Rozdział 11: Urodziny Harry'ego

412 20 1
                                    

Harry stał przed szpitalem, trzymając Ginny za rękę. Chwilę wcześniej wypisał się że szpitala, mimo protestów rudowłosej. Dziewczyna martwiła się o niego, gdyż Czarny wciąż wyglądał okropnie: jeszcze bardziej schudł, wciąż był przeraźliwie blady i miał cienie pod oczami. Mimo tego wszystkiego, na jego wychudłej, choć nadal niesamowicie przystojnej twarzy widniał uśmiech, który rozbrajał Rudą. Zapatrzona na ten obraz nawet nie zorientowała się, kiedy deportowali.

Wylądowali przed klubem. Junior zaśmiał się, widząc zgłupiałą minę Ginny.

- No chodź - zachęcił ją. Ruszyli do drzwi.

- Gdzie my jesteśmy? - szepnęła dziewczyna. Jeszcze nigdy nie była w mugolskich klubie.

- W klubie Szefunia - oznajmił Czarny - Będzie impreza - wyszczerzył się szeroko do swojej dziewczyny - Ale nie martw się, oprócz Ekipy będzie Remus, Syriusz, Ron i Hermiona - zamyślił się chwilę przy dwóch ostatnich imionach - Też ci się wydaje, że oni ze sobą kręcą?

Ruda parsknęła śmiechem.

- Można powiedzieć nawet, że kręcą siebie nawzajem - stwierdziła, ku rozbawieniu Harry'ego. Weszli przez frontowe drzwi, omijając gburowatych ochroniarzy. W środku już z daleka dostrzegli swoich przyjaciół. Ron miał co najmniej podejrzliwą minę, widząc ich razem. Podeszli szybkim krokiem do ich stolika. Junior natychmiast został porwany przez Sweety. Milka jak cień podążyła za nimi. Kiedy znaleźli się na osobności, dziewczyny przystąpiły do ataku.

- To twoja dziewczyna? - spytały wspólnie, wyraźnie podekscytowane

- A wy jak zawsze musicie wszystko wiedzieć - westchnął ciężko, kiwając głową, na znak potwierdzenia. Dziewczyny pisnęły z radości.

***

Żyleta przyglądał się z daleka całej sytuacji, a na jego twarzy widniało rozbawienie. Zaśmiał się cicho, kiedy cała trójka zaczęła wracać. Junior, kręcił głową nad wścibskością swoich koleżanek.

- O co im chodziło? - Dylan usłyszał nieśmiały głos za sobą. Odwrócił się, a jego oczom ukazała się Ginny.

- Między innymi chciały z niego wycisnąć, czy jesteście razem - zaśmiał się ponownie, kiedy dziewczyna zaczerwieniła się na twarzy - Dylan jestem - rzekł wyciągając do niej rękę - Ale mów mi Żyleta, a zwłaszcza w klubie.

- Ginny - uścisnęła jego dłoń. Nagle poczuła jak ktoś łapie ją za ramiona

- Bu - rozległ się głos Harry'ego

- Idiota - stwierdziła odwracając się do niego - Chodź do stolika, bo z niewiadomych powodów wszystkie laski się na ciebie gapią - skrzywiła się z niezadowoleniem, ciągnąc go za rękę. Rozbawiony Dylan poszedł za nimi.

Po kilku minutach do stolika doszedł Szefunio, który, po przywitaniu się ze wszystkimi usiadł pomiędzy Juniorem i Remusem.

- To co - zaczął Sprite - zaczynamy imprezę?

Z gardeł chłopaków wyrwało się głośne potwierdzenie. Chwilę później na stole wylądowała butelka wódki i kieliszki.

- Kto pije? - spytał Fortis, nalewając do pierwszego kieliszka

- Głupie pytanie - stwierdził Czarny, podnosząc rękę. W jego ślady poszła cała Ekipa i Szefunio. Reszta się wahała.

- Nie musicie się upić - zaśmiał się Harry - Ale żeby na imprezie nic nie wypić!? Tak nie może być.

Syriusz trzepnął go w głowę, powodując śmiech reszty. W końcu ustalili, że wypiją ile będą chcieli. Chłopaki z Ekipy ich jeszcze podpuszczali, lecz Junior, który wiedział, że nie są oni takimi imprezowiczami jak oni, wstawił się za nimi.

Oblubieniec Zła | Harry Potter Fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz