Rozdzial 41: Groźny szef gangu

202 14 3
                                    

Wylądowali przed klubem. Ciemność otaczająca ich ze wszystkich stron, pozwoliła Syriuszowi na utrzymanie chrześniaka w pozycji pionowej za pomocą magii, podczas, gdy on nacisnął klamkę. Zaklął głośno, gdy drzwi nie ustąpiły. Dopiero teraz zwrócił uwagę na karteczkę z informacją o nieczynności klubu. Przez szybę widział puste stoliki do zabawy i parkiet. Pilnując, by Harry nie opadł nagle na ziemię, zaczął wręcz rozpaczliwie walić pięściami w drzwi. Był pewien, że ktoś musi być w środku.

***

Siedzieli z niemrawymi kinami, zbici w kółko, obserwując na kamerce przesłuchanie mężczyzn z mafii Terrora, jeżdżącymi z komórką Czarnego, których ludzie wysłani przez Szefunia nakryli na wrzucaniu telefonu do rzeki. Ci jednak uparcie milczeli, nawet gdy Szef wymachiwał im pistoletem przy skroniach, więc Szef wyszedł z pomieszczenia z irytacją na twarzy. Podał jakieś papiery młodemu chłopakowi z blond włosami. Tamnet odszedł w głąb klubu, a Camden opadł ciężko na kanapę, grzebiąc w laptopie, po raz setny prześledzając ostatnie działania mafii Rosjanina, gdy do ich uszy dotarło walenie do drzwi. Zmarszczył gniewnie brwii, stając gwałtownie z miejsca i wyjął zza pasa broń. Remus poszedł za nim. Zamarli na chwilę, gdy przez szybę w drzwiach dostrzegli zawieszonego w powietrzu, nieprzytomnego Harry'ego. Szef zawarczał jak wściekły pies, widząc obok niego Syriusza. Lupin gwałtowne pociągnął za klamkę, uprzednio przekręcając klucz. Nie patrząc na Łapę, wziął Juniora na ręce i bez słowa przeniósł go przez cały klub do punktu szpitalnego, w którym, zawiadomiony o sytuacji Matt i kilku innych lekarzy, czekali w pogotowiu. Szefunio wpatrywał się w Syriusza z niebezpiecznym błyskiem oku i wściekłością. Łapa stał z opuszczoną głową, patrząc na swoje buty. Cam jednak obrócił się szybko i poszedł za Remusem. Reszta, widząc dwójkę najstarszych mężczyzn, biegnących z nieprzytomnym Harry'm w ramionach do punktu szpitalnego, podeszła do drzwi za którymi zniknęli, jednak te były zamknięte, więc rzucili się w stronę tych wejściowych. Ginny na widok Syriusza, rzuciła się do przodu, jednak Ron i Żyleta złapali ją w porę. Nie dali rady jednak przytrzymać Werty, która podbiegła do mężczyzny i całą mocą trzasnęła go otwartą dłonią w twarz, aż głowa Łapy, poleciała na bok. Z wściekłością w oczach przytrzymała rękę w górze, gotowa do zadania następnego ciosu, jednak bliźniacy, niechętnie odciągnęli ją na bok.

– Lepiej, żebyś miał dobre wytłumaczenie – warknął Żyleta i razem z resztą wrócił na swoje wcześniejsze miejsce. Łapa powlókł się za nimi.

– Siadaj – zarządził twardo Fortis. Black spełnił jego polecenie, nie patrząc na nikogo

– Tłumacz się – nakazała Milka, łypiąc na mężczyznę z pode łba. Syriusz wziąć drżący oddech i zaczął opowiadać.

– Podczas ataku na Hogsmeade, kiedy walczyłem z jednym z śmierciożerców, trafił mnie zaklęciem. Poczułem, jakby przyćmiło mi umysł, ale byłem na tyle świadomy, że zdołałem go rozbroić. Śmierciożercy się deportowali, a ja teleportowałem się z wami do klubu. Wtedy pierwszy raz poczułem, że jesteście zwykłymi gangsterami. Wtedy to była tylko jedna myśl, myślałem, że uderzyłem się gdzieś w głowę, albo coś i dlatego tak myślę – jęknął Łapa – Nawet nie zorientowałam się, kiedy to wbiło się w moją logikę. Zacząłem was nienawidzić– szepnął – Mało pamiętam z ostatnich tygodni, jedynie urywki, w których miałem świadomość co się dzieje. Na koncercie, kiedy widziałem uśmiechniętego Harry'ego, nawet byłem na tyle świadomy, że chciałem do niego pójść i mu pogratulować, ale w Hogwarcie chyba też musi mieć szpiega, bo zaraz potem odnowiono zaklęcie – widząc pytające spojrzenia Ekipy i przyjaciół Czarnego, dodał: – Terror miał swoich ludzi wśród śmierciożerców, którzy rzucili na mnie zaklęcie. W szkole widocznie też ktoś musiał mu pomagać. Może ochrona. Nie wiem – urwał na chwilę, wreszcie podnosząc wzrok na nastolatków. Patrzyli na niego chłodno, z twarzami z kamienia, oczekując dalszych wyjaśnień, więc kontynuował – Nie pamiętam co się stało, jedynie kawałek, ale z tego co mówił ten skurwiel zrozumiałem, że pobiłem Młodego i przyniosłem go do niego. Nie chciałem tego, nie kontrolowałem się. Kiedy on... torturował Juniora, ja momentami miałem przebłyski, ale zaraz ktoś odnawiał zaklęcie. Ale potem Terror dał Harry'ego do jakiegoś przypakowanego faceta – przerwał na chwilę, zaczynając drżeć – On zgwałcił Młodego – wykrztusił, podczas, gdy reszta zamarła na chwilę – Takiego bolesnego wrzasku jeszcze nigdy nie słyszałem... Dał mi na tyle świadomości, że oszołomiłem tych, co mnie pilnowali. Kiedy ten chuj wyszedł od niego, wszedłem do pokoju, rozkułem jego kajdany i deportowałem się tutaj – zakończył koślawo, przymykając powieki, by odpędzić od siebie wspomnienie wrzasku chrześniaka.

– To nie znaczy, że ci wybaczymy – oświadczył lodowato Szefunio, wchodząc do pomieszczenia razem z Remusem. Wilkołak przysiadł na kanapie, a Camden usiadł na krześle przy stole – To ty go pobiłeś i doprowadziłeś do tego, co się stało. Nie jesteś ofiarą.

Łapa ponownie spuścił głowę, co tylko bardziej zdenerwowało Szefa.

– Co z nim? – szepnęła Hermiona, obejmując dla uspokojenia płaczącą Ginny. Mężczyzna przeniósł na nią zmęczony wzrok

– Jest ciężko pobity – łypnął złowrogo na Syriusza – Ma połamane żebra, ręce i lewą nogę. Cały jest w siniakach i ranach. Dodatkowo Terror, prawdopodobnie żeby go wybudzić podał mu mieszankę narkotyków, leków i eliksirów, więc nie czuł bólu tych złamań, przez co jeszcze sobie zaszkodził, wyrywając się. Teraz ta mieszanka daje o sobie znać, więc będzie budził się jeszcze dłużej. Matt wziął go na blok, powiedział, że to może potrwać nawet do rana – mruknął. Remus omiótł obecnych spojrzeniem.

– Idźcie do domów – powiedział łagodnie. Każdy z nastolatków powinien korzystać z ferii świątecznych, spędzając czas z rodziną, a nie zamartwiając się o życie przyjaciela. No chyba, że tym przyjacielem jest Harry Potter, pomyślał. Gdy zobaczył, że otwierają usta, by zaprotestować, dodał: – I tak mu nie pomożecie, więc nie ma sensu, żebyście czekali tu całą noc. Wasi rodzice pewne się o was martwią. Odpocznijcie. Powiadomimy was, kiedy skończy się operacja.

Pokiwali głowami na zgodę, wstając.

– Jaką jest wersja dla czarodzieji? – spytał Ron, ziewając głośno

– Harry miał wypadek. Przechodził przez pasy i wjechał w niego samochód – wymyślił Remus – Powiedz to swoim rodzicom, Ron, pewnej zastanawiają się, czemu do nich nie dotarł. A teraz idźcie.

Wyszli, żegnając się cicho z Szefuniem. Mężczyzna z mimo zmęczenia, spojrzał z groźną miną na Syriusza.

– Mam kilka swoich pytań – oznajmił, poprawiając się w krześle. Łapą zadrżał na chłód w jego głosie. Camden nie przypominał teraz tego opiekuńczego mężczyzny, którego znali, lubiącego żarty. Teraz był prawdziwym, groźnym szefem gangu. Gdy zadał pierwsze pytanie, Black odpowiedział na nie cicho. Zapowiadała się długa noc.

Oblubieniec Zła | Harry Potter Fanfiction Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz