Lila
— Mój mały kwiatuszku — poczułam, jak chłopak opuszkami palców jechał wzdłóż mojego ramienia, aż do dłoni — wstawaj — złożył pocałunek na mojej skroni, muskając ją lekko.
Otworzyłam minimalnie oczy, jednak nadal miałam je nieco zmrużonę. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się że na dworzu jeszcze panuje mrok.
— David... Która jest godzina? — mruknęłam. Mogłabym sama spojrzać na godzinę w telefonie, jednak wiem, że nagła światłość prosto w ślepia tuż po obudzeniu, nie jest czymś przyjemnym.
— W pół do trzeciej w nocy — powiedział.
— Dlaczego budzisz mnie tak wcześnie? — zapytałam. Byłam nieco zirytowana, ponieważ w tej chwili mogłam jeszcze sobie spać. Jeszcze długo spać.
— Chciałem Cię gdzieś zabrać. Wstawaj i się ubieraj — powiedział chłopak, po czym sam wstał z krzesła.
Z wielką niechęcią wstałam z wygodnego łoża, następnie podeszłam do walizki, aby wyciągnąć z niej ubrania.
— Tylko ubierz się ciepło, rano może być zimno — powiedział David, wkładając na siebie czarną bluzę, zakrywając tym swój umięśniony tors.
Również wzięłam bluzę oraz pasujące do niej szare dresy.
Włosy rozczesałam i pozostawiłam rozpuszczonę.— Gotowa? — zapytał chłopak.
— Gotowa — Ziewnęłam.
Już po chwili byliśmy w samochodzie, a mnie dopadły okropnie zimnę dreszcze. David miał rację, że rano może być zimno.
Dzisiaj jest cholernie zimno.
— Zimno Ci? — zapytał chłopak, na chwilę odrywając wzrok od jezdni, aby spojrzeć na mnie.
— Nie... — oczywiście, że tak.
— Właśnie widzę — chłopak zjechał z drogi, zatrzymując się gdzieś na poboczu. Zobaczyłam, jak sięga po coś z tylnych krzeseł, a już po chwili moim oczom ukazuję się koc
— Proszę, kwiatuszku — David, okrył mnie szczelnie kocem, a na koniec złożył długiego buziaka na moim czole, po czym znów ruszył.— Dzięki — powiedziałam, jeszcze bardziej otulając się kocem— gdzie jedziemy? I dlaczego o takiej porze?
— Odpowiadając na pierwszę pytanie, to zobaczysz — przewróciłam oczami — a odpowiadając na drugie pytanie, to zobaczysz.
— David, a słyszałeś jak twoja Ciotka, dzisiaj w nocy biła brawo? — chłopak zmarszczył brwi, w niezrozumieniu — biła brawo, bo sama sobie gratulowała, że z tobą wytrzymała.
— Lila... — w jego głosie było ostrzeżenie, chociaż na jego ustach gościł uśmiech. Sama się uśmiechnęłam.
— Taki żarcik.
— Jak się czujesz? — zapytał, a ja po chwili poczułam jego ciepłą dłoń na moim udzie, na którym jeźdźił powoli w górę i w dół.
— Dobrze, ale jestem trochę zmęczona — przyznałam. Spałam bardzo krótko. Po Davidzie też mogłam stwierdzić, że był zmęczony. Miał straszne wory pod oczami. Z resztą, ja zapewne też.
— Jak wrócimy, to będziesz mogła się jeszcze położyć — napewno się jeszcze położę, inaczaje przez resztę dnia niedość, że będę wyglądać jak zombie, to będę co chwilę padała z nóg, a oczy będą mi się same zamykały.
***
— Zamknij oczy — nakazał chłopak. Dochodziła już godzina czwarta w nocy, było już po czwartej w nocy. Wykonałam jego polecenie.
— Poczekaj, pomogę Ci wyjść — usłyszałam, jak chłopak wyszedł z samochodu, a już po chwili drzwi obok mnie zostały otwartę. Złapał za moją dłoń, po czym tak jak powiedział, pomógł mi wyjść z samochodu — mniej cały czas zamknięte oczy.
— A co jeżeli na coś wpadnę.
— Na nic nie wpadniesz. Jestem przy tobie, przecież. Chodź — po kilku minutach, się zatrzymaliśmy. Okryłam się bardziej kocem, który wciąż wisiał na moich ramionach.
Odczułam obecność chłopaka, tuż za sobą, po czym poczułam duże, ciepłe dłonie chłopaka na swojej tali i potem jego przylegający tors do moich pleców i jego głowę na moim ramieniu.
— Możesz otworzyć oczu — szepnął mi do ucha, co od razu wykonałam.
Zabrakło mi słów. Byliśmy na klifie, a moim oczą ukazał się piękny wschód słońca.
— David...
— Podoba Ci się? — zapytał niepewnie — było to warte wstawania tak wcześnie?
— Nie podoba mi się — uśmiech zszedł z twarzy Davida — David, nic nie może świecieć jaśniej ode mnie — uśmiechnęłam się, po cyzm zaczęłam się śmiać. Chłopak również się uśmiechnął — oczywiście, że mi się podoba — powiedziałam, po czym złożyłam dłuższego buziaka na ustach Davida, co odwzajemnił — jest naprawdę... Cudownie.
— Czyli... Było to warte wstawania tak wcześnie?
— Było — przytuliłam ostatni raz Davida, po czym ponownie odwróciłam się w drugą stronę, aby oglądać piękny wschód słońca z klifu.
— Marzyłaś, aby kiedyś gdzieś wyjechać? — zapytał chłopak.
Zastanowiłam się, co nie trwało długo, gdyż jest jedno miejsce, o którym marzyłam, aby tam pojechać.
— W zasadzie... To zawsze chciałam zobaczyć Francję. W szczęgólności Paryż — przyznałam — a... Ty? Gdzie chciałbyś wyjechać? Jeżeli oczywiście, kiedykolwiek chciałbyś gdzieś wyjechać.
— Tak szczerze? — przytaknęłam — mógłbym wyjechać gdziekolwiek, bylebyś była tam Ty.
***
Zeszły dzień minął nam szybko. A teraz, byliśmy już w Nowym Jorku.
Ciągle myślałam o słowach Davida. Czy były on szczere, czy były tylko rzucone na wiatr.
— No... To pa — byliśmy już na parkinu, przed budynkiem w którym mieszkałam.
— Pa — odpowiedział, jednak wciąż siedzieliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy.
Po chwili gwałtownie wbiłam się w usta chłopaka, co odwzajemnił. Pocałunek nie trwał długo, zaledwie kilka sekund, lecz i tak był jednym z tych, które napewno zapamiętam.
— Do zobaczenia, kwiatuszku — ostatni raz musnął moje usta.
— Do zobaczenia, David — po czym wysiadłam z samochodu.
Byle byś była tam Ty...
Hejka, kwiatuszki ❀
Rozdział trochę nudny, ale za to następny będzie ciekawy. Obiecuję.
Do następnego! ♡
Tik tok: autorkaoliwia
CZYTASZ
Twoja skóra pachnie jak ostatnie dni wakacji. #1 Summer
Ficção Adolescente„Nawet po długiej zimie, zawsze przyjdzie wiosna". Lila Rosse, po rozpoczęciu swoich pierwszy i ostatnich najdłuższych w okresie edukacji wakacji, żyła z myślą, że takowe wakacje miną jej w sposób znany każdemu nastolatkowi w wieku dziewczyny. Pocz...