Rozdział 43

7.6K 349 24
                                    

Antonio

Lokaj zapakował nasze walizki do samochodu i kiedy mieliśmy już ruszać na lotnisko, Luca wtulił się mocno w Emily i nie chciał ją puścić. Powtarzał ciągle, że go zostawia kolejny raz i że woli mnie od niego. Nawet nie słuchał tłumaczeń Piccoliny, która próbowała go uspokoić. Cóż, zabawna historia. Jedenastoletni chłopak zbyt wpatrzony w dorosłą siostrę. Pora, by w końcu dorósł, bo z czegoś takiego nie narodzi się godny następca Alessandro. Całą tą farsę przerwała Ellie, która siłą odciągnęła od córki młodego buntownika. Ucałowała ją na pożegnanie i zniknęła za szklanymi drzwiami domu.

— Opiekuj się nią, bym nie musiał wysyłać wojska do Chicago – zagroził mi Alessandro, po czym klepiąc po plecach, dodał: — mam cię cały czas na oku.

— Tato! – wtrąciła się Emily, przewracając z zażenowania, oczami: — już wystarczy tych gróźb.

— Dobrze, niech ci będzie – odpowiedział Cavallo, po czym złożył na czole córki całusa.

W tym czasie z domu wyszła Bella wraz z Flavio. Włoszka założyła na twarz duże, ciemne okulary, by schować pod nimi siniaki, lecz nie zakryły one tych widocznych na szyi, policzku czy też dłoniach. Co za sukinsyn z tego Marcusa?! Jak można podnieść rękę na swoją kobietę, w dodatku kobietę, która nosi w łonie jego dziecko? Choć przez sekundę głupio się nad tym zastanawiałem, to jednak szybko wróciłem pamięcią do scen, które działy się w naszym domu rodzinnym. Ojciec niemal codziennie katował matkę, gdy nie szły mu interesy. Zrobił sobie z niej worek treningowy, na którym mógł wyładować wszystkie złe emocje. Nie było dnia i nocy, by rodzicielka nie krzyczała z bólu, by nie błagała o litość, a ja i Flavio... musieliśmy to znosić. Jak kurewsko winię siebie za to, że nie reagowałem, że pozwoliłem ojcu na te bestialstwa, a koniec końców na śmierć matki. Jedyne, co mnie zabolało to jej zdrada. Pomimo tylu bolesnych przeżyć, znalazła w sercu promyk nadziei pod postacią innego mężczyzny. Jednak ten promyk, nie uchronił jej. A ja stałem się za to wszystko odpowiedzialny. Dlatego dzisiaj nie jestem w stanie patrzeć na Bellę i dziwię się Flavio, że podchodzi do tej sprawy tak naturalnie. Bowiem, to on będąc dzieckiem przepłakiwał każdą noc, nasłuchując chłost dawanych matce. A kiedy pewnej nocy ojciec usłyszał szloch Flavia zamknął go w piwnicy na kilka dni, by nauczył się kontrolować „niemęskie" emocje. Nigdy, o tym nie chciał mówić i niech tak pozostanie.

— Antonio! – trąciła mnie łokciem Piccolina, wyrywając z zamyślenia.

— Gotowi? – przetarłem dłonią oczy.

— Czekamy tylko na ciebie – odparł ponuro Flavio.

Drogę na lotnisko pokonaliśmy wyjątkowo szybko. Co jakiś czas spoglądałem w lusterku na Emily. Obejmowała Bellę i gładziła ją po brzuchu, który w żaden sposób nie przypominał ciążowego, ale ja się na tym nie znam. Kierowca zawiózł nas pod sam pas startowy, a kiedy wchodziliśmy do samolotu, dostałem wiadomość, o treści:

„Jeśli ją wywieziesz, dopadnę cię"

Zlekceważyłem to. Żaden sukinsyn nie będzie mi groził. A jeśli sądził, że jest w stanie mnie tym przestraszyć bądź też sprawić, że zostawię na Sardynii Anabellę, to musi wiedzieć, że bardzo się pomylił.

Zająłem miejsce po prawej stronie, tuż przy oknie. Obok mnie usiadła Emily, a naprzeciwko Flavio i Bella. Naprawdę zastanawiające jest to, że mój brat tak ochoczo pomaga kuzynce Piccoliny. Troszkę to podejrzane i zaczynam wysuwać pewne wnioski. Albo widzi w niej matkę i los, który zgotował jej ojciec albo ta mała zaczyna mu się podobać. Ale to jest mocno pojebane! Szybko odpędziłem od siebie tą myśl.

It's my pleasure, miss Emily [+18] ✔️ ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz