Rozdział 49

6.3K 324 16
                                    

Antonio

Wróciłem z Emily i Bellą do domu, w którym od progu trwał istny rozgardiasz. Flavio zdenerwowany ustawiał po kątach moich ludzi i dostało się nawet biednej Abigail.

— Co tutaj się dzieje?! – krzyknąłem, chcąc szybko opanować tę sytuację.

W sekundzie wszyscy zamilkli i natychmiast odwrócili się w moją stronę.

— Antonio, już jesteś – westchnął brat, tonując lekko podniesiony głos.

— Wyjaśnisz mi, co to ma znaczyć? Kurwa! To mój dom, a nie targ rybny!

— Dostałem wiadomość od Marcusa – spojrzał na Bellę, która nie kryła swojego przerażenia — Wzmacniam ochronę.

— To niepotrzebne. On tylko straszy, bo myśli że się ugniemy. Pamiętaj, że Neapol nie ma wstępu do Chicago – po tych słowach zwróciłem się do kuzynki Emily i dodałem: — Anabell, nic ci tutaj nie grozi. Możesz mi zaufać.

— To może postawie chociaż dwóch dodatkowych ochroniarzy przed wieżowcem? Tak na wszelki wypadek.

— Rób, co chcesz, ale masz się ich pozbyć z mojego domu! – złapałem Emily za rękę i lekceważąc brata, zaprowadziłem ją do sypialni.

Gdy tylko przekroczyliśmy próg naszego pokoju, natychmiast zamknąłem drzwi i stając przed nią, objąłem ją mocno w talii.

— Nareszcie sami – westchnąłem i założyłem za ucho Emily pasmo długich, pięknych, brązowych włosów.

— Czy nie powinniśmy się szykować na przyjęcie? – zarumieniła się, przerzucając spojrzenie na wielkie okno.

— Mamy kilka minut. Może... – złożyłem na jej szyi pocałunek, który skończyłem lekkim ugryzieniem.

— Antonio, muszę wziąć prysznic – próbowała mnie odepchnąć, ale zdecydowanie miała zbyt mało siły.

— Panienko Emily, dzwonił doktor Smith...– powiedziała Abigail, wchodząc bez pukania do sypialni. Natychmiast posłałem jej gniewne spojrzenie: — Wybaczcie. Nie chciałam przeszkodzić.

— Nic się nie stało – odparła szybko Piccolina, a następnie wyrywając się z moich objęć, podeszła do gosposi i dodała: — Prosiłam, by nie wzywać żadnego lekarza. Nic mi nie jest. To było tylko lekkie osłabienie, każdemu może się zdarzyć.

Nie miałem bladego pojęcia, o czym mówią.

— Zaraz, zaraz. Ktoś mi tu coś wyjaśni? Jaki lekarz? Jakie osłabienie? – dołączyłem do nich.

Emily spojrzała na gosposię z politowaniem, jakby prosiła ją, by nic mi nie mówiła. Jednak ludzie, którzy pracują dla mnie nie są w stanie dochować przede mną jakiekolwiek tajemnicy. Są zbyt wierni i lojalni.

— Panienka Emily zemdlała dzisiaj rano w łazience. Znalazła ją Anabella.

Przerzuciłem wzrok na moją narzeczoną, która wówczas tupała nogą, bawiąc się nerwowo dłońmi.

— Dziękuję. Zostaw nas samych, Abigail.

Gosposia od razu wyszła. A ja stanąłem za placami Emily i ułożyłem dłonie na jej barkach.

It's my pleasure, miss Emily [+18] ✔️ ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz