Rozdział 27

7.4K 357 66
                                    

Emily

Myślałam, że mam omamy. Półnaga Kylie w basenie z innymi podobnymi sobie dziewczynami i akurat na tym jachcie! Czy można mieć większego pecha? Ukradkiem spojrzałam na Antonia, by mieć pewność, że to nie jego sprawka. Stop, Emily! On, by ci tego nie zrobił. Nie zaprosiłby Kylie, wiedząc, jak na nią zareagujesz. Boże, czy ja właśnie pocieszam samą siebie?

— Witaj Lorenzo – powitał Antonio mężczyznę w średnim wieku, który wchodził na górny pokład.

— Antonio Rizzo! – krzyknął z wielkim entuzjazmem.

Podali sobie dłonie, po czym mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół.

— Pozwól, że przedstawię ci moją narzeczoną Emily Cavallo.

Mój przyszły mąż dokonał prezentacji, a ja nieśmiało wyciągnęłam dłoń w stronę starszego mężczyzny. Ucałował jej wierzch, a następnie poprawiając mankiet przy koszuli, westchnął:

— Córka Alessandro, cieszę się, że Sardynia na stałe połączy się z Chicago. Może to w jakiś sposób złagodzi konflikt z nowojorczykami. Nasz Don, o tym marzy. Ale zmieńmy temat. Pragnę byś poznała moją żonę - Isabellę. Niestety póki tabletki nie zaczną działać, nie wyjdzie z kajuty. Choroba morska.

— Myślę, że jeszcze będzie okazja – Uśmiechnęłam się, a kątem oka zauważyłam obserwującą nas Kylie. Zapewne już ostrzy pazurki na widok Antonia. Niedoczekanie.

— Antonio, czy możemy porozmawiać w cztery oczy? - westchnął Lorenzo.

W tym momencie poczułam się trochę niezręcznie.

— Pójdę do naszej kajuty po książkę i skorzystam ze słońca – wybrnęłam z tego. Obdarzając lekkim uśmiechem mojego narzeczonego, odeszłam. Nie pocałowałam go, tak jak tego ode mnie oczekiwał. Chociaż widząc w basenie tą dziwkę, miałam ochotę rzucić się na Antonia, może wtedy by zrozumiała, że należy tylko do mnie.

Obsługa jachtu pomogła mi znaleźć sypialnię, która mieściła się na pierwszym piętrze. Przekraczając próg dostrzegłam nasze walizki, ale to jak wyglądało wnętrze ciężko było mi opisać słowami. Drewniana podłoga, ogromne łóżko z baldachimem na środku, ściany nieskazitelnie białe i wielkie okno wychodzące wprost na Ocean Atlantycki. Mogłabym tu zostać przez najbliższy miesiąc. Z sypialni wychodziły dwoje drzwi. Z prawej strony szklane, które prowadziły do niewielkiej łazienki, natomiast te z lewej skrywały małą garderobę. Rozpakowałam nasze rzeczy, a następnie zrzuciłam z siebie szorty oraz koszulę, zostając w samym stroju. Stanęłam przed lustrem w łazience i patrząc na swoje ciało, zwątpiłam, czy powinnam tam pójść. Wszystkie te paniusie mają zrobione cycki, które wyglądają idealnie, a ja? Tu nawet nie ma się czym chwalić. Zarzuciłam na siebie długie, białe pareo, po czym biorąc do ręki książkę oraz okulary przeciwsłoneczne, wyszłam z kajuty.

Usiadłam na leżaku z dala od grupki mężczyzn i jak najdalej od Kylie, chociaż z nią to nie było tak prosto. Starałam się nie zwracać uwagi na popisujące się dzikuski w basenie, ale kiedy usłyszałam, jak jedna z nich wymawia moje imię, a reszta reaguje na to śmiechem, odłożyłam powieść i spojrzałam na nie wrednym wzorkiem.

— Emily, popływasz z nami? – rzuciła w moją stronę Kylie. Gdybym nie wiedziała kim jest, pomyślałabym, że stara się być miła, ale to eks kobieta Antonia, laska, która nigdy nie odpuszcza i która marzy, by znaleźć się z nim w łóżku.

It's my pleasure, miss Emily [+18] ✔️ ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz