Rozdział 51

6.8K 344 26
                                    

Antonio

Najbardziej niezwykłe w Emily jest to, że tak naprawdę nigdy nie wiem, czego mam się spodziewać. Raz jest wycofaną, szarą myszką, a raz pełną namiętności diablicą. Może zabrzmię, jak szowinistyczna świnia, ale zdecydowanie ten drugi wariant wolę bardziej.
Do naszego ślubu pozostały ostatnie dwa tygodnie. Choć oboje traktujemy to, jak zwykłą formalność, to nie mogę ukryć, że zacząłem się tym lekko stresować. Nawet Flavio to zauważył i przez ostatnich kilka dni robił mi przytyki, jakoby wielki capo Chicago bał się własnego ślubu. Chociaż z twierdzeniem, że BOJĘ się trudno jest mi się zgodzić, to jak już mówiłem odczuwam niewielki dyskomfort. Ciężko mi określić, czego on właściwie dotyczy. Kocham Emily i nie wyobrażam sobie życia bez niej, ale kiedy pomyślę, że oczy całego Chicago, Nowego Jorku oraz Sardynii będą skierowane tylko na nas, mam ochotę porwać Piccolinę i uciec z nią na koniec świata.

— Antonio, długo mam jeszcze czekać? – westchnął ciężko brat, poprawiając dłonią mankiet koszuli.

— Wybacz, zamyśliłem się. Tutaj masz lewe faktury, tylko tym razem niech mają się na uwadze. — Wręczyłem bratu czarną, papierową teczkę, po czym wgapiając się w okno, dodałem: — Jutro wyjeżdżamy z Emily na kilka dni. Chciałbym, żebyś dotrzymał towarzystwa Anabelli, ale nie bierz tego zbyt głęboko do serca.

— Czyli przelecieć jej nie mogę? – zakpił, a mnie w sekundzie opanowały nerwy. Posłałem mu lodowate spojrzenie, które spotkało się z jego cwaniackim uśmieszkiem. Nie wytrzymałem. Uderzyłem mocno pięścią w biurko.

— Jeśli dotkniesz ją chociażby jednym palcem, pożałujesz – zagroziłem.

— Skąd wiesz, że już tego nie zrobiłem?

— Milcz!

— Myślisz, że tylko ty możesz obracać Włoszkę? Bella mi się podoba i wbrew temu, co mówisz ty i twoja przyszła żona, zdobędę ją.

— Ona jest w ciąży. Z Marcusem – wycedziłem, zaciskając mocno pięść. Naprawdę z trudem powstrzymuję się od tego, by go nie uderzyć.

— Myślisz, że tym jesteś w stanie mnie powstrzymać? Jestem dorosły i wiem, co robię.

— Obawiam się właśnie, że nie masz zielonego pojęcia. Bella nie tylko nosi dziecko Marcusa, ale także jest jego żoną. Jeśli wdasz się z nią w jakąkolwiek bliższą relację, sprowadzisz na was nienawiść rodzin. Doskonale wiesz, jak ważne jest małżeństwo w naszym świecie. Jeśli się na nie zdecydujesz, nie ma powrotnej drogi. Ona nigdy nie dostanie rozwodu, zawsze będzie widniała, jako „poszukiwana żona Marcusa". Daj sobie z nią spokój. Dobrze ci radzę.

— Dobrze mi radzisz. Zrozumiałem – wstał z krzesła i kiedy był już jedną nogą za drzwiami, obrócił się i dodał: — szkoda, że ty nie posłuchałeś dobrych rad ojca, kiedy kazał ci zniszczyć Emily. Ale rozumiem, że to działa tylko wtedy, gdy bezpośrednio dotyczy ciebie. Nie traktuj mnie, jak swojego pracownika, tylko jak brata. Bo nim właśnie jestem, Antonio.

Wyszedł, a ja przez dłuższy czas wbijałem spojrzenie w zamknięte drzwi. Nigdy nie traktowałem go, jak jednego z moich ludzi, zawsze był mi najbliższy i to od zawsze. To, że nie zgadzam się na jego domniemany związek z Bellą nie przekreśla tego, jak bardzo go cenię i szanuję. Rozumiem, że może poczuć się lekko urażony, ale może z czasem zrozumie, że miałem rację.

It's my pleasure, miss Emily [+18] ✔️ ZOSTANIE WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz