Antonio
Nie byłem w stanie usiedzieć w miejscu, wiedząc, że mój brat właśnie wylądował na Sardynii. Tępo wpatrywałem się w Rolex'a na ręce, odmierzając każdą minutę. Jeśli za chwilę nie dostanę od niego jakiejkolwiek wiadomości, oszaleję.
— Panie Antonio – na taras weszła wystraszona Abigail, zapewne przerażał ją mój ostatnio zbyt porywczy stan. Ale to wszystko przez Piccolinę, nie umiem bez niej zebrać myśli i skupić się na sprawach przyziemnych.
— Tak? – wycedziłem, mierząc ją z góry na dół. Trzymała w dłoni dużą kopertę.
— Przyszedł list do pana – wręczyła mi kopertę, po czym rzucając niepewne spojrzenie, opuściła głowę i wyszła.
Mój wzrok od razu skierował się na adresata i już doskonale wiedziałem, co kryje zawartość. Zacisnąłem mocno dłoń wokół barierki i biorąc głęboki wdech, wróciłem do mieszkania.
— Marco! – wrzasnąłem: — przygotuj mi samolot. Lecę na Sardynię.
Przytaknął głową i nic nie mówiąc, opuścił apartament. Tylko Abigail, która przyglądała się całej sytuacji, westchnęła:
— Brakuje nam jej wszystkim.
Zniknęła w kuchni.
Całe popołudnie spędziłem na pakowaniu walizki i przełożeniu kilku spotkań na przyszły tydzień. Co prawda Lorenzo nie był tym szczególnie zachwycony, ale dopóki nie odzyskam Emily, nie jestem w stanie skupić się na sprawach mafii. Ta mała Włoszka okręciła mnie wokół palca i kurwa zgubiłem przy niej własne jaja. Wieczorem otrzymałem od Flavio wiadomość, że z Alessandro nie będzie łatwo i że Emily oddała mu pierścionek zaręczynowy. Fuck! Nalałem sobie kieliszek czerwonego wina i wgapiając się w panoramę Chicago, układałem w głowie, co mam powiedzieć Cavallo, jak go przekonać.
— Antonio – westchnął cicho Marco, stojąc za moimi plecami.
— Samolot gotowy? – zwróciłem się w jego stronę.
— Mamy pozwolenie na lot za dwie godziny. Chciałem podziękować.
— Daruj sobie – dokończyłem kieliszek wina.
— Zawaliłem. Miałem strzec panienki Cavallo, a poległem. Nigdy nie lekceważyłem twoich poleceń, ale w tym jednym dniu. Naprawdę tego nie chciałem. Byłem rozkojarzony, zmęczony. W tamtym dniu dowiedziałem się bowiem, że moja matka nie żyje. Wiem, to nie jest żadne usprawiedliwienie, ale była jedyną mi bliską osobą. Wybacz, że cię zawiodłem, to już nigdy się nie powtórzy.
Zawiesiłem się na moment, gdy powiedział, o matce. W tej samej chwili wróciłem wspomnieniami do śmierci mojej rodzicielki. Zabił ją ojciec z zimną krwią. Nawet nie zdążyłem się z nią pożegnać, a przecież byłem tam. Patrzyłem na nią, na to jak umiera, jak wydaje z siebie ostatni oddech. Chciałem powiedzieć, że go rozumiem, lecz nie mogłem. W tym świecie okazanie łaski podwładnym to ostateczny nokaut do powiedzmy na to: zawodowej śmierci. Albowiem nikt wówczas nie będzie uważał takiego capo za godnego, noszenia tak wielkiego tytułu. I całkowicie się z tym zgadzam.
— Na Sardynię polecę sam, a ty w tym czasie dokończysz przesłuchania. Nie okazuj żadnej litości. Jeśli będą z tobą pogrywać, zlikwiduj ich. Chcę tylko konkretne informacje, a przede wszystkim te, które dotyczą Sergieja Orlova.
CZYTASZ
It's my pleasure, miss Emily [+18] ✔️ ZOSTANIE WYDANE
RomansaW dniu swoich osiemnastych urodzin Emily Cavallo otrzymuje od losu prezent, na który ciężko pracowała przez ostatnie lata: list potwierdzający przyjęcie na upragnione, prawnicze studia na Harvardzie. Niestety, to co dla niej wydaje się wspaniałym ma...