Rozdział 3.

512 27 8
                                    

David

Siedziałem na czarnym pikowanym fotelu w moim mieszkaniu. Żaluzje były zasłonięte, więc w mieszkaniu roznosiła się błoga ciemność.

W dłoni trzymałem szklankę z whisky, a w drugiej jakąś tanią fajkę, którą kupiłem w zapomnianym i mijanym przez ludzi sklepiku, gdy wracałem od Lily.

Na telewizorze leciała piosenka After dark od Mr. Kitty. Poznałem ją, gdy miałem szesnaście lat. Słuchałem jej monotonnie, aż w końcu gdy przestałem, to o niej zapomniałem.

As the hours pass, I will let you know that I need to ask — przerwałem, przełykając ślinę — before i'm alone..

Wstałem z fotela, odkładając szklankę oraz gasząc fajkę w popielniczce.

Poszedłem do przedpokoju i założyłem już nieco brudne air force'y. Wyszedłem z mieszkania.

Chciałem się przejść po mieście i odświeżyć umysł. Gdy wyszedłem na dwór, za nim poszedłem dalej, pozwoliłem sobie wzionść kilka wdechów tego nie czystego powietrza.

Ugh.. I znowu szedłem ulicami Nowego Jorku, mijając grupy nastolatków, zakochany, ale nie samotnych, bo ludzie mijali mnie.

Usłyszałem dźwięk telefonu. Wyjąłem go z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Lila.

Lila: Cześć, mam pytanie. Chciałbyś wyjść ze mną i moimi znajomymi do klubu? Opowiadałam im o tobie i chcieliby cię poznać.

David: Nie.

Lila: Nie lubię cię już.

Parsknąłem.

David: A kto powiedział że ja cię lubię?

Lila: Jesteś dupkiem.

David: Moja specjalność.

Lila: Dobra, zapomnij że pisałam i radź sobie sam z tymi durnymi problemami.

Oh, durnymi problemami.

Wyłączyłem telefon, chowając go z powrotem do kieszeni, bo co miałem jej na to odpisać? Kłócić się nie będę. Nie mam na to ochoty.

Poczułem jakieś ukłucie w klatce piersiowej. Coś typu, jakby ktoś wbił mi szpilkę. Nie kilka, a jedną, ponieważ słyszałem gorsze rzeczy skierowane w moją stronę.

Znów usłyszałem dźwięk telefonu.

Reazify: Siema, stary, chciałbyś wyjść do klubu i się napić? Dawno się nie widzieliśmy.

David: Klub neonów.

Reazify: Ta, widzimy się o dwudziestej.

Schowałem z powrotem telefon i ruszyłem w końcu na przód.

***

— Siema, stary... — powiedział z entuzjazmem Reazify, przybijając ze mną grabę.

Czasem zastanawiam się, skąd on czerpie tyle energii?

— Siema — uśmiechnąłem z się nieco pijanym wyrazem twarzy, gdyż piłem wcześniej whisky.

Lila

Siedziałam ze znajomymi w klubie neonów. Widziałam, że jakieś pół godziny temu, przyszedł też tutaj David z chyba swoim znajomym.

A ze mną nie chciał iść — pomyślałam z wyżutem.

Fakt, przesadziłam z tą ostatnią wiadomością, pisząc że jego problemy są durne i ma radzić sobie z nimi sam.

Sama się mu narzuciłam, że spróbuje mu pomóc, a potem piszę takie coś. Nawet nie odpisał. Z resztą, nie dziwie się.

Gdy zobaczyłam, że jego towarzysz idzie chyba w stronę łazienki, poszłam tuż za nim. Za nim do niej wszedł, zdążyłam go zatrzymać.

— Hej, mam takie pytanie do ciebie — powiedziałam wstydliwie.

— Jakie? — zapytał, uśmiechając się do mnie.

— Znasz Davida Monroe, prawda?

— Tak... A co? Powinienem się czegoś obawiać? — zaśmiał się, ja tylko się lekko uśmiechnęłam.

— Nie... tylko chodzi o to, że.. No głupia sprawa, ale ja i David ostatnio się poznaliśmy i jakby... No... Staram się mu pomóc — chłopak zmarszczył brwi — z problemami. Gdy go spotkałam, miał przy sobie narkotyki.

— Czy on znowu... — powiedział bardziej do siebie niż do mnie — Ty jesteś Lila, prawda? — przytaknęłam zdziwiona.

— Mówił mi, że jakaś dziewczyna go ostatnio w parku zatrzymała, ale nic konkretnego nie mówił. Chcesz się o nim czegoś więcej dowiedzieć, prawda? — przytaknęła. Skąd on to wiedział? —  A co chciałabyś o nim na przykład wiedzieć?

—  Dlaczego on trzyma mnie tak na dystans, zamiast mi zaufać?

— Słuchaj, on do każdej laski jest tak wrogo nastawiony. Wrzuca wzystkie do jednego wora, czyli ciebie też. I tak przekroczył swoją barierę co do ciebie.

— A dlaczego do każdej jest tak nastawiony?

— Może nie powinienem Ci tego mówić, ale trudno. Najwyżej będę żałował — przerwał — kiedyś, jakieś cztery lata temu byliśmy razem ze znajomymi na wakacjach w Chicago. W tamtym okresie, David był z taką ździrą Allison. Byliśmy w klubie, ona poszła do łazienki i nie było jej z pół godziny. Naszego niby kolegi też, a resztę możesz się domyślić, jaki widok ja i David zastaliśmy — to wszystko zmienia.. — Bardzo ją kochał. Zrobiłby dla niej wszystko, dosłownie. Nie wyobrażał sobie życia wtedy bez niej, ale ona bez niego tak.

- Jak zareagował gdy... No wiesz - nie myślałam, że taki człowiek jak David, jest w stanie tak kogoś kochać.

- Zapłonęła w nim złość, ale po chwili nagle wygasła - co..? - po prostu się poddał i dał jej iść w swoją stronę i być z Jimmy'm, tym kolegą, ponieważ ją kochał i chciał, aby była szczęśliwa...

No to trzeci rozdział za nami. Jak wam się podoba?

Miło by było gdybyś zagłosował/a. ;)
Czwarty rozdział w środe.

Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji. #1 Summer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz