Rozdział 19

77 12 14
                                    

W Sulles znajdowała się niegdyś duża stadnina koni. Hodowlę prowadzono w dwóch połączonych ze sobą stajniach. Zbudowane ze starej cegły i ciemnego drewna, stały na jednym ze wzgórz, na samym skraju miasta i były w stanie pomieścić do trzydziestu dorosłych zwierząt. Co prawda nikt nigdy nie słyszał, aby w obszernych boksach przebywało jednocześnie więcej niż dwadzieścia koni, ale i ta liczba robiła na zazdrosnych Villmarczykach (a także zaciekawionych przejezdnych) spore wrażenie. Mało kto był sobie w stanie pozwolić na utrzymanie dwóch koni, a co dopiero mówić o sytuacji, w której w grę wchodziła ich dziesięciokrotność.

Stadnina powstała na wiele lat przed narodzinami Marisse, najpewniej jeszcze za czasów wczesnej młodości jej ojca. Według Josepha Evengharda, wznosiła się ponad dachami miasta, odkąd tylko sięgał pamięcią. Nie było zresztą miejscowego, który by o niej nie słyszał, bo jeden z jej ostatnich właścicieli – wychudzony, zrzędliwy starzec o charakterystycznej koziej brodzie i świdrującym spojrzeniu – uwielbiał chwalić się przed sąsiadami dobrodziejstwem swojego inwentarza. Chyba każdy w obrębie trzydziestu mil słyszał o menażerii narowistych, budzących respekt ogierów i pięknych, płodnych klaczy o równo przystrzyżonych grzywach.

Evenezer Savinghar, bo właśnie tak zwał się ów człowiek, był zbyt samolubny i skory do przechwałek, aby choć pomyśleć o sprzedaży czy wypożyczeniu któregoś ze swoich cennych koni. Być może właśnie to doprowadziło go najpierw do powolnego upadku (jak się okazało, nie był w stanie utrzymać tuzina rosłych zwierząt wyłącznie opowiadając o ich doskonałości), a potem, już nieco mnie powolnie, do kolejnego.

W wieku sześćdziesięciu siedmiu lat Evenezer Savinghar wylądował w grobie. Zamordowała go zgraja pijanych mężczyzn, którym nie podobało się, że komuś z miasta powodzi się zdecydowanie lepiej niż im. Jakoś umknął im fakt, że nie była to prawda, bo w tamtym czasie na dobytek narcystycznego starego składały się już wyłącznie jego ukochane, obecnie wygłodniałe konie i para eleganckich, zamszowych butów.

Marisse umiała jeździć konno właśnie dzięki temu, że miękka tkanka właściciela stadniny napotkała na swojej drodze zimną stal. Gdyby nie łatwość, z jaką rdzewiejący miecz wsunął się w jego zapadły brzuch, być może Joseph Evenghard jeszcze długo nie wpadłby na pomysł, aby zaprezentować swojej małej córeczce, z czym wiąże się prawdziwy koński majestat. Raczej nie brał bowiem pod uwagę, że z dnia na dzień zostanie posiadaczem jednej z Evenezerowych klaczy. Co prawda chwilowym, bo niedługo potem władze Sulles upomniały się o wszystkie, pozbawione właściciela zwierzęta, ale to w zupełności wystarczyło. Marisse, która przez pewien czas pomagała ojcu opiekować się łaciatą klaczą, nauczyła się jeździć konno.

Kto by się spodziewał, że ta umiejętność przyda jej się wiele lat później, gdy pewien książę zapyta, czy jakimś cudem będzie się w stanie utrzymać w siodle.

Ostatnim, czego Marisse spodziewała się po Caldenie, było to, że zaprosi ją na nocną przejażdżkę. W dodatku nie byle jaką, bo taką, która miała się zakończyć w pobliskiej karczmie. Z jakiegoś powodu następca tronu uznał bowiem, że ta wyprawa jest konieczna i w żadnym wypadku nie może zaczekać do następnego dnia. Zależało mu na jak najszybszym dotarciu do wspomnianego przybytku.

– Jeśli potrafisz jeździć po męsku, ubierz spodnie – polecił, gdy odprowadzał ją wzrokiem do drzwi prowadzących na korytarz. Wcześniej oznajmił, że kiedy już wszystko przygotuje, będzie na nią czekał pod bramą pałacu. Miała pół godziny, aby przebrać się w coś bardziej odpowiedniego do jazdy. – Koniecznie weź też ze sobą płaszcz. Najlepiej w jakimś ciemnym kolorze.

Skinęła głową, zbyt oszołomiona nagłym pośpiechem, aby o cokolwiek zapytać. Nie miała pojęcia, skąd wziął się u niego pomysł, aby o tej porze opuszczać pałac, w dodatku po to, aby wybrać się do pobliskiej karczmy. Znajdowało się w niej coś, co bardzo chciał jej pokazać? A może wręcz przeciwnie, chodziło o „kogoś"? Co jeśli stacjonował w niej człowiek, który posiadał kluczowe informacje na temat srebrnych róż?

W cieniu srebrnych różOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz