W ten sposób już w czwartek razem z Sweety i Milką, które udało im się przekonać szli na lekcję muzyki, po której Junior zaplanował sprawdziany do drużyny Quidditcha. Ron i Hermiona stanowczo odmówili pójścia z nimi na lekcję, nie zwracając uwagi na prośby Czarnego. Ginny z kolei stwierdziła, że to nie dla niej, dlatego z całą trójką mieli spotkać się na boisku, przed naborem do drużyny.
Im bliżej byli sali, w której miały odbywać się zajęcia, tym bardziej wątpili, że dobrze zrobili zapisując się na muzykę. Jednak kiedy Żyleta pchnął brązowe drzwi, wykonane z jakiegoś starego drewna, nie było już odwrotu. Weszli do słabo oświetlonej, dosyć sporej sali, przyzdabianej instrumentami. Przy biurku nauczyciela stała profesor Tayler, patrząca z uśmiechem na grupę piętnastu osób, siedzących na krzesłach przed nią. Całą czwórką usiedli na wolnych miejscach.
– Chyba są już wszyscy – odezwała się nauczycielka dźwięcznym głosem – Więc możemy zaczynać. Przede wszystkim chcę was powitać na lekcjach muzyki. Ja, jak pewnie wiecie, jestem Avis Tayler. Nie chce, aby lekcje były sztywne, a poza tym kiedy ktoś mówi do mnie pani profesor, czuję się staro, więc jeśli chcecie możecie do mnie mówić po imieniu. Na początek dobierzemy wam instrumenty.
Dylan i Harry wymienili spojrzenia z dziewczynami. Im też widocznie "dobieranie instrumentów mówiło tyle, co nic. Przenieśli wzrok na Avis, kiedy ta zaczęła ponownie mówić.
– Wasza magia sama zdecyduje w czym będziecie najlepsi, i dobierze wam odpowiedni przedmiot. Jedyne co musicie zrobić, to skupić się, najmocniej jak umiecie, na wizji koncertu, obojętnie jakiego. Ważne jest abyście skupili się na najmniejszym szczególe. Jedni dostaną jeden instrument, inny kilka, to wszystko zależy od talentu. Gotowi?
Przez salę przytoczył się potwierdzający pomruk. Większość uczniów zamknęło oczy, aby móc lepiej fantazjować.
Harry zmarszczył brwi, przypominając sobie koncert, na który pojechali z okazji jego urodzin. Wszystko ponownie stanęło mu przed oczami. Pamiętał tłumy ludzi, z których każdy chciał dopchnąć się do barierek, pamiętał wielką, często zdobioną scenę, na którą wchodził prezenter, by zapowiedzieć zespół. Skupił się na wibrowania ziemi z powodu hałasu. Przypomniał sobie również sprzęty. Wieże, które roznosząc dźwięk, mogłyby ogłuszyć niejednego, gitary, których struny drżały, od równomiernego pociągania za nie, perkusja i sprzęt DJ'ski, mikrofony, do których wrzeszczał wokalista i rapował Mike. Nic jednak nie poczuł, więc postanowił zmienić taktykę i wyobrazić sobie siebie na koncercie. Ujrzał swoją sylwetkę na scenie, puścił wodzę wyobraźni, ale nie dane było mu zobaczyć co robił, gdyż poczuł ciężar na kolanach.
Otworzył oczy w tym samym momencie, w którym zrobiła to jeszcze czwórka chłopaków. W jednym z nich rozpoznał jedynego ślizgona z którym cała szkoła normalnie rozmawiała, Tony'ego Greengrass'a. W swoim domu był wyrzutkiem. Kiedy przyjrzał się im bliżej rozpoznał jeszcze blondyna z Ravenclavu, który był na roku z Ginny. Zaświtało mu, że jest to Viktor Carrey, z którym kiedyś chodziła Milka, ale nie był pewien. Pozostałych dwóch brunetów kojarzył jedynie z widzenia.
Nieświadomie odwlekał chwilę spojrzenia na swoje kolana, bojąc się co zobaczy. Najbardziej przerażała go myśl, że Syriusz z którym rozmawiał przed lekcją będzie miał rację i dostanie mikrofon. Usłyszał jak zdenerwowany Dylan przeklina cicho. Wymienił z nim spojrzenia. Chłopak patrzył na niego z wielkimi oczami. W jego oczach wyczytał odpowiedź. Spojrzał w dół. Na jego udach spoczywała gitara elektryczna, oraz, ku jego rozpaczy, mikrofon bezprzewodowy.
Sam Żyleta jeszcze nic nie dostał, co go wyraźnie irytowało.
Przez kilka następnych minut nie stało się nic ciekawego, więc w końcu Avis zaczęła pomagać podopiecznym. W efekcie końcowym niezadowolona Milka miała flet, Sweety dostała grzechotki, a Dylan bębenek. Cała trójka była cała czerwona na twarzy że wstydu. Nie takich instrumentów oczekiwali.
– Dobra, skoro już wszyscy mają instrumenty, to trzeba sprawdzić wokale – stwierdziła rozpromieniona nauczycielka – Niech każdy, kto dostał mikrofon, podejdzie do mnie.
Kiedy to powiedziała, na środek wyszła jakaś blondynka i szatynka. Czarny szybko schował urządzenie za krzesło, ale profesorka zobaczyła jego ruch.
– Chodź tu, widzę, że masz mikrofon – zachęciła go. Żyleta musiał lekko go popchnąć, żeby ruszył się z miejsca. Gdy to zrobił, spojrzał na przyjaciół z błagalną miną, ale oni najwyraźniej mieli z niego ubaw.
– Musimy przetestować wasze wokale – zarządziła Avis – Kto zaczyna?
Po jej pytaniu zapadła cisza, a Harry wymienił szybkie spojrzenia z dziewczynami z mikrofonem.
– Nie ja – odpowiedziała cała trójka jednocześnie. Żyleta parsknął śmiechem, a Nela pokazała mu kciuk do góry. Wysłał jej mordercze spojrzenie, na co tylko uśmiechnęła się niewinnie.
Po wielu spekulacjach i kłótniach, wokale obydwóch dziewczyn zostały sprawdzone, jednak okazało się, że tak się stresują, że nie potrafią śpiewać, więc nadeszła kolej Czarnego.
– Wiesz co? – spytał, pamiętając, że nauczycielka mówiła, że można mówić po imieniu – Nagle przypomniałem sobie, że mnie gardło boli – udał, że odkasłuje. Nela zachichotała głupio.
– On udaje – powiedziała razem z Milką
– Po prosty nie chce śpiewać – dodał rozbawiony Żyleta, a Harry wysłał im spojrzenie a'la bazyliszek.
– Nie martw się – powiedziała Avis, unosząc lekko kąciki ust – Skoro magia stwierdziła, że masz do tego talent, to na pewno się nie zbłaźnisz.
– A założymy się? – mruknął. Tayler zachichotała.
– Jakiej muzyki słuchasz najczęściej?
– Rocka i Metalu – odparł bez zastanowienia – Zdarza się też hip hop i rap.
– Dobra – klasnęła w dłonie, siadając przy biurku – To zaśpiewaj jakąś twoją ulubioną piosenkę – z twarzy Juniora odpłynęły jakiekolwiek kolory. Żyleta śmiał się głośno – Obojętnie jaką.
– Mogę się targować? – zapytał, z błagalną miną, składając ręce jak do modlitwy.
– Aleś się nagle pobożny zrobił – zarechotała Sweety. Klasa miała z nich niezły ubaw – Jeszcze uklęknij.
– Nie, nie możesz się targować – zaśmiała się Avis – Po prostu śpiewaj, i testowanie wokalu już z głowy.
Czarny warknął jak pies, po czym, cały czerwony na twarzy, chowając ją w dłoniach, zaczął śpiewać.
Are you lost in your lies?
Do you tell yourself I don't realize?
Your crusade's a disguise?
Replaced freedom with fear, you trade money for lives
I'm aware of what you've doneNo, no more sorrow
I've paid for your mistakes
Your time is borrowed
Your time has come to be replacedI see pain, I see need
I see liars and thieves abuse power with greed
I had hope, I believed
But I'm beginning to think that I've been deceived
You will pay for what you've doneNo, no more sorrow
I've paid for your mistakes
Your time is borrowed
Your time has come to be replaced*Kiedy skończył śpiewać zapadła cisza.
– Dalej nie pamiętam tekstu – mruknął, wbijając wzrok w swoje buty. Czuł się niezręcznie przez tą ciszę.
——————————
*Linkin Park – No more sorrow
CZYTASZ
Oblubieniec Zła | Harry Potter Fanfiction
FanfictionHarry od zawsze w jakiś sposób przyciągał do siebie wszystko co złe. W świecie mugolskim - na własne życzenie, zaś w magicznym wręcz odwrotnie. Nowe, a może po prostu dotąd nieznajome powiązania chłopaka ze "złym" mugolskim światem z pewnością wpłyn...