiedział się o nowotworze, za każdym razem gdy się spotykamy, pyta mnie jak się czuję. Nawet kilka razy.

— W porządku. Ile zostało drogi?

— Pół godziny, wyspałaś się? Spałaś jak zabita — chłopak się zaśmiał.

— Całkiem się wyspałam, za to ty wyglądasz, jakbyś miał swoją końcówke życia — ma moje usta wpłynął grymas.

— Nie czuję jakoś zmęczenia — stwierdził.

— Nie mów tak szczerze, bo Ci jeszcze uwieże — posłałam mu pobłażliwe soojrzenie.

— No dobra, może trochę, ale tak minimalnie — w tym samym momencie, chłopak ziewnoł. Był zmęczony.

***

Byliśmy już na miejscu. Jak się okazało, będziemy orzez tę kilka dni nocować u ciotki Davida. Opowiadał mi trochę o niej.
Jest podobno świrnięta i pobudliwa.

Staliśmy z walizkami przed drzwi, czekając aż zostną otworzonę.

David, był jeszcze bardziej padnięty, niż pół godziny temu.
Co chwilę ziewał, a oczy same zaczynały mu się kleić, lecz mimo wszystko mówił, że nie jest mocno zmęczony. Uparty osioł.

Drzwi zostały gwałtownie otwarte, a przed nami stanęła kobieta, która miała na ustach szeroki uśmiech, ukazując swoje białe i równe zęby.

— David... — podeszła do chłopaka, przytulając go czule, co odwzajemnił.

Skierowała wzrok na mnie.

— A ty jesteś Lila, tak? — dopytywała, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Przytaknęłam — drogie dziecko, ile ja o tobie słyszałam — podeszła do mnie, również mnie przytulając.

Słyszała? O mnie?

— David, mi tyle o tobie opowiadał. Normalnie nie mogła wyjść z podziwu, że spotkał tak dobroduszną dziewczyne, jaką jesteś ty — zaśmiała się, a ja posłałam tylko w jek stronę uśmiech — chodźcie.

Gdy Pani Monroe, odeszła od nas wystarczająco, zapytałam Davida:

— Mówiłeś swoje cioci i mnie?

— Coś tam czasem wspomniałem — czasem a ile ja o tobie słyszałam to kompletne przeciwieństwa — chodź, zanim moja ciotka zacznie krzyczeć na cały dom, gdzie jesteśmy.

— David, słyszałam to! — usłyszeliśmy krzyk dobiegający z salonu, na co oboje się roześmialiśmy.

***

— O czym gadałaś z moją Ciocią? — weszłam do pokoju, w którym mieliśmy spać. Wyglądał jak pokój, dla chłopca.

— Wypytywała mnie o różne rzeczy, jak tam u ciebie i wogóle — powiedziałam siadając obok Davida, na łóżku — co to za pokój? Wygląda jak dziecięcy.

— Był to mój pokój, jak byłem dzieckiem — przyznał. Zmarszczyłam brwi.

— Mieszkałeś z ciocią?

— Tak... Moi rodzicę umarli, gdy byłem nastolatkiem. Byłem o rok młodszy od ciebie — wiedziałam, że powiedzenie tego, wiele go kosztowało.

— Masz kontakt z jakimś dawnym znajomym stąd?

— Nie. Po wyjeźdźe, urwałem kontak ze wszystkimi, prócz mojej Cioci. Zostałem wtedy sam, dopiero po kilku miesiącach poznałem Reazify'ego.

***

Leżeliśmy już w łóżku. Na dworzu było ciemno. Byliśmy obróceni do siebie plecami. Gdy już zasypiałam, usłyszałam za sobą głos Davida.

— Lila, nie mogę zasnąć.

— To zamknij oczy i udawaj, że śpisz — powiedziałam, już sennym głosem.

— Lila?

— Hm?

— Mogę Cię przytulić? — zapytsł. W głosie Davida, była nadzieja.

— Tak, możesz — powiedziałam, bez jakiegokolwiek zastanowienia.

Od razu poczułam tuż za sobą obecność, a już po chwili, po moim ciele rozpłynęło się ciepło, gdy otulił mnie w tali ramieniem, przylegając umięśnionym torsem do moich pleców. Głowę położył na moich włosach.

Czułam na szyi ciepły oddech chłopaka, który sprawiał, że po moim ciele przechodziły przyjemne dreszcze.

Przysunęłam się jeszcze bliżej do Davida, bardziej się w niego wtulając. Gdy już prawie spałam, usłyszałam jego szept tuż przy uchu.

— Twoje włosy pachną jak ostatnie dni wakacji — szepnął.

Hejka, kwiatuszki!  ❀

Rozdział trochę krótki, no ale trudno. Następne będą dłuższe.
Miał być on wrzucony dopiero w sobote, jednak stwierdziłam, że ponownie wrzuce wcześniej.
Jak zdąże napisać, to będzie jeszcze w weekend, ale nie obiecuję.

Do następnego, kocham was! ♡

Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji. #1 Summer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz