Rozdział 31

7K 372 53
                                    

Antonio

Staliśmy na pokładzie, obserwując przylot mojego ojca. Zabawne, że jedyną myślą, która wówczas zaprzątała mi głowę była Emily i jej nagie ciało. Naprawdę nie potrafiłem skupić się na tym chicagowskim klaunie, bo przed oczami miałem wyłącznie cycki Piccoliny. Wówczas Lorenzo przywołał mnie do rzeczywistości, a ja wrogo wpatrywałem się w żenujący pokaz mojego ojca. Nigdy tego nie lubiłem, tej sztuczności, pokazania, że jest się panem świata i... No właśnie, jego seksualnych upodobań. Gdy tylko zwróciłem uwagę na wychodzące dziewczyny z helikoptera od razu wiedziałem, co będzie się święcić. Z jachtu chce zrobić podrzędny burdel, w którym królować będą te niespełna osiemnastoletnie dziwki. Poczułem mocniejsze ściśnięcie ręki. Emily. Stresuje się, ale nie mogę się temu dziwić. Wręcz sam mam spore obawy, bo po tym, co usłyszałem od Lorenzo, życie mojej narzeczonej jest w poważnym niebezpieczeństwie. Zdrajca zrobi wszystko, by oddać ją Rosjanom i tym samym zniszczyć naszą rodzinę.

Kiedy podszedł do nas bliżej i przywitał się, dostrzegłem jego pogardliwy wzrok, który aż krzyczał z wściekłości. Nie darzył Piccoliny żadnym szacunkiem i nawet nie krył się z tym, przy innych ludziach.

Usiedliśmy przy dużym stole, który u szczytu zajmował sam Stefano Rizzo. Po jego lewej stronie siedziała zamyślona Isabell, następnie Lorenzo, dwie cycate przyjaciółki Kylie oraz czterech wspólników ojca. Natomiast po prawej stronie ojca usiadłem ja, później Emily, Flavio, Kylie i jej kolejne przyjaciółki oraz następni wspólnicy. Jedyne wolne miejsce znajdowało się naprzeciwko ojca i zajął je spóźniony William, który wszedł w ostatniej chwili.

— Wybaczcie – rzekł, łapiąc głośno oddech.

— Rozumiemy. Korki – zaśmiał się Flavio, upijając łyk drinka.

Dziewczyny wybuchnęły śmiechem, na co ojciec posłał gniewne spojrzenie bratu. Nie lubi, jak ten robi z siebie błazna, a w tym wypadku tak też się stało. William zasiadł na ostatnim wolnym krześle i skinieniem głowy, przywitał się z Emily.
Cała kolacja nie wyróżniała się niczym specjalnym, bo jak zwykle mój ojciec popisywał się swoją władzą i tym, jak kurewsko był bezkarny. Nawet przez jeden ułamek sekundy nie byłem w stanie opanować wściekłości i chęci mordu. Tak bardzo mnie wkurwiał. Zwłaszcza, jak w bezpardonowy sposób wpatrywał się w Emily. Wręcz pożerał ją wzrokiem, a ona z trudem uciekała przed jego wypalającym spojrzeniem. Gdy tylko kelnerzy zabierali posiłki, łapałem Piccolinę za rękę, by dać jej swoje wsparcie. Musi być silna. Dla mnie. Odbiorę ojcu władzę i wrócimy do Chicago - taki mam plan.

Po kolacji wielki Stefano Rizzo wyprosił z jadalni kobiety, tłumacząc, że teraz będziemy zajmować się interesami. Dobre sobie - prychnąłem pod nosem, sądząc, że tylko ja to słyszałem. Gdy Emily wstawała z krzesła, złapałem ją za rękę i wyszeptałem, że zaopiekuje się nią Marco, a następnie Flavio. Nie mogę zostawić jej samej, zwłaszcza po wszystkim.

Drzwi zamknęły się, a ja mimowolnie spojrzałem na Lorenzo, Flavio i Williama, dając im nieme znaki, że pora przejść do rzeczy. Wówczas ojciec klasnął w dłonie trzy razy i jak na zawołanie do środka weszły prawie nagie dziewczyny, które przyleciały razem z nim śmigłowcem. Miały na sobie wyłącznie skórzane obroże, których smycze trzymały w swoich dłoniach. Ustawiły się w jednym rzędzie, czekając na polecenia ojca. Z daleko było widać, że są naćpane i zupełnie nieświadome tego, co robią.

— Lorenzo obiecałem ci zabawę, więc jako pierwszy wybierz swoją sukę – westchnął dumnie ojciec.

— Obejdzie się. Mam żonę i nie potrzebuję przygód – obruszył się consigliere.

It's my pleasure, miss Emily [+18] ✔️ ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz