Ekipa, Szefunio i przyjaciele Harry'ego wsypali się do małego pomieszczenia z jednym łóżkiem w środku i wieloma maszynami wokół niego. Nad ranem skończyła się operacja Czarnego, więc ten leżał aktualnie na jedynym posłaniu. Z jego ust odchodziła rurka, podłączona do respiratora, do klatki piersiowej miał przyczepione mnóstwo cienkich kabelków, a przez przezroczystą, chudą rurkę płynęła szkarłatna krew. Wyglądał okropnie. Jedną rękę, która została połamana bardziej brutalnie, miał w gipsie, a drugą, owiniętą w grubą warstwę bandaży, zdobiących również klatkę piersiową. Na bladej twarzy odznaczały się opatrunki i plastry. Camden delikatnie odgarnął mu zagubiony kosmyk włosów, wpadający mu we włosy. Gdyby nie wszystkie maszyny poustawiane wokół Juniora, pomyślałby, że ten tylko śpi.
– Może jednak wrócę, żeby przyłożyć Blackowi? – zaproponowała Nela, widząc skatowanego chłopaka.
– Nie – westchnął Remus – Nie ma sensu. Na razie dostał zakaz odwiedzania Harry'ego, więc nie powinien się tu pojawiać.
Do pomieszczenia wszedł wykończony Matt. Witając się z nimi cicho, podszedł do Czarnego. Popatrzył w monitorek, pokazujący pracę jego serca, zanotował coś na kartce i usiadł w krześle obok Hermiony.
– Jak poszukiwania Terrora? – zagadał Szefunia, przecierając oczy ze zmęczenia
– Znaleźliśmy go – odparł tamten, z mściwą satysfakcją – Wpadł w szał, gdy zobaczył, że Młodego nie ma. Ukradł jakieś mało rzucające się w oczy auto, by go szukać, nawet nie wyłączając lokalizacji w telefonie. Namierzyliśmy go i złapaliśmy razem z kilkoma jego ludźmi.
– Co zamierzasz z nim zrobić? – zainteresowała się Ginny, z troską na twarzy niepotrzebnie gładząc pościel na łóżku Harry'ego. Cam zerknął na nią przelotnie. Widocznie stwierdził, że nie powinni tego wiedzieć, gdyż milczał przez chwilę.
– Idź odpocząć – poradził lekarzowi – Ściągnę Pigułę na zastępstwo, masz dzisiaj wolne.
– Nie wiem czy to dobry pomysł. – stwierdził, z niepokojem patrząc na Juniora, jakby w obawie, że coś mu się stanie, gdy odejdzie.
– Szefunio ma rację, stary – mruknął Sprite – Ledwo żywy się tu nie przydasz.
Matt stawiał się jeszcze trochę, ale uległ po długich namowach. Kilka minut później przyszedł wysoki blondyn w fartuchu lekarskim, nazywany Pigułą. Zapoznał się ze stanem pacjenta i odszedł do gabinetu, informując, że wróci za jakiś czas.
– Wiecie, że kiedy się obudzi, będzie potrzebował wsparcia? – spytał szeptem Remus – Po wszystkim co przeszedł, nie wątpię, że będzie z nim źle. Będzie potrzebował wtedy bliskości przyjaciół i rodziny.
– To się nie zawiedzie – mruknął Żyleta, a Lupin uśmiechnął się lekko, lecz zaraz spoważniał.
– Mówię poważnie. To co go spotkało nie jest coś o czym można zapomnieć, to trzeba stopniowo przepracowywać. Ofiary gwałtu podobno często boją się dotyku. Jeśli takie coś się pojawi, nie naciskajcie bardzo, ale powoli go ze sobą oswajajcie. Nie można też mu pozwolić na zrobienie jakiejś głupoty – dodał z groźną miną. Wszyscy pokiwali głową, domyślając się o jaką głupotę mu chodzi – Reagujcie, jeśli powie coś dziwnego, lub jeśli coś zobaczycie.
– Jasne – odparł Ron, patrząc na nieprzytomnego przyjaciela
– Jak myślicie, kiedy się obudzi? – szepnęła Milka. Wszyscy spochmurnieli nagle.
– Nie wiem – mruknął Szef, marszcząc brwii – Nie sądzę jednak, żeby to stało się szybko.
– Poczekam – szepnęła Ginny, ostrożnie całując Czarnego w czoło.
***
W tym samym składzie, ponownie usiedli wokół łóżka Juniora. Byli coraz bardziej zaniepokojeni, gdyż mimo, że minęły już dwa tygodnie, ten nadal nie dawał znaku, że ma zamiar się obudzić. Lupin rozmawiał z Dumbledorem, tłumacząc, że Harry wróci do szkoły trochę później niż reszta, z powodu wypadku. Po dyrektorze ta informacja właściwie spłynęła, zapytał jedynie o przebieg zdarzenia. Szefunio ustalił, że kiedy Czarny będzie mógł wyjść ze szpitala, zostanie jeszcze trochę u niego, by dobrze wypocząć. Łapa, pomimo usilnych próśb, mógł zobaczyć chrześniaka tylko raz. W ciągu jego śpiączki, odwiedzały go różne osoby: Weasleyowie, Hagrid i Elita, którą poinformowali o zdarzeniu. Oczywiście poznali jedynie "wersję dla czarodzieji", jednak również odwiedzali Czarnego. Odkąd Avis zaczęła zbierać ucha swoim gabinecie, wszyscy się polubili. Byli równej szaleni i pełni dystansu do siebie. Fortis stwierdził, że gdyby byli gangsterami, z chęcią przyjęliby ich do Ekipy.
Standardowo już czuwali przy łóżku nieprzytomnego chłopaka. Werta zaczęła przysypiać lekko, gdy nagle poczuła minimalny ruch ręki Harry'ego, którą trzymała. Odskoczyła od niego jak oparzona, ściągając na siebie uwagę reszty.
– Co jest? – spytał Żyleta.
Rozszerzyli oczy, gdy Czarny zmarszczył lekko brwi, jakby niewielki ruch sprawił mu olbrzymi ból, lub wysiłek. Ron zerwał się z miejsca, biegnąc do gabinetu Matta. Po chwili wrócił razem z lekarzem. Mężczyzna podszedł do Harry'ego. Uchylił mu jedną powiekę, zaświecił w oczy, zmierzył temperaturę, puls, tętno, po czym z lekkim zaskoczeniem oznajmił.
– Chyba się budzi.
Podeszli jeszcze bliżej, obserwując uważnie każdy jego ruch. Ginny w trybie natychmiastowym pojawiła się przy nim, głaszcząc po policzku i szepcząc coś cicho. Wydawało im się, że minęły wieki, zanim uchylił lekko powieki. Zacisnął je natychmiast, gdy nikłe światło w pomieszczeniu poraziło jego wrażliwe tęczówki. Spróbował jeszcze raz, lecz znowu, z marnym skutkiem. Dopiero za którymś razem udało mu się rozejrzeć spod półprzymkniętych powiek po szczęśliwych twarzach przyjaciół. Matt w tym czasie wyjął rurkę z jego gardła, sprawdzając reakcję jego organizmu. Jego wzrok przesunął się dalej, na Ginny, wciąż głaszczącą ją po policzku. Jego oczy nagle rozszerzyły się ze strachu i zrobił ruch, jakby chciał uciec, jednak nie pozwalał mu na to jego obecny stan. Ruda zabrała szybko rękę.
– Harry? – szepnęła, patrząc mu ze zmartwieniem w oczy, rażące swoim strachem. Zaczął oddychać ciężej, gdy przypomniał sobie godziny spędzone w magazynach i bicie przez Syriusza. Witam, Histerio, jęknął w myślach, skulając się tak, jak na to pozwalał mu jego stan.
Matt wziął jakąś fiolkę z małego stolika, zapełnionego czystymi bandażami, opatrunkami, maściami, syropami i kilkoma Eliksirami. Bez słowa przybliżył buteleczkę do twarzy Czarnego, uważnie obsewując jego reakcję. W jego oczach pojawiło się wahanie, jednak przyjął fiolkę, wzdrygając się lekko, kiedy poczuł muśnięcie dłoni lekarza. Ostatnim, co zobaczył zanim zasnął ponownie, były przejęte twarze Ekipy i przyjaciół, oraz maska tlenowa, pojawiająca mu się przed oczami.
---------------
Ten rozdział jest nudny jak moje życie.
CZYTASZ
Oblubieniec Zła | Harry Potter Fanfiction
FanfictionHarry od zawsze w jakiś sposób przyciągał do siebie wszystko co złe. W świecie mugolskim - na własne życzenie, zaś w magicznym wręcz odwrotnie. Nowe, a może po prostu dotąd nieznajome powiązania chłopaka ze "złym" mugolskim światem z pewnością wpłyn...