Rozdział 21

9K 375 26
                                    

Emily

Tańczyliśmy w objęciach jeszcze przez kilka minut. Czułam się tak niesamowicie wolna. Pierwszy raz, nikt niczego ode mnie nie wymagał, nie zabraniał mi, a wręcz przeciwnie. Mogłam całować Antonia, dotykać i tulić go, kiedy tylko przyszła mi na to ochota. Był moim narzeczonym. Był mój.

— Pójdziemy na plażę? – westchnęłam lekko zawstydzona, gdy jego dłoń niebezpiecznie wędrowała w stronę biustu.

Nie odpowiedział. Zmierzył mnie tylko wzrokiem, po czym spojrzał na swoją rękę i uśmiechnął się dyskretnie. Zapewne zrozumiał, że spanikowałam. Chwyciłam go mocno za dłoń i przepraszając tańczących ludzi, zaczęłam ciągnąć Antonio do wyjścia.
Dotarliśmy na plażę i znajdując ustronne miejsce, z dala od pijanych klubowiczów, usiedliśmy na piasku. Szum morza delikatnie rozwiewał moje włosy, a ja głęboko wdychałam zapach sardyńskiego powietrza. Tęskniłam za tym. Antonio siedział obok mnie i dokładnie czułam na sobie jego wypalające spojrzenie. Obserwował każdy mój ruch. Wówczas położyłam się na plecach, zatapiając głowę w piasku. Patrzyłam na pięknie rozświetlone gwiazdami niebo.

— Chcę ci o czymś powiedzieć – westchnęłam po dłuższej chwili, unosząc się do pozycji siedzącej. Spoglądając w jego zaciekawione oczy, zaczęłam mówić: — ta grupka, która podeszła do mnie w klubie to pseudo znajomi ze szkoły. Mieliśmy razem zajęcia i... Nie byłam lubiana. Nosiłam miano „córki mordercy", ale za wszelką cenę chciałam ukończyć szkołę. Lubiłam się uczyć, a możliwość chodzenia tam, sprawiała, że mogłam się wyrwać spod kontroli. Kiedy kończyłam szkołę został zorganizowany bal. Wiesz, coś takiego, jak w Stanach. Każda z dziewczyn w szkole cieszyła się, szykując w myślach stylizację  na to wydarzenie, a ja... tydzień przepłakałam w pokoju, chowając się przed wszystkimi. Nie mogłam zawieść rodziców. Pokazać im, że jestem słaba. Dlatego też pozwoliłam mamie zabrać się do projektanta. Była taka ze mnie dumna. Antonio, stałam przed nią, przed lustrem i pierwszy raz czułam się tak cholernie źle. Okłamywałam ich. Kiedy nadszedł ten wymarzony dla wielu dziewczyn, wieczór, udawałam chorobę. Jest mi z tym naprawdę źle, ale nigdy nie potrafiłam się przyznać. Widzisz poznałeś mnie z tej wrednej strony. Rozwaliłam ci mieszkanie, ulubione whisky i przyprawiałam o ból głowy, ale w głębi serca wcale taka nie jestem. Potrzebuję tylko czasu, rozmowy takiej jak teraz. Te nasze zaręczyny... przestraszyłam się – Antonio złapał mnie za rękę, po czym złożył na niej delikatny pocałunek.

— Jesteś dobrą osobą. Niewinną, delikatną i... – zbliżył się, dotykając czubkiem nosa mój policzek: — sprawiasz, że nie mogę przestać o tobie myśleć. Z jednej strony chcę to powstrzymać, ale z drugiej... jest to silniejsze ode mnie. Od tego feralnego wesela, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, sądziłem, że będziesz naiwną nastolatką, która robi wszystko pod dyktando rodziców. Aranżowane małżeństwo z czystych pobudek biznesowych, a ty jego zabezpieczeniem, nic bardziej mnie w życiu nie zmyliło, niż moja wstępna ocena, a później twoje krótkie wystąpienie przy stole. Do tej pory nie sprało się wino z koszuli – uśmiechnął się łobuzersko, lubiłam to: — nie byłaś głupią małolatą, za jaką cię brałem. Pełna ognia i temperamentu sprawiłaś, że moje myśli skupiły się wyłącznie na tobie.

— A Kylie? – zapytałam prawie niesłyszalnie.

— Nie chcę o niej mówić.

— Proszę. To ważne – patrzyłam w jego oczy, próbując coś z nich wyczytać.

— Dla kogo? – ujął w dłoń mój rozgrzany policzek.

It's my pleasure, miss Emily [+18] ✔️ ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz