Rozdział 19.

247 7 0
                                    

David


Szósty sierpnia. Dzisiaj był dzień wyjazdu do Abridge. Czekałem na Lilę, na parkingu, niedaleko budynku, w który znajdywało się jej mieszkanie.

Z każdym kolejnym dniem, w które spotykałem się z Lilą, czułem się coraz... Dziwniej? Nie wiedziałem, jak opisać to uczucie.

Od kąd, sam sobie się przyznałem, że czuję coś do Lilo, minęło trochę czasu, nim to do mnie dotrało. Jak najbardziej uciekałem od tego uczucia. Nawet próbowałem to interpretować w taki sposób, że jest to tylko tymczasowy romans z mojej, jak i jej strony.

Mijały tygodnie. Jeden. Dwa, a nawet trzy, aż zdążyłem się zakochać. Uciekałem od tego wszystkiego, jak od cholernego ognia, jednak wtedy. Pierwsze sieronia, gdy dowiedziałem się o chorobie Lili, zrozumiałem wiele rzeczy, od których tak starałem się uciekać.

Zachowywałem się jak zwykły gówniarz. Nie mam piętnastu lat, a przez tak długi czas bawiłem się w cholernego berka z losem. Wiem, że przegrałem. Zostałem schwytany.

Wyrwałem się z moich przemyśleń, gdyż usłyszałem, jak drzwi od mojego samochodu zostały otwarte.

Nie usłyszałem żadnego cześć, albo chociaż hej. Pierwszymi słowami Lili, które skierowała w moją stronę od razu po zajęciu miejsca pasażera obok mnie, było:

— Reazify ma kochanka — nie dało się wyczytać nic, z jej wyrazu twarzy — co się patrzysz, jak łysy na grzebień?

— Jak to ma kochanka? Kogo? — od razu dopytywałem, ignorując jej riposte.

— A co, zazdrosy jesteś? — zgromiłem ją wzrokiem, na co dziewczyna wybucha gromkim śmiechem, po czym dodała —  umawia się z... z... — dziewczyna, nie potrafiła dokończyć, gdyż za każdym razem, jak już miała mówić z kim, wybuchała to coraz mocniejszym śmiechem.

— Z kim? Płyta Ci się zacięła? — sam zacząłem się śmiać, tylko jest jedna różnica. Ona śmiała się z niewiadomego mi powodu, a ja śmiałem się z niej.

— Z... z moim kuzynem, Carterem — zmarszczyłem brwi.

Gdy ostatnio w mieszkaniu Lili, powiedziałem Rez'owi, że nie ma psychy poderwać jej kuzyna, uważałem to za żart.
Cóz, Reazify, ma chyba nieco inne myślenie.

Nie sądziłem, że tak to się rozwinię — Lila, zmarszczyła brwi, patrząc na mnie pytająco — założyłem się z Rez'em o stówe, że nie poderwie twojego kuzyna. Jak widać przegrałem.

— Dzięki tobie się dowiedziałam, że Carti woli mężczyzn.

— Mężczyzn? Dziewczyno, proszę Cię. Reazify'ego, nazwałaś mężczyzną? Toć to myśleniem jeszcze nie wyrosło z okresu dojrzewania wczesnego — oboje zaczeliśmy się śmiać.

W końcu ruszyliśmg. W samochodzie panowała cisza. Potrzebowałem jej. Potrzebowałem siedzieć obok mojego kwiatuszka, lecz nic nie mówić. Jak narazie wystracza mi myśl, że jest obok mnie.

Lila


Siedzieliśmy w ciszy. Słychać było tylko typowy temu mieście hałas.

Zayważyłam, że ostatnimi czasy, między mną a Davidem, coś zaczęło się zmieniać. Napewno z mojej strony.

Gdy pytałam go kiedyś, kim tak właściwie dla siebie jesteśmy, wszystko jeszcze całkiem się zgadzało. Przyjaciółmi. A teraz?
Wiem, że to jest coś innego niż przyjaźń.

Jak byliśmy ostatnio na wakacjach. Jak siedzieliśmy na plaży, a ja pierwszy raz, od kilku lat, się komuś szczerze wyżaliłam, bo poczułam że mogę zaufać Davidowi w stu procentach, coś się zmieniło.

Od tamtego momentu, często zdażało mi się siedzieć i patrzeć w ściane, myśląc nad nami. Myśląc nad naszym Lavid...

Patrzenie tępo w ściane, sprawiło, że zdałam sobie sprawę z kilku rzeczy.

To już nie jest przyjaźń, a ja byłam tępa myśląc, że z mojej strony jest to tylko niezobowiązujący romans.

To nigdy nie był typowy romans. Na początku były tylko flirty, wspólnie spędzone dnie i noce i my, a teraz nadal są flirty, wspólnie spędzone dnie i noce, my i znaczące uczucie do Davida.

Do cholernego Davida Monroe. Osoby, którą spotkałam w parku i miałam jej pomagać, a teraz nawet zapomnieliśmy o naszych spotkaniach, w których pracowaliśmg nad tym, aby rozeiązać problemg chłopaka. Nawet nie zdałam sobie sprawy, kiedy zostały rozwiązane moje problemy, a to wzzystko dzięki niemu. Dzięki jego uśmiechu. Dzięki jego wzroku. Dzięki jego śmiechu i dzięki jego dotyku.

Mogłabym tak wymieniać bez końca, lecz to tylko frazes.

David

Na dworzu już powoli się ściemniało. Z Lilą gadaliśmy bez przerwy, tym sposobem jeszcze lepiej się poznając, choć i tak już dobrze się znaliśmy. Po kolei, zadawaliśmy sobie różne pgtania.

— Dlaczego akurat Nowy Jork? Przez wygląd? Znam dużo osób, które przez to jak pięknie, na przykład nocą, wygląda Nowy Jork, stwierdziły w nim zamieszkać.

— Nigdy nie zwracałem uwagi na to, jak Nowy Jork zachwyca nocą, ponieważ nie było w moim życiu nic, co nadawało by temu miastu kolory...

— A teraz?

— A teraz jesteś ty, kwiatuszki.

— David... — dziewczyna, schowała twarz w dlonie.

— Nie chciałem kłamać — Lila, oparła głowę na moim ramieniu, nieco się we mnie wtulając, ale tak, aby nie przeszkodzić mi w kierowaniu samochodem. Dziewczyna, nagle gwałtownie wstała — mogę włączyć muzyke? Tak? Świetnie.

Dzkewczyna połączyła się z telefonem. Zaczęła coś w nim szukać, czyli zapewne jakiejś piosenki. Po chwili w samochodzie rozbrzmiała piosenka I'm not the only one
Od Sam Smith'a.

You and me, we made a vow
for better or for worse
I can't believe you let me down...

Non stop, słuchałem jego piosenek po zerwaniu z Allison. Wziązałem z nią wspólną przyszłość, do której nawet nie doszło. Jeszcze dwa lata temu, bym był załamany tym faktem, za to teraz cieszę się z tego powodu, że nie istniejemy razem. Bynajmniej mogłem poznać moją Lilę. Osobę, na której mi zależy bardziej, niż na kimkolwiek.

But the proof's in the way it hurts
For months on end I've had my doubst
Daynying every tear...

Często siedziałam sama w nocy i płakałam nad przeszłością, teraz wszystko się zmieniło, ponieważ w moim życiu pojawił się David. Przez nasze ostatanie wspólnie spędzone tygodnie, nie przepłakałam żadnej nocy. Nie musiałam już dusić w sobie łez.

I wish this would be over me
But i know that i still you need you here...

Po zerwnaiu z Allison, czułem znacącą pustke i jak idiota czekałem na to, aż ktoś ją w zupełności wypełni. Jedno jest pewne, że warto było czekać na Lilę Rosse.

Hejka, kwiatuszki! ❀

Rozdział wrzucam wcześniej. Następny jak zawsze w weekend. ( no chyba że znów wrzucę wcześniej ).

Do następnego, kocham was! ♡❀

Tik tok: autorkaoliwia

Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji. #1 Summer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz