Rozdział 17.

246 10 1
                                    

Lila

Siedziałam przed gabinetem lekarza, czekając na swoją kolej.

 Mdlenia, nie mijały, a przebarwienia nie znikały. Podczas ostatnich dni pojawiło mi się brązowe, wchodzące w czerń znamie, w kształcie niekształtnego kółka. Mimo, że byłam pewna że jest to tylko jakieś mocniejsze uczulenie, to nadal obawiałam się tego, co mogę się dowiedzieć.  

 — Następny — z gabinetu doktorki, wyszła kobieda w podeszłym wieku. Teraz kolej na mnie.

 Nie lubiłam przychodni, szpitali, ani nic co było związane z medycyną. Od kąd moja mama umarła, nie chciałam nigdy wracać do tych miejsc, więc unikałam ich jak ognia, jednak z tyłu głowy zawsze miałam myśl, że moja noga prędzej czy później stąpnie na tej kafelkowej podłodzę.

— Dzień dobry — usiadłam na krzesełku przed biurkiem pani doktorki.

— Dzień dobry, w jakiej sprawię pani do mnie przyszła?

— Jakiś czas temu zaczęły ujawiać mi się czerwone przebarwienia na ciele, zaczęłam mieć mdłości, oraz.. Pojawiło mi się na dłoni coś na wzór znamienia barwnikowego, a w tym miejscu czuję straszne swędzenie, które czułam jeszcze przed pojawieniem się tego znamienia. Myślałam że to może być jakaś alergia, jednak wolałam się upewnić i przyjść z tym do lekarza, dopytać i się zbadać — wytłumaczyłam dokładnie. Kobieta, ściągnęła ku sobie brwi.

— Proszę pokazać to znamie — od razu wyciągnełam w stronę kobiety rękę. Zaczęła przyglądać się znamieniu — obawiam się, że to może być taka pewna rzecz, jednak ja nie jestem od tego o czym myślę, więc jak narazie nie powiem pani co to, bo nie chcę oani straszyć na zapas. Proszę chwilę poczekać. Zawołam koleżankę, a ona stwierdzi co to może być.

— Dobrze.

 Po niedługiej chwili, w gabinecie była już druga lekarka. Gdy dowiedziała się od pierwszej, po co została zwołana do gabinetu, złapała za moją ręke i zaczęła się uważnie przyglądać znamieniu.

— Ja zabiorę panią do mojego gabinetu na badania dobrze? Lisey, dzięki że mnie zawołałaś — po tym ja oraz druga doktorka szłyśmy w stronę jej gabinetu, które znajdywało się na piętrze wyżej.

— Proszę usiąść na kozetce — wskazała dłonią na a'la fotel. Usiadłam, przygądając się temu co robiła doktorka — dobrze, zaczynamy.

***

 
Było już po badaniu. Czekałam na doktorke, która miała przynieść wyniki moich badań, których obawiałam się jak cholera. Z jednej strony cieszyłam się, że przez kilka dni nie musiałam życ w strachu, tym co może ze mną być, tylko mogę dowiedzieć się jeszcze w ten sam dzień.

 W tym akurat momencie, do gabinetu weszła doktorka, z moim wynikiem badań. Próbowałam wyczytać coś z jej twarzy, jednak nie potrafiłam nic odczytać. Nic nie wskazywała.

 — Niech pani usiądzie na krześle — zrobiłam to, i dopiero w tej chwili zauważyłam w oczach kobiety cholerny żal i współczucie. Co mnie czeka? Kobieta położyła swoją dłoń na mojej, łapiąc ją jakby chciała mi tym dodać otuchy. Tak samo robiła moja mama — przykro mi.. To czarne znamie, to objaw czerniaka.

— Co? Żartuje sobie pani ze mnie? — kierowałam w nią wyżutami. To, kurwa, nie może być prawda.

— Nie żartuje sobie z pani, w takim bądź razie nie powinno mnie na tym stanowisku być, gdybym sobie żartowała — powiedziała. Do moich oczu napłyneł łzy, które od razu zaczęły lecieć tak, jakby moje oczy byłu wodospadem.

Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji. #1 Summer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz