Rozdział 53

6.3K 318 17
                                    

Emily

Następnego dnia zaraz po śniadaniu wypożyczyliśmy cabriolet i ruszyliśmy zwiedzać Honolulu. Miasto było przepiękne i zdecydowanie zachwycało swoją infrastrukturą. Jednak żar, który lał się z nieba nie pozwalał nam zwiedzać dalej. Miasto musi poczekać na wieczorne eskapady. Antonio zaparkował samochód przy głównej plaży Waikiki. Chwycił mnie za rękę i prowadził w stronę niewielkiego portu, w którym można było wypożyczyć jachty, bądź też wybrać się w rejs. My wybraliśmy coś bardziej szalonego. Gdy tylko zobaczyłam wielki bilbord z nurkowaniem, musiałam to zrobić. Antonio wykupił nam prywatny rejs, byśmy mogli poczuć się komfortowo i prywatnie, bez głośnych turystów nad głową. W niewielkiej kajucie przebrałam się w skąpy, dwuczęściowy strój kąpielowy i pełna szczęścia udałam się tył katamaranu. Antonio leżał na materacu w kąpielowych szortach, a mój wzrok i myśli niemalże natychmiast powędrowały do wspomnień z wczorajszej wspólnej kąpieli w basenie. Chyba staję się coraz bardziej niegrzeczna i nie wiem, ile w tym zasługi Rizzo?
Przygryzłam wargę obserwując jego idealne ciało. Kurwa. Pieprzony rzymski gladiator.

— Długo będziesz się jeszcze gapić? – zbił mnie z tropu.

— Skąd wiesz? A zresztą nieważne. – Machnęłam ręką, zdając sobie sprawę z tego, iż jest przecież capo. On widzi nawet w nocy.

— Chodź do mnie – westchnął, wystawiając w moją stronę dłoń.

Jak zakochana gówniara pobiegłam prosto w jego ramiona. Ułożył mnie na swojej klatce piersiowej i tak leżeliśmy dobre, kilka minut. Czułam tylko ciepły oddech na szyi i delikatny prąd, który muskał moje podbrzusze.

— Pięknie pachniesz – powiedział lekko ściszonym głosem, jakby bał się, że ktoś może go usłyszeć.

Podniosłam się nieco wyżej, by spojrzeć mu prosto w oczy i wówczas dostrzegłam te zahipnotyzowane, ciemne tęczówki. Kochał mnie. Jestem tego pewna.

Piccolina sprawiasz, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. – Założył mi pukiel włosów za ucho.

— To najsłodsza rzecz, jaką ostatnio usłyszałam. Kocham cię Antonio. - Pocałowałam go delikatnie w usta, po czym podniosłam się i w rozkroku usiadłam na jego nogach.

— Teraz mam najlepszy widok. – Mierzył mnie wzrokiem, a dłonią czule muskał brzuch.

— Zapamiętam ten dzień do końca życia. Dziękuję ci za każdą chwilę – uśmiechnęłam się i ułożyłam dłoń na jego.

— Takich dni przed nami cała masa. W podróż poślubną zabiorę cię w miejsce, które już zawsze będzie kojarzyć mi się tylko z tobą.

— Czyli? Co masz na myśli? – przymrużyłam lekko powieki.

— To niespodzianka.

Chciałam już coś odpowiedzieć, jakoś wydobyć z niego informacje, ale on szybko położył wskazujący palec na moich ustach, zabraniając się odezwać.

— Nic ze mnie nie wyciągniesz. Już i tak dałem się zwieść i powiedziałem ci, o uczelni.

— Ale to zupełnie inna sprawa.

— Nie, moja droga. To dokładnie to samo. A teraz pocałuj mnie, bo już stęskniłem się za twoimi ustami.

Nachyliłam się nad nim i łącząc nasze usta w gorącym pocałunku, chłonęłam to energetyzujące uczucie. Wsunęłam język, napotykając od razu jego. Pieściliśmy się nimi wzajemnie, a motyle, które dotąd ujarzmione spoczywały w moim brzuchu, zaczęły się budzić. Łagodne smyranie w podbrzuszu uświadomiło mi, jak z każdą sekundą staję się podniecona. Antonio przejął kontrolę i jednym, szybkim ruchem obrócił nas. Teraz to ja leżałam na materacu, a on uwieszony nade mną pieścił namiętnie moje usta. Nagle katamaran się zatrzymał, a wraz z nim nasz pocałunek.

It's my pleasure, miss Emily [+18] ✔️ ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz